Jadłodajnia

portal ludzi głodnych i spragnionych Boga

Idź i popełniaj błędy

Chrześcijanie dzielą się na dwie grupy: na tych, którzy chcą działać, gdyż są pełni pasji i optymizmu, oraz na tych, którzy działają.

Młodszy syn po swoim upadku wypowiedział słowa, które zapoczątkowały jego odrodzenie: „Zabiorę się i pójdę do mego ojca” (Łuk. 15,18).  I zrealizował swój plan: „Wybrał się i poszedł do swojego ojca” (Łuk. 15,20).

Większość ludzi żyje wystarczająco długo, aby zauważyć, że łatwiej jest mówić, niż robić. Zapewne wszyscy słyszeliśmy powiedzenie, że piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami. Co ono oznacza? Mówi o tym, że pewnego dnia mnóstwo ludzi pójdzie na zatracenie i wcale nie dlatego, że nie mieli dobrych chęci. Powodem będzie fakt, że nigdy nic z nimi nie zrobili. Czas płynie bardzo szybko, a jest wiele do zrobienia we własnym życiu oraz na rzecz innych ludzi.

Ale co zrobić, aby nasze chęci stały się częścią naszego codziennego życia? Co jest tym czynnikiem, który pozwala przejść od słów do czynów? Pasja, determinacja, silna wola?

Silna wola to konsekwentne działanie w kierunku osiągnięcia tego, czego się pragnie. Jeżeli chodzi o wolę, to zazwyczaj ją mamy. Ale skąd wziąć siłę? Wola bez siły nazywa się słomianym zapałem i nie jest zjawiskiem pożądanym w żadnym środowisku. Siła też istnieje i jest łatwo dostępna. Została dana na Krzyżu. Jest jej wystarczająco dużo dla każdego.

Pragnienie dobra to za mało

W książce „Wychowanie” czytamy: „Pragnienie dobra tkwi w każdym sercu”. Idąc ulicą swojego miasta, spotykamy różnych upadłych ludzi. Jeden jest alkoholikiem, drugi narkomanem. Trudno uwierzyć, ale w sercach tych ludzi jest pragnienie dobra. Oni wcale nie chcą żyć tak, jak żyją. (Tak przy okazji: czy ta informacja nie dodaje ci odwagi, aby pracować z nimi?).

W „Drodze do Chrystusa” możemy przeczytać: „Pragnienie dobra jest wspaniałe, ale gdy poprzestaniesz tylko na pragnieniu, niczego nie osiągniesz”. Syn marnotrawny miał pragnienie, aby wstać i pójść do ojca, ale same chęci były tu niewystarczające. Musiał coś zrobić, by jego chęci zamieniły się w działanie. Musiał wstać i pójść. Gdyby tego nie zrobił, zginąłby, mając w sercu jedynie wielkie pragnienie i nadzieję na lepsze życie.

W tej samej książce dalej czytamy: „Wielu ludzi zginie, mając pragnienie bycia prawdziwymi chrześcijanami. Ostatecznie jednak nigdy nie poddadzą swojej woli Bogu i nie wybiorą życia ucznia Bożego”. Kogo dotyczą te słowa? Czy tylko ludzi ze świata? Czy możliwe, że dotyczą także ciebie i mnie? Niestety, tak. Bo właśnie o tobie i o mnie Bóg mówi: Nie jesteś ani zimny, ani gorący. Być może jesteś w Kościele od wielu lat. Może jesteś nawet starszym zboru czy pastorem, ale to chyba o niczym nie świadczy. To nie liczba lat spędzonych w Kościele czy urząd w zborze potwierdzają jakość twojego chrześcijaństwa, lecz codzienne nawracanie się w samotności przed Bogiem, widoczne później w owocach sprawiedliwości oraz decyzjach podjętych dla Boga.

