Zdala od naszych wygodnych mieszkań na codzień toczy się wielki bój pomiędzy dobrem, a złem. Toczyłby się także w naszym najbliższym otoczeniu, gdybyśmy tylko mieli duchowy wzrok, aby go dostrzec.
Kilka lat temu polecieliśmy do Indii, aby wybudować tam dwa kościoły oraz szkołę z internatem dla 150 dzieci w ramach projektu Maranatha. Pracowaliśmy w południowo wschodniej części kraju, w okręgu Ongole, gdzie ubóstwo było wyjątkowo duże. Otwarcie szkoły było połączone z przyjęciem tych dzieci przy którym pomagaliśmy. W wiosce nie było normalnych domów. Większość ludzi mieszkała w lepiankach składających się z jednego pomieszczenia krytego słomą lub plandeką. Jeszcze inni mieszkali pod plandekami, które tworzyły coś w rodzaju namiotu. Tuż po przyjeździe udaliśmy się do szkoły, którą otworzono rok wcześniej. Dzieci były ułożone. Bardzo ucieszyły się z naszego przyjazdu, a jako wyraz radości założyły nam na szyję girlandy z kwiatów i obsypały nas płatkami kwiatów. Podchodziły do nas i prosiły, aby modlić się za nimi. Z dwójką tych dzieci połączyły nas szczególne więzi.
Gorączka śmierci
Pierwszego dnia poszliśmy do wioski, w której mieliśmy budować kościół. Ponieważ dopiero co opracowano nową metodę produkcji cegły z gliny, budowa trwała dłużej z powodu przycinania cegieł i dopasowywania narożników i okien. Nie zaczęliśmy jeszcze na dobre budować kiedy ktoś podszedł do nas i powiedział o bardzo chorym chłopcu. Przerwałam pracę, aby pójść modlić się za tym chłopcem. Po skończonej modlitwie opowiedziałam o tym Shayne’owi prosząc, abyśmy modlili się za nim ponownie. Dostałam także przekonanie, aby zabrać ze sobą także młodą dziewczynę z Kanady o imieniu Natasza. Wyjaśniłam, że będziemy się modlić w inny sposób od tego do który do tej pory znała. Zapowiedziałam, że położymy na niego ręce i będziemy modlić się o jego uzdrowienie tak jak to było praktykowane w czasach biblijnych. Cieszyła się z tej zapowiedzi. Tego dnia nasza trójka kilka razy modliła się za tym chłopcem. Chłopiec miał ponad 40 stopniową gorączkę oraz bardzo silny ból brzucha. Po naszej ostatniej modlitwie rozmawiałam z jego matką, która bała się, że on umrze. Był chory od 11 dni i od tylu dni nic nie jadł. Powiedziałam jej, że chłopiec rano będzie czuł się lepiej. Musieliśmy rozmawiać ze sobą w języku migowym machając rękoma przed oczami. Tego popołudnia zobaczyliśmy jak chłopiec wyszedł z chatki. Następnego dnia przybiegł do mnie, aby mnie zobaczyć. Był roześmiany od ucha do ucha i całkowicie zdrowy. Nie miał gorączki i miał mnóstwo energii pomimo że nie jadł od 11 dni. Chwała Panu! Wieść szybko się rozeszła po wiosce. Wynik był taki że musieliśmy się modlić za bardzo wiele osób m.in. za dziewczynką, która nie mogła chodzić.
