Jadłodajnia

portal ludzi głodnych i spragnionych Boga

Pożar w Olsztynie

Czy udział w nabożeństwie, dyskusja o Biblii i sprzedaż książek jest wszystkim czego można w chrześcijaństwie doświadczyć? Jak może i powinien wyglądać współczesny kościół w europejskim kraju? Ile z pierwotnej duchowości można byłoby doświadczać dzisiaj, gdyby ludzie byli głodni Boga? Po ile można sięgać w duchowym życiu, aby nie być uznanym za zarozumiałego czy zwiedzionego? Ostatnie doświadczenia w Olsztynie pokazują, że Bóg jest bardzo hojny dla tych, którzy Jego pragną.

Przez lata życie w zborze olsztyńskim wyglądało poprawnie, a nawet wzorcowo. Nabożeństwa rozpoczynały się punktualnie. Pieśni były śpiewane, Biblia studiowana, osoby wyznaczone modliły się, a pastor wygłaszał kazanie. Pomimo zaangażowania wielu osób i ich poczucia odpowiedzialności za zgromadzenie coś było nie tak. W sensie duchowym, w kościele było duszno i nieprzyjemnie. Wiele osób przychodziło tam ze spiętymi twarzami i źle myślało o braciach i siostrach z drugiej ławki. Pewnego razu Maryla postanowiła modlić się o wzajemną miłość i pojednanie. Podjęła modlitewną walkę o nawrócenie swoje i innych. Trwało to dłuższy czas, aż w końcu wydarzył się cud.

Przebudzenie

W procesie uzdrowienia relacji międzyludzkich pomogła książka „40 dni które zmienią twoje życie”, którą kilka osób zaczęła wspólnie studiować. Później, w kwietniu 2012 odbyły się pamiętne spotkania w Zakościelu poświęcone służbie uzdrawiania wewnętrznego, w których brało udział aż dwanaście osób z Olsztyna. Wiele się w ciągu tego weekendu wydarzyło, a szczególnie w życiu dwóch osób.

Jacek do niedawna uchodził za policjanta zborowego. Rzadko się uśmiechał i mierzył ludzi surowym spojrzeniem. Przez lata odczuwał, że to Bóg powołuje go do stania na straży porządku kościelnego. Zdecydował się pojechać do Zakościela, aby sprawdzić „co tam się dzieje”. Wrócił odmieniony. Stał się radosny, uśmiechnięty i gotowy do poświęceń. Teraz zamiast strażnika jest w zborze filarem i oparciem dla słabszych. Przemianę przeżyła także Joanna. Jeszcze do niedawna była rozgoryczona i cięta w stosunku do ludzi z kościoła. Z Zakościela wróciła wyciszona, delikatna i zakochana w ludziach. Obecnie jest przykładem tego, co to znaczy przebaczać i troszczyć się o innych. Gdy mówi to słychać w niej głos mądrości i rozsądku.

Od kilku miesięcy w zborze olsztyńskim płonie ogień, który Pan wylał tak obficie, że wyznawcy Chrystusa chodzą teraz szczęśliwi i poruszeni. Zapalonych jest już ok. 30 osób i wciąż przyłączają się kolejne.

„Pan dał nam poznać smak wspólnoty i życia w miłości. Nasze działania były wielokrotnie nieudolne. Czasami zdarzało się, że raniliśmy tych, którzy nas nie rozumieli. Bóg uczy nas jednak wrażliwości i troski o innych. Wspieramy się nawzajem, gdy jest nam ciężko. Myślę, że doświadczamy tego co Łukasz nazywa wylaniem Ducha Świętego.” – powiedziała jedna z osób.

Brat Aleksander, który w latach 60 zakładał zbór w Olsztynie pewnego dnia wyszedł na środek i łamiącym się głosem powiedział, że jest wzruszony tym co obecnie obserwuje w zborze. Dodał, że pochodzi to od Boga i prosił, aby się tego nie bać.

Inna osoba, do niedawna sceptyczna i zdystansowana do nadnaturalnego działania Boga, powiedziała ostatnio, że zaniepokojona i postanowiła przebadać olsztyńskie przebudznie w świetle Biblii i proroctw. Po pewnym czasie wyznała z przejęciem: „To pochodzi od Boga”.