W I Księdze Królewskiej w 17. rozdziale pojawia się Eliasz. Nie wiemy dokładnie, kim jest, ale widzimy, że ma w swoim sercu wielką troskę o lud Boży. Izrael w tym czasie czci Baala. Eliasz bardzo to przeżywa. Idzie więc do Boga i pyta: Panie, co z tym faktem począć? Bóg zapowiada, że przez trzy i pół roku nie będzie padał deszcz. Eliasz idzie prosto przed tron króla i mówi o tym. Zanim władca zdaje sobie sprawę z tego, co usłyszał, Eliasz znika. Nigdzie nie mogą go znaleźć. Trzy i pół roku później Bóg mówi do Eliasza: Idź do Achaba i powiedz: Królu, czas na wielkie przedstawienie. Przyjdź na górę Karmel i przyprowadź ze sobą kapłanów Baala oraz Izraelitów. Tego dnia Bóg w potężny sposób zwrócił uwagę ludu na siebie.

Poselstwo Eliasza można tak streścić: Jak długo zamierzacie żyć podwójnym życiem? Jeżeli Baal jest Bogiem, idźcie za nim, jeżeli zaś Jahwe — nawróćcie się do Niego. Ludzie nie odpowiedzieli ani słowa. Dlaczego? Byli rozdarci pomiędzy dwoma światami. Siedzieli na płocie i nie wiedzieli, na którą stronę zeskoczyć. Nie umieli podjąć decyzji.

Wola jest siłą zarządzającą życiem każdego człowieka. Wszystkie działania, które podejmujemy, zależą od naszej woli. Niestety, w tym świecie religia często usuwa wolę z życia człowieka. Zamiast samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji wymaga się od wyznawców jedynie ślepego posłuszeństwa. Taka religia nie pochodzi od Boga.

Tkwiący w dwóch światach

Nie przyglądajmy się zbyt długo Izraelitom i nie dyskutujmy o ich nieprawości. Spójrzmy raczej na siebie. Wielu z nas także tkwi w dwóch światach. Nie jesteśmy ani zimni, ani gorący. I przez to Kościołowi, do którego należymy, brakuje mocy. Gdybyśmy byli gorący, Bóg, posługując się nami, przewróciłby ten świat do góry nogami. Brak nam zdecydowanego opowiedzenia się po Jego stronie.

Biblia wspomina o trzech Eliaszach. Jezus mówi o Janie Chrzcicielu: „Oto Eliasz, który miał nadejść”. W Mal. 3,23 czytamy o Eliaszu, który ma nadejść pod koniec czasów. Wszystkich trzech łączy poselstwo, które brzmi dokładnie tak samo jak to za czasów Achaba. Jest ono zapisane w Obj. 3,14-17: Nie jesteś ani zimny, ani gorący. Trwasz rozdarty pomiędzy dwiema opiniami. Twoja jedna stopa spoczywa w świecie, a druga w Kościele. Nie odchodzisz z Kościoła, bo nie chcesz być potępiony, ale też nie chcesz, aby ci cokolwiek umknęło z tego, co oferuje świat. Trwasz w zawieszeniu, a to bardzo męczy.

Frank dopiero co zaczął czytać Biblię. Pan przemówił do niego i wezwał go do służby. Wtedy pojawiła mu się myśl: Mam dopiero 25 lat. Chyba za wcześnie na powołanie. Jestem jeszcze młody. Chcę korzystać z życia. Był niezdecydowany. Słowo Pana było jednak bardzo wyraźne: Jeżeli mnie nie wybierzesz teraz, to nie będziesz miał kolejnej szansy. Jak to? Jestem przecież jeszcze bardzo młody, a Ty, Panie, jesteś bardzo cierpliwy i potrafisz długo czekać. Przecież nie ma pośpiechu. Ale Bóg powtórzył: Nie będziesz miał kolejnej szansy. W tym czasie Frank pracował w kopalni jako górnik. Następnego dnia po rozmowie z Bogiem poszedł do pracy. Gdy rozmawiał z kolegą, z sufitu zaczęły nagle spadać małe kamyczki, potem większe. Metalowe podpory zaczęły się łamać. Zaczęli uciekać wśród podmuchu, w kurzu i hałasie. Frank bał się, że nie przeżyje. Był bliski śmierci. Zrozumiał wówczas słowa: Nie będziesz miał kolejnej szansy. Teraz zachęca innych do jak najszybszego opowiedzenia się po stronie Boga.

