„Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą. Mt 7,11”
„Kolejny dzień na chwałę Pana. Dziś rano koleżanka poprosiła abym przyjechała do niej pomodlić się. Po drodze zaczepiłam o cukiernię. Kupując szarlotkę usłyszałam jak kobiety narzekały na swoje zdrowie i nie wytrzymałam, zaproponowałam im modlitwę do Pana Jezusa o uzdrowienie. Jedna z pań zgodziła się. Wzięłam ją za ręce i krótko pomodliłam się do Pana. Wierzę, że Bóg uzdrawia i cieszy się gdy zgadzamy się z Nim współpracować. To on stawia na naszej drodze ludzi, którzy potrzebują pomocy, a ja chcę być otwarta na ich potrzeby.”
Mocny wieczór
„W zeszły weekend, jak co miesiąc, spotkaliśmy się, by spędzić wspólnie czas na próbie zespołu, by ćwiczyć pieśni i pracować dla Boga. Spotykamy się już tak od kilku dobrych lat. Nigdy nie brakowało na naszych spotkaniach modlitwy i spotkań z Panem. Jednak to co wydarzyło się w piątek było tak cudownym doświadczeniem, że postanowiłam to opisać.
Jak zawsze wieczorem usiedliśmy do wspólnego nabożeństwa. Nie było przygotowanego żadnego szczególnego tematu. Obejrzeliśmy poruszający filmik na YT i rozmawialiśmy o nim. Później rozmawialiśmy o naszych duchowym problemach. Niektórzy mówili o tym, że czują, że nie są do końca oddani Panu. Były to bardzo szczere wyznania. Rozmawialiśmy przez 1,5h, ale nie pojawiły się żadne konkretne wnioski. Padła propozycja modlitwy, ale nie wiedzieliśmy nawet w jakich intencjach je zanosić. Andrzej powiedział: „Nie jestem pewien czy chcę się modlić. A co będzie jak Bóg przyjdzie? Nie wiem czy jestem na to gotowy.” Po chwili wszyscy uklęknęliśmy. Było nas 11 osób.
Gdy zaczęliśmy modlitwę, zaczęły dziać się niesamowite rzeczy. Każdy z nas modlił się o to, z czym miał problem. Do Boga płynęły proste, szczere słowa z prośbą o uleczenie starych ran i smutków, by Pan wypełnił całe nasze życie, byśmy przestali żyć dla siebie, ale byli na 100% oddani Jemu, by zabrał od nas wątpliwości, byśmy stali się gorący dla Niego. Prosiliśmy by był wśród nas i by Duch Święty nas dotykał. I Pan nas wysłuchał naszych próśb, jeszcze w trakcie tej modlitwy. To było wspaniałe! Większość z nas odczuwała fizyczne ciepło w środku. Bóg dotykał naszych serc. Było to widać po łzach spływających po policzkach. Dotykał nas bardzo głęboko.”
Pragnę chrztu!
„Tego wieczoru po raz kolejny oddawaliśmy swoje życie Bogu. Najbardziej poruszające było to, gdy jeden z nas, 10 lat po chrzcie wodnym, bardzo chciał otrzymać w końcu chrzest Ducha Świętego. Wiele o tym słyszał, ale nie do końca dowierzał, że jest to coś rzeczywistego. Podczas modlitwy Bóg szczególnie wysłuchał jego prośby. To było niesamowite kiedy z jego ust płynęły słowa uwielbienia dla Boga, po jego twarzy spływały łzy, a wszyscy wokół cieszyli się z tego co się dzieje, choć ciężko było to wszystko zrozumieć. Później powiedział, że nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczył, a słowa, które wypowiadał nie były od niego, ale tak jakby sam Duch Święty mu je poddawał. To jednak nie koniec. Po tym wszystkim Bóg dalej nas dotykał. Po kolei zaczął zabierać cały nasz brud i oczyszczał. Zaczęliśmy wyznawać sobie nawzajem grzechy i przepraszać się. Podczas, gdy jedna osoba się modliła, inne czuły jakby to dotyczyło ich, jakby mówiono właśnie o ich problemach i grzechach. Przytakiwaliśmy mówiąc: „Tak, Panie, tak!”. Czuliśmy taką wspaniałą więź z Bogiem i sobą. Pan podpowiadał nam sprawy, w których mieliśmy modlić się o siebie. Okazało się potem, że trafiały one w dziesiątkę. Nikt nie wstydził się swoich łez i uczuć. Mówiliśmy o wszystkim szczerze i otwarcie. Nagle ktoś zaczął śpiewać. Dołączyliśmy do niego. Na koniec wszyscy zaczęli się przytulać, jak w rodzinie. Przy tej okazji padały jeszcze jakieś osobiste wyznania. Ten czas bardzo nas do siebie zbliżył. Po trzech godzinach nieustannej modlitwy zakończyło się to wspaniałe spotkanie z Bogiem. Było to tak niesamowite, że aż trudno było uwierzyć, że to nie był sen. Bóg żyje i niech będzie Mu chwała!