Nie tylko doszło do pojednania i zaprzyjaźnienia się kiedyś obojętnych względem siebie osób, ale i pojawiły się także dary Ducha Świętego, które zintensyfikowały  duchowe ożywienie do tego stopnia, że nosi ono wszelkie cechy przebudzenia. Jego uczestnicy lubią spotykać się ze sobą i zawsze towarzyszą temu poruszające świadectwa, łzy smutku i radości. Coraz częściej pojawiają się uzdrowienia. Na każdym sobotnim nabożeństwie przeznaczony jest szczególny czas na modlitwę za cierpiących na ciele i duchu oraz o napełnienie Duchem Świętym.

Uzdrowienia

Kasia przez lata cierpiała z powodu migreny. Po modlitwie bóle bezpowrotnie odeszły.

Ania przez kilkanaście lat codzienne też doświadczała okropnych bólów głowy. Bała się gdziekolwiek wyjeżdżać  i prawie nie wychodziła z domu z lęku przed bólem. Lekarze nie potrafili jej pomóc. W wyniku modlitw Ania otrzymała uzdrowienie. Było to dla niej tak nieprawdopodobne, że  jeszcze przez parę dni pojawiały się u niej odruchy lękowe. Potem ustąpiły. Pan pobłogosławił ją jeszcze dwukrotnie kiedy zabrał jej przewlekłe bóle żołądka, a potem ból nogi. Ania teraz nieustannie wielbi Pana i nie przestaje się uśmiechać.

Sabina miała bóle głowy i kontuzję kolana po wypadku na nartach. Po modlitwie do dzisiaj nic jej nie dolega i z powodzeniem uprawia aerobik

Inna Ania miała chore kolano, kręgosłup i bark. Pan ją uzdrowił. Dzisiaj jest całkowicie zdrowa.

Pan uleczył oko drugiej Kasi, z powodu którego cierpiała przez 7 lat, a wobec którego lekarze byli bezradni.

Po modlitwie za Wojtkiem ustąpiły bóle stopy i ramienia spowodowane ciężką pracą w lesie.

„Asia pojawiła  się w moim życiu jak grom z jasnego nieba. Pan użył jej, aby ratować tragiczny stan w jakim się znalazłam. Byłam pełna bólu i ciągle próbowałam uciekać. Bóg posłużył się Asią, która powiedziała, że Jezus mnie kocha. Dzisiaj Asia jest mi najbliższą osobą. Dzięki niej odzyskałam niezależność, zdrową tożsamość i poczucie wartości.” – Anna.

„Imię Anna oznacza wdzięk. Mamy tu kilka wdzięcznych dziewczyn o tym imieniu, ale ta, o której mówię  jest dla mnie wyjątkowa. To ona jako pierwsza odważyła się stanąć w wyłomie mojego poharatanego ciała i duszy. To ona mówiła  dobre, ciepłe słowa o mnie, których nie mogłam słuchać, bo tak rażąco różniły się od rzeczywistości, którą widziały moje oczy. To ona walczyła o moje samopoczucie i mój wygląd, narażając się na ataki z mojej strony, bo byłam jak poranione zwierzątko gryzące w obronie. To od niej usłyszałam pierwsze w moim życiu proroctwo na mój temat. I chociaż nasza przyjaźń zaczęła się od bolesnych słów prawdy wypowiedzianych przeze mnie bez krzty miłości, to jednak Bóg współdziałając we wszystkim ku dobremu, zrealizował swój zamiar i połączył nas niewidzialną i mocną nicią miłości. Dziękuję Ci Aniu, że jesteś w moim życiu.” – Joanna.

Asia, w ostatnich dniach, otrzymała słowo od Pana dla Iwony, która była zrezygnowana z powodu swojego stanu zdrowia. Oto co powiedziała po jego usłyszeniu: „Tymi słowami Pan mnie uratował i dziękuję, że przysłał ciebie do mnie z tą wiadomością. Teraz myślę o sobie inaczej. I chcę wyjść ze szpitala zdrowa i szczęśliwa na chwałę Pana. To jedno słowo wystarczyło za całą wypowiedź  i odpowiedziało na bardzo wiele moich pytań. Pan trafił z tym określeniem w dziesiątkę. Wiedział czego mi trzeba, abym poczuła się przez Niego kochana i akceptowana. Teraz wiem, że Bóg mnie kocha, nie odrzuca, ani nie potępia. On mi przebaczył.”

