Podczas ostatniego nabożeństwa w moim kościele nastąpiło silne, duchowe poruszenie. Wszyscy zebrani przyznali, że było to doświadczenie niezwykłe i pragną takich więcej. Oto jak do tego doszło.
Studium Biblii zaczęło się dosyć niemrawo, bo prowadzący poinformował, że nie zdążył przygotować się do spotkania. Po przeczytaniu fragmentu z Księgi Królewskiej o grzechu Achaba i jego szczerym nawróceniu dyskusja na temat żalu za grzechy dyskusja poszła w kierunku publicznego wyznawania grzechów. Zagadnienie wbrew pozorom jest dosyć kontrowersyjne, bo okazuje się, że istnieją różne wyobrażenia na ten temat. Przykładem niech będą komentarze pod artykułem pt.:: „Modlitwa za chorymi”. Niektórzy są zdania, że grzechy należy wyznawać wyłącznie Bogu i ewentualnie osobom, które skrzywdziliśmy. Natomiast w Liście Jakuba znajdujemy zalecenie, aby grzechy wyznawać także i sobie nawzajem.
Ten wspólnotowy charakter wyznawania grzechów bardzo nas wszystkich pobudził do myślenia. Ktoś powiedział, że chodzi do kościoła od 18 lat, ale jeszcze nigdy nie był świadkiem wyznawania grzechów, ani podczas nabożeństwa, ani podczas jakiegokolwiek innego spotkania.
Chrześcijanie idąc do kościoła często zakładają maskę z „uśmiechem numer5”i sprawiają wrażenie zadowolonych. Tymczasem prawda jest taka, że wielu z nich aż wije się wewnątrz z bólu, samotności i druzgocących problemów. Z jakiegoś jednak powodu nie czują, aby kościół był miejscem, gdzie mogliby o tym otwarcie powiedzieć. Nie mają poczucia bezpieczeństwa, aby publicznie mówić o swoich problemach, a tym bardziej o swoich grzechach.
Przy tej okazji ktoś z naszej grupy opowiedział niesamowite doświadczenie o tym jak kilka lat wcześniej z grupą przyjaciół spotkał się, aby studiować Biblię i uwielbiać Boga. Gdy uklękli do modlitwy zapanowała atmosfera skupienia i powagi tak wielkiej, że wydawało się, że sam Jezus stoi wśród nich. Wszyscy odczuwali Bożą obecność w tak dużym stopniu, że powietrze wydawało się cięższe i cieplejsze niż przed jeszcze przed chwilą. Po dziesięciu minutach milczenia ktoś wybuchnął płaczem przepraszając Boga za to, że w nocy ogląda strony pornograficzne, potem ktoś inny, że się objada, kolejne osoby prawie się przekrzykując mówiły o uzależnieniu od słodyczy, obmawiania innych, piciu alkoholu i wielu innych rzeczach. Po tym spontanicznym wyznaniu atmosfera tak się oczyściła, że popłynęło najbardziej wzruszające uwielbienie dla Boga jakie kiedykolwiek miało miejsce w tym kościele.
Gdy to opowiadanie się skończyło w naszej grupce zaległa cisza. Jedna z naszych sióstr zaczęła płakać mówiąc, że musi nam coś powiedzieć, bo już dłużej nie może tak żyć. Wówczas opowiedziała o swoich kłopotach małżeńskich, a siedzący obok mąż też zaczął płakać mówiąc że nie daje sobie rady. Trzy osoby natychmiast podeszły do nich aby ich przytulić. Ktoś inny powiedział: „Módlmy się za nimi”. Zrobiliśmy wokół nich kółko i przez następne piętnaście minut wołaliśmy o zwycięstwo, pomoc z nieba i Bożą moc do przełamania ich problemów. Potem długo się wszyscy przytulaliśmy. Byliśmy zdumieni tym jak pięknie Duch Święty poprowadził to nieprzygotowane studium.
Nasze wcześniej przedstawiane teorie niepostrzeżenie zostały zweryfikowane przez to co właśnie przeżyliśmy. Po nabożeństwie długo jeszcze rozmawialiśmy o tym czym jest wspólnota oraz o pragnieniu duchowego przebudzenia w naszym kościele, które mam nadzieję właśnie się rozpoczęło.
Agata Strzyżewska
Agata Strzyżewska ukończyła fizykę na Uniwersytecie Warszawskim oraz filologię angielską na Uniwersytecie Łódzkim. Autorka na co dzień pracuje jako nauczycielka języka angielskiego. W kościele prowadzi cykle spotkań poświęconych szukaniu bliskiej obecności Boga. Agata jest także instruktorką tańców izraelskich.
Tak bardzo potrzebujemy takiego szczerego ożywienia, szczerego kontaktu ze sobą nawzajem, z Bogiem, żeby modlitwy, uwielbienie były szczere, prawdziwe, spontaniczne, nieograniczone myśleniem co powiedzą inni, bo wiem, że często właśnie to nas hamuje… Bóg chce objawiać się między nami i chwała Mu za to, że są miejsca gdzie jest to możliwe! Wierzę, że ja i mój zbór również do tego dojrzejemy, a modlitwa jest jedyną drogą do ujrzenia Bożej mocy, miłości, poczucia Jego dotyku… Chwała Panu za takie doświadczenia, niech was dalej prowadzi!