Pewnego razu żona Franka, prowadząc samochód, zobaczyła, jak jakiś mężczyzna brutalnie bił kobietę. Natychmiast zatrzymała auto i wysiadła. Mimo że nie znała jego języka, zaczęła na niego krzyczeć. On nie rozumiał, co ona mówi, ale rozumiał, co znaczy jej palec podsunięty pod jego nos. Zabrała tę kobietę do samochodu, zawiozła ją na przystanek autobusowy i dała pieniądze na bilet.

Co zrobiłbyś w podobnej sytuacji? Czy pomógłbyś, wiedząc, że czasami taka ingerencja może być niebezpieczna?

Kilka tygodni wcześniej Frankowi przydarzyła się podobna sytuacja. Mężczyzna bił kobietę. Frank zaczął się zastanawiać, co zrobić. Ale zanim się namyślił, było już za późno. Przejechał dwa kilometry i machnął ręką. Teraz mówi, że gdyby znał doświadczenie swojej żony, wiedziałby, co uczynić. „Miałem wielką okazję, aby zrobić coś ważnego dla drugiego człowieka i zmarnowałem ją. Jest mi wstyd, ilekroć o tym sobie przypominam”.

Czy zgodzicie się, że nam też na co dzień brakuje zdecydowania?

Ucz się podejmować decyzje

Kiedy grzeszysz, to czy dlatego to robisz, że diabeł cię do to tego zmusza? Nie. On cię jedynie kusi, ale gdy upadniesz, to z własnego wyboru. A gdy czynisz dobro, to dlatego, że Bóg cię do tego zmusza? Nie. Bóg jedynie wskazuje ci  kierunek, zachęca i wzmacnia, ale jeżeli zrobisz coś dobrego, to dlatego, że podjąłeś taką decyzję.

Nadejdzie czas, kiedy każdy człowiek będzie musiał podjąć decyzję dotyczącą życia i śmierci.

Ludziom, którzy nie są przyzwyczajeni do podejmowania decyzji, będzie bardzo ciężko. Zdecydowanie jest jak mięsień, który trzeba ćwiczyć. Jeżeli całe życie pozwalamy innym podejmować za nas decyzje, to może okazać się, że w dniu prawdziwej próby nie będziemy potrafili podjąć ich samodzielnie. Będziemy chcieli, aby ktoś inny zdecydował za nas. Niestety, pod wpływem wielkiej presji większość ludzi podejmie złą decyzję, a my postąpimy za ich przykładem.

W Filip. 4,13 czytamy: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. Biblia mówi, że wszystko możesz w Chrystusie. Nasuwa się jednak pytanie: czy chcesz, czy masz ochotę to wszystko czynić?

Spotykamy ludzi, którzy twierdzą, że mogą rzucić palenie, kiedy tylko będą chcieli. Kwestia jednak nie dotyczy tego, czy ci ludzie mogą rzucić palenie, tylko czy to zrobią. W kręgach adwentystycznych czasami słyszymy: zawsze chciałem zostać misjonarzem. Dlaczego więc nim nie zostałeś? Czy podjąłeś jakiekolwiek kroki w tym kierunku?

