Chodzą po ulicach miast. Krzątają się zagubieni i bez celu. Potrzebują ludzi, którzy pomogą im wrócić na właściwe tory. Czasami to się udaje.
Podczas jednego ze spotkań Bóg dotknął mnie tak mocno, że nie wiedziałem czy to przeżyję. Chłopak stojący obok powiedział zdumiony: „Wow! Czegoś takiego jeszcze nie widziałem.” W ciągu kilku minut moje wnętrze zostało zmienione, a powichrowane myśli wyprostowane, przede wszystkim te dotyczące drugiego człowieka.
Zdarzenie 1
Na parkingu przed Auchan podszedł do mnie pewien człowiek prosząc o „dwójeczkę” na browarek. Moja pierwsza reakcja była taka: „Idź stąd menelu jeden. Jak ja nienawidzę typów takich jak ty.” Niemalże natychmiast pojawiła się myśl druga: „Kochany! Nie wolno ci już tak myśleć. Jesteś nowym człowiekiem. Nie pamiętasz? Spójrz w jego oczy.” Spojrzałem i wówczas dostrzegłem w nim wartościowego człowieka. Było to dla mnie odkrycie. Zaczęliśmy rozmawiać. Piotr skończył szkołę policyjną. Miał żonę, dzieci, mieszkanie, dobrą pracę. Stracił to wszystko przez alkohol.
Dałem mu jedzenie, a potem położyłem rękę na jego ramieniu i zacząłem się modlić:
„Panie wszechświata. Oddaję w Twoje ręce osobę Piotra. Proszę, abyś odmienił jego życie w taki sposób, aby budząc się rano znał cel i sens swojego istnienia, aby jego żona i dzieci zaczęły go na nowo szanować, aby odzyskał pracę i poczucie godności, aby po każdym dniu widział, że coś zbudował. Panie, niech tak się stanie.” Płakał. Nie chciał już „dwójeczki”. „Dziękuję, że mi poświęciłeś czas. Bardzo mi pomogłeś. Teraz wiem co mam robić.”
Wróciłem do samochodu i nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Byłem szczęśliwszy niż kiedykolwiek.
Zdarzenie 2
Pewnego razu pojechałem do pewnej miejscowości na Pojezierzu Drawskim, gdzie dominowała mentalna pustka, apatia oraz brak perspektyw na zmianę. Przygnębiający klimat.
Trwał sezon. Trudno było znaleźć miejsce do zaparkowania. Gdy w końcu znalazłem i zadowolony wjechałem w wąską szczelinę pomiędzy samochodami naprzeciwko zobaczyłem pięciu mężczyzn z tatuażami i zniszczonymi twarzami. Jeden z nich chciał podejść do mnie. Drugi go powstrzymał. Zamknąłem samochód i poszedłem do miasta. Dręczyła mnie myśl, że chyba w niewłaściwym miejscu zaparkowałem samochód. Nagle myśl zmieniła tor: „Wracaj szybko, bo później może ich już nie być.”
Siedzieli na murku. Bardzo się ucieszyłem się. Otworzyłem bagażnik i wziąłem kilka książek z morałem, które zawsze wożę ze sobą. Podszedłem do nich i powiedziałem: „Panowie, wyglądacie na twardych facetów, a ja mam mocną książkę.” Rozdałem im po jednej. Nie bardzo się cieszyli. „Szefie, „dwójeczka” by się przydała.” – poinformowali pokornie o swoich potrzebach. „Dobrze. Dam wam, ale pod jednym warunkiem. Każdy z was przeczyta jedną stronę i opowie drugiemu co przeczytał.” „Przeczytamy.” – zobowiązali się zgodnie. Gdy odjeżdżałem siedzieli w pięciu na murku ze wzrokiem wlepionym w kartki. „Chyba jednak jest nadzieja dla tego miasta.” – pomyślałem.
Zdarzenie 3
Pwnego dnia chcieliśmy z Agatą spędzić romantyczny wieczór w ulubionej herbaciarni. Zbliżał się wieczór. Szliśmy przez park. Było ciepło. Spotkaliśmy dwóch ludzi w potrzebie. Poprosili o „dwójeczkę” „Czy to dobry moment?” – pomyślałem. Poszedłem jednak do bagażnika i przyniosłem książki, a potem długo z nimi rozmawialiśmy. Daliśmy im „dwójeczkę”, a potem błogosławiliśmy ich w modlitwie. W tym czasie podszedł do nas trzeci człowiek i sam poprosił o modlitwę. Siedzieli na murku, a w ich oczach widać było błaganie: „Weźcie i zróbcie coś z nami, bo nie jest nam dobrze z tym jak żyjemy.” To był wyjątkowy wieczór.
Zdarzenie 4
Siedziałem w restauracji. Przed oknem chodził brudny człowiek z reklamówką, który nie wiedział czy iść w lewo czy w prawo. Po posiłku podszedłem do niego i zapytałem: „Czego ci w życiu potrzeba?” Przestraszył się. „Jesteś głodny? Kupię ci coś do jedzenia.” Natychmiast skierował się drzwi. Powstrzymałem go mówiąc: „Nie możesz tam wejść w takim stanie. Jesteś brudny i śmierdzisz. Tamci ludzie są czyści i jedzą. Musisz myśleć o nich.” Posadziłem go na murku i poszedłem po obiad. Słońce świeciło i było ciepło. Tak jak wielu innych jemu podobnych nie wiedział na czym polega życie. Najpierw pracował i pił z kolegami, a potem zdobywał pieniądze i pił sam. Teraz jadł, a ja mówiłem rzeczy, które powinni przekazać mu rodzice. „Mama urodziła cię ślicznego i różowego, abyś był czysty i szlachetny, abyś był szczęśliwym człowiekiem, który w życiu robi rzeczy pożyteczne dla siebie i innych.” Potem modliłem się za nim, aby tak się stało. Rozpłakał się. Dałem mu pieniądze na łaźnię. Wskazałem miejsce, gdzie dostanie ubrania oraz gdzie może pójść, aby zjeść. Natychmiast wyruszył w tamtym kierunku.
Lubię ludzi z ulicy. Zawsze są gotowi i umieją rozmawiać na najgłębsze tematy. Zazwyczaj są świadomi swojego stanu. Praca z nimi nie jest łatwa. Warto jest jednak próbować, bo w zasadzie co innego w życiu ma większe znaczenie? Ojciec mojej koleżanki od lat mieszkał na ulicy. Alkohol uczynił z niego wrak człowieka. Przed laty córka dała mu Biblię w nadziei, że ta mu pomoże. Miesiąc przed śmiercią przestał pić. Pozostała po nim tylko jedną rzecz – Biblia. Cała była w notatkach.
Maciej Strzyżewski
Wspaniały przykład doświadczania Boga, chodzenia z Nim i dzielenia się tym co Nam daje. Budujące i pouczające.