Przełomy w  Godkach

W czerwcu 2012 w Godkach odbyły się pierwsze spotkania „przełomowe” zorganizowane przez olsztyńską grupę. Łącznie z dziećmi brało w nich udział ok. 50 osób. Było to wielkim duchowym wydarzeniem. To, co tam się działo było zaskakujące w duchowym wymiarze. Wielbieniu Boga, modlitwom i studiowaniu Słowa nie było końca. Zamiast zmęczenia pojawiał się jeszcze większy głód Boga. Wiele osób zdało sobie sprawę ze swojego stanu, a kilka innych zostało  uzdrowionych fizycznie.

Jeszcze inna Ania po raz pierwszy zetknęła się z KADS dziesięć lat temu, ale wtedy nie znalazła tego, czego potrzebowała. Potem, w związku z pracą wyjechała z Olsztyna. Po latach trafiła na spotkania w Godkach i na nowo nawiązała kontakt z wierzącymi. „Macie te same twarze, ale jesteście całkowicie inni. Widać w was obecność Ducha Świętego” – powiedziała Ania zachwycona tym, co zobaczyła. To doświadczenie pomogło jej zdecydować się na chrzest, który odbędzie się 23 czerwca w Olsztynie.

Kolejna Ania przyjechała, aby prosić o modlitwę z nałożeniem rąk. Ma raka, ale i pokój w sercu. Wielkim przywilejem było modlić się za nią. Nie wiadomo jeszcze, czy zaszły jakieś zmiany w jej ciele. Ania nie ma jednak wątpliwości, że Bóg ją kocha i jest dla Niego ważna.

Bóg uzdrawiał także relacje międzyludzkie. Jacek wyszedł do przodu, aby przedstawić swój wykład. Wtedy do przodu spontanicznie wyszli Ewa i Michał, piękna para, wybitnie uzdolnionych muzycznie ludzi, którzy od dziewięciu lat są małżeństwem, a którzy od kilku lat nie umieją się porozumieć. Stanęli z przodu i zaczęli opowiadać o swoich rozterkach. Ludzie słuchali, płakali i błogosławili ich. W pewnym momencie Michał na kolanach oświadczył się swojej żonie i ponownie poprosił ją o rękę. Niedługo ma się odbyć uroczystość odnowienia ich małżeństwa. Jacek tego ranka nie mógł wygłosić wykładu, lecz nie czuł się z tego powodu źle, bo Pan po raz kolejny nakarmił wszystkich swoją obecnością.

Perspektywy

„Nie zapominamy o naszych najmłodszych. Zorganizowaliśmy im Dzień Dziecka oraz codzienne zajęcia w terenie. Dzieci to ważne pole misyjne dla nas. Tkwi w nich wielki potencjał, ale nowoczesny świat chce je brutalnie porwać swoimi antywartościami. Dzieci mogą przyjmować Królestwo Boże tak samo jak ich rodzice. Nowonarodzenie nie jest zarezerwowane wyłącznie dla dorosłych. Głoszenie ewangelii dzieciom traktujemy bardzo poważnie” – Wojtek.

„Pan dał nam się w ostatnich miesiącach poznać w takim stopniu, że nawet o tym nie marzyliśmy. Teraz wiemy, że ma On dla swojego ludu dużo więcej. Modlimy się żeby wyposażał nas do służby. Już się nie boimy wyzwań, bo wiemy do kogo należymy” – Ania.

Przebudzenie jest jak pożar, rozprzestrzenia się szybko i zajmuje kolejne obszary. Oby wszystkie zbory zapaliły się od ognia, który pojawił się w Olsztynie, bo jest  ku temu niepowtarzalna okazja. Błogosławmy tych, którzy w nim uczestniczą, aby wytrwali w czystości i gorliwości.

Anna Chalecka, Joanna Biedrzyńska, Maciej Strzyżewski

 

Artykuły podobne:

Niesamowita moc modlitwy

Mysli z konferencji „Służba pomimo zranień

Dla zranionych w kościele

W labiryncie życia

5 comments on “Pożar w Olsztynie

  1. K. Waszczuk.
    21/06/2012

    Boże Królestwo przychodzi w mocy i zasadza się na