Złe duchy
W okolicy odbywała się duża akcja ewangelizacyjna, w której braliśmy udział każdego dnia. W ostatnim tygodniu zorganizowano wspólne spotkanie dla osób ze wszystkich wiosek. Ludzie napływali tłumnie, niektórzy siedząc na dachach ciężarówki. Ludzie z pewnej wioski jechali przez 1,5 godziny. Przyszły także dzieci. Tylko w tym jednym tygodniu ochrzczonych zostało 1400 osób. Po spotkaniach ludzie przychodzili prosząc o modlitwę. Modliliśmy się za wielu z nich próbując skupić się ich poszczególnych potrzebach. Wskazywali chore części ciała, a my modliliśmy się o nie. Było to naszym wielkim przywilejem. Pewnego wieczoru wyszłam do przodu przed setki ludzi, aby wydać świadectwo. Nie wiedziałam że podczas, gdy opowiadałam o moim bliskim spotkaniu z Bogiem pewna kobieta z tłumu. upadła na ziemię. Pracownicy z naszej grupy myśleli że dostała ona ataku padaczki. Ktoś jednak rozpoznał objawy zdemonizowania. Modlili się za nią i kobieta doszła do siebie, ale wówczas demon zaczął się manifestować w jej córce. W pewnym momencie przerwaliśmy modlitwę i rodzina zabrała ją do domu. Niektórzy pracownicy byli przerażeni tym co zobaczyli. Gdy skończyłam wydawać świadectwo podeszli do mnie członkowie naszej grupy i opowiedzieli o tym co się wydarzyło. Natychmiast wzięliśmy tłumacza i poszliśmy do domu tamtych ludzi. Dziewczynka miała 13 lat. Jej ciało drżało. Widać było, że cierpi z powodu silnego bólu. Czasami krzyczała. My modliliśmy się po angielsku, a dwóch innych w ich języku. Okazało się że byli to miejscowi pastorami. Postępowali według naszych zaleceń. Po piętnastu minutach solidnej modlitwy dziewczynka uspokoiła się. Pastor myślał że już wszystko jest w porządku. Po dwóch minutach, gdy Shayne zaczął się znowu modlić drgawki powróciły, a krzyki były jeszcze bardziej intensywne. Po kolejnych pięciu minutach dziewczynka uspokoiła się i zasnęła. Na tym etapie zakończyliśmy i rodzice zabrali ją do łóżka. Wyglądało na to, że wyszły z niej dwa demony. Kiedy powróciliśmy na spotkanie jedna z osób, Audrey, powiedziała nam, że kilka wieczorów wcześniej dziewczynka otrzymała Biblię. Podczas naszej modlitwy drżąc trzymała się niej. Kiedy demony wyszły objęła Biblię swoimi rękoma i przytuliła. To jeszcze bardziej uświadomiło nam walkę jaka się w niej rozegrała. Kolejnego wieczoru spotkań dziewczynka przyszła szczęśliwa, aby zobaczyć się z Shanem. Chciała, aby przez całe spotkanie siedział on przy niej. Tak się też stało. Oglądali film o życiu Jezusa. Kiedy Jezus wyganiał demony Shane zwrócił uwagę dziewczynki na tę scenę, aby pokazać że to jej też się przydarzyło. Teraz jednak była już wolna i biło od niej szczęście.
Moc wdzięczności
To zdarzenie poprowadziło nas ku następnemu doświadczeniu. Zaczęłam źle się czuć i w miarę jak dzień upływał było coraz gorzej. Poszliśmy na spotkanie, ale powiedziałam Shane’nowi że muszę wrócić do domu, bo czuję się tak bardzo źle. Shane pomodlił się za mną, ale pomimo tego było coraz gorzej. Wówczas podeszła do nas uwolniona dziewczynka. Była szczęśliwa. Postanowiliśmy podziękować Bogu za nią. W trakcie modlitwy po kilku minutach poczułam się znacznie lepiej, do tego stopnia że zostałam na spotkaniu i mogłam modlić się z naszym zespołem za innymi. Wiele innych rzeczy wydarzyło się podczas naszej podróży do Indii, ale opisaliśmy tych kilka historii, abyście wiedzieli, że Jezus działa na tutaj na ziemi, a my mamy przywilej współpracowania z Nim.
Trish Neale
Shane i Trish Neale należą do Koscioła ADS w Rockhampton w Australia. Shayne jest właściciem małej firmy ziemnej, a Trish jest pracownikiem socjalnym opiekującym się dziećmi.