Następnego dnia, podczas Sobotniego nabożeństwa, dalej było czuć niesamowitą obecność Ducha Świętego. Dzięki temu nabożeństwo było jednym z piękniejszych w jakim uczestniczyłam. Znalazłam tekst w Biblii, który bardzo przypomniał mi to co się działo w ostatnich dniach: „Bo rozleję wody po spragnionej glebie i zdroje po wyschniętej ziemi. Przeleję Ducha mego na twoje plemię i błogosławieństwo moje na twych potomków. Wyrastać będą jak trawa wśród wody, jak topole nad bieżącymi wodami. Iz 44,3-4”. Z Bogiem moi mili!”
Wiatr ukojenia
„Wiały silne wiatry. Osoby sparaliżowane w hospicjum bardzo źle się czuły. Młoda dziewczyna sparaliżowana po wypadku była bardzo nerwowa. Drżała i była niespokojna. Miała czerwoną twarz i nie chciała jeść, gdy ją karmiłam. Powiedziałam jej, że pomodlę się do Pana Jezusa, aby uciszył jej nerwy i dał pokój. Wyraziła zgodę. Położyłam rękę na jej drżącej głowie i modliłam się do Boga. W tej samej chwili uspokoiła się i przestała się trząść. Podziękowałam Panu za to uzdrowienie. Anusia pięknie zjadła obiad. Bóg jest Cudowny!”
Głód posłuszeństwa
„Zaraz po powrocie z Zakościela, telefonicznie opowiedziałam Hance o warsztatach. Już wtedy Duch Święty rozpalił jej serce i zapragnęła modlić się o ludzi, ale nie wiedziała jak to robić. Gdy spotkałyśmy się o wszystkim jej opowiedziałam. Na zakończenie Szabatu wraz z dziećmi śpiewałyśmy Bogu pieśni pełne chwały i uwielbienia. Hanka przeglądała materiały z warsztatów do trzeciej nad ranem. Duch Święty tak ją dotykał, że nie mogła spać, bo chciała wiedzieć więcej. Bóg mocno otworzył nasze serca. Rozmawiałyśmy i dzieliłyśmy się swoimi doświadczeniami. Był to prawdziwie błogosławiony czas.
Dziś, czyli dwa dni później, Hanka zadzwoniła do mnie, aby opowiedzieć o tym, co stało się tuż po moim wyjeździe. Była podekscytowana.
Jej 10-letni syn Beniamin przez cały weekend czuł się źle. Wstydził się o tym powiedzieć, bo miał problem z pęcherzem. Dodatkowo w moczu znajdowała się krew. Odczuwał silny ból. Hanka wyjaśniła swoim dzieciom na czym polega modlitwa z nałożeniem rąk i poprosiła ich, aby się wspólnie pomodlili.
Następnego dnia, gdy Beniamin wrócił ze szkoły powiedział, że poprzedniego wieczoru podczas modlitwy coś się wydarzyło. Powiedział, że poczuł jakby „coś” go w środku przygniotło i od tej chwili wszystkie problemy, łącznie z bólem zniknęły. Bóg go uzdrowił! Alleluja! Oddałyśmy chwałę Najwyższemu Bogu!
Będę Cię wysławiał, Panie, całym sercem swoim!
Będę opowiadał wszystkim cuda Twoje!
Będę się weselił i radował w Tobie!
Będę opiewał Imię Twoje, Najwyższy!”
Doświadczenia nadesłane przez czytleników
Jestem szalenie zbudowany tymi doświadczeniami. Sięgają one najgłębszych pokładów duchowości i świadczą bliskości Boga. Oby jak najwięcej takich.
Wspaniały artykuł wzmacniający i odżywiający duszę. Szczególnie poruszył mnie opis chrztu Duchem Świętym u brata- dziesięć lat po chrzcie wodnym. Znana pisarka Ellen White doświadczyła chrztu Duchem Św., jak opisuje, w dwa lata po chrzcie w wodzie.
Wielu chrześcijan lekceważy to błogosławieństwo i jeśli jeszcze nie doświadczyli tego osobiście, trudno im zrozumieć niektóre działania Boga oraz głosić ewangelię, która nie jest suchą teorią ale mocą Bożą, objawiającą się często wśród znaków i cudów.