Wielu z nas, którzy nie urodzili się adwentystami, musiało w pewnym momencie swojego życia podjąć poważną decyzję. Trzeba było się opowiedzieć w kwestii święcenia soboty. Musieliśmy zająć stanowisko, gdy doszliśmy do tematu dziesięcin i kwestii zdrowia. Był to czas, kiedy w naszym życiu musieliśmy zdecydować. Ale wydaje się, że większość chrześcijan dochodzi do momentu, w którym czuje, że osiągnęła stan duchowej stabilizacji i spełnienia. W życiu takich ludzi przestają zachodzić jakiekolwiek zmiany. Nie zmieniają oni  sposobu odżywiania, nie zgłębiają zagadnienia święcenia soboty, a wręcz stają na straży, aby nic się przypadkiem nie zmieniło (niech ktoś na przykład spróbuje zmienić godzinę rozpoczęcia nabożeństwa!). Jak opowiadają doświadczenia, to jedynie te z przeszłości i przedstawiają siebie jako bohaterów wiary. Nie tak się jednak żyje w Królestwie Bożym. Tam wciąż trzeba podejmować decyzje, wciąż trzeba myśleć, wciąż trzeba się rozwijać. Gdybyśmy byli prawdziwymi chrześcijanami, podejmowalibyśmy decyzje przez cały czas. Stale rozwijalibyśmy się, zmieniali punkty widzenia.

Za każdym razem, gdy słyszysz kazanie, powinieneś je rozważyć i powiedzieć tak lub nie. A jeżeli powiesz tak, to podjąłeś decyzję na rzecz zmian, które trzeba natychmiast wprowadzić w życie. Za każdym razem, gdy czytasz książkę czy Biblię, słuchasz kasety, kiedy klękasz, a Bóg daje ci myśli, powinieneś podjąć decyzję. Niech w twoim życiu zajdą wielkie zmiany. Zmiany są konieczne.

W książce „Ze skarbnicy świadectw” możemy przeczytać: „Bez  podejmowania decyzji osoba jest słaba, niestabilna jak woda i nigdy nie doświadcza pomyślności”. Czy chcesz odnosić sukcesy? Bądź zdecydowany. Jeżeli liczysz na kogoś, że podejmie decyzję za ciebie, to on odniesie zwycięstwo, nie ty. Będziesz jedynie jego naśladowcą. Musisz nauczyć się myśleć samodzielnie i podejmować własne decyzje.

Idźcie i popełniajcie błędy!

Czy wiesz, że nawet jeżeli unikasz decyzji, to i tak je podejmujesz? Decydujesz o swojej bierności. Bóg woli, abyś popełniał błędy, niż nie podejmował decyzji w ogóle. Jesteśmy ludźmi i wszyscy popełniamy błędy. Boga wcale to nie przeraża. On uwielbia, gdy się staramy i próbujemy, bo świadczy to o tym, że posuwamy się do przodu. Ale jeżeli nie podejmujemy żadnych decyzji, to popełniamy błąd największy. W wymienionej wyżej książce czytamy: „Długie oczekiwanie męczy aniołów. Popełnianie błędów jest czasami bardziej usprawiedliwione niż pozostawanie w tym samym miejscu”. Bóg woli, abyś popełniał błędy, bo wtedy ma przynajmniej nad czym pracować. Więc śmiało do przodu! Idźcie i popełniajcie błędy! Popełnianie ich oczywiście nie jest naszym celem, bo esencją sprawiedliwości jest robienie właściwych rzeczy, we właściwym czasie. Bóg poprowadzi i wyprostuje nasze drogi, a nawet jeżeli coś nie wyjdzie, to lepsze to niż stanie w miejscu.

Czy łatwo jest kręcić kierownicą auta, które stoi w miejscu? Nie. A jak szybko trzeba jechać, aby łatwo kontrolować auto? Niezbyt szybko. Wystarczy ruszyć, aby z łatwością je prowadzić. Tak samo jest z Bogiem. Jeżeli siedzisz na krześle i płaczesz: O, Panie, nie wiem co robić! Proszę Cię, zrób coś, daj mi wskazówki!, a nigdy nie wstaniesz z krzesła, to ile wskazówek otrzymasz? Jeżeli siedzisz w miejscu, Bóg cię nie poprowadzi, bo nie ma jak.

Co prawda mamy podejmować decyzje, ale tylko rozsądne. Bóg daje doświadczenie życiowe i wskazówki w Biblii, którymi trzeba się kierować. Przy podejmowaniu decyzji musimy być mądrzy. Jeżeli mamy pracę i nie jesteśmy z niej zadowoleni, nie rezygnujmy, dopóki nie znajdziemy innej — szczególnie kiedy mamy rodzinę na utrzymaniu. Pozostańmy na miejscu, w tym samym czasie prosząc Boga o prowadzenie i szukając pracy gdzie indziej. Czasami Bóg może nas skłonić do mniej „rozsądnych” rozwiązań, ale zazwyczaj musimy starać się zachowywać balans, aby nie okazało się, że skaczemy z deszczu pod rynnę.

Kiedy Bóg nas wzmacnia? Czy zanim podejmiemy decyzję czy po jej podjęciu? Ludzie padają na kolana i wyznają: Panie, wiesz, jaki jestem słaby, a ta pokusa jest taka wielka. Daj mi siłę, bo upadnę! Możesz się tak modlić. Dobrze, że się modlisz i powinieneś się modlić jak najwięcej. Ale wiesz, co Bóg odpowie? Odpowie: Moje zwycięstwo należy do Ciebie. Podejmij decyzję, a to mi pokaże, czy wierzysz w moje obietnice i pozwoli mi ciebie poprowadzić.

Chrystus dał nam na krzyżu zwycięstwo do prowadzenia świętego życia. To zwycięstwo całkowicie należy do nas. Ale jak z niego skorzystać? W „Poradach dla kaznodziejów” czytamy: „Gdy tylko podejmiesz decyzję o działaniu według mądrości, jaką posiadasz, Duch Święty da ci więcej światła i siły. Duch Boży będzie współpracował z osobą, która jest gotowa podejmować decyzje”.

Jezus w ogrodzie Getsemane był mocno kuszony. Mocniej niż ktokolwiek inny przed Nim i po Nim. Bał się. Trzy razy przychodził do swojego Ojca, mówiąc: Jeżeli to możliwe, niech mnie ominie ten kielich. Presja była tak wielka, że chciał, aby Ojciec zwolnił Go z Jego zadania. Musiał jednak wypełnić misję. „Ojcze, jeśli chcesz, oddal ten kielich ode mnie; wszakże nie moja, lecz twoja wola niech się stanie” (Łuk. 22,42). Tuż po tym, jak podjął decyzję, przyszedł do Niego anioł, aby Go wzmocnić i pokrzepić. Taki jest mechanizm, taka jest zasada duchowego życia. Dotyczy ona także ciebie. Podejmij decyzję o posłuszeństwie Bogu, a zostaniesz wzmocniony do świętego zwycięskiego życia.

Maciej Strzyżewski 

 Tekst zainspirowany cyklem kazań Franka Fourniera do przypowieści o synu marnotrawnym. Frank Fournier jest obecnie dyrektorem szkoły Eden Valley w Stanach Zjednoczonych. Przez wiele lat był misjonarzem w Afryce  

4 comments on “Idź i popełniaj błędy

  1. Krzysztof
    13/06/2012

    Zaintrygował mnie tytuł artykułu, potem przeraziła mnie jego długość, ale przeczytałem bo zauważyłem, że czytam o sobie. Jestem adwentystą od kilkunastu lat i z decyzją realizowaną problem chyba miałem zawsze. To mnie przeraża i strasznie męczy i rzutuje na każdą dziedzinę mojego życia. Ten artykuł mam nadzieję, że mi pomoże. Dziękuję.

  2. Aga
    20/05/2011

    Wiecie co? Jestem w punkcie kiedy te wszystkie potrawy z menu są mi bardzo potrzebne. Cieszę się że mogę tu wpadać i nabierać sił.

    • Facet na zmywaku
      21/05/2011

      Kucharzy bardzo cieszą takie głosy i obiecują dołożyć jeszcze więcej starań, aby potrawy z menu były jak najbardziej smaczne i pożywne.

  3. baby zosia
    03/05/2011

    Amen!!!
    Tego przesłania potrzebuje wielu moich znajomych. Brak decyzji jest gorszy od złej decyzji.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Informacja

This entry was posted on 01/05/2011 by in Tak warto żyć.
%d blogerów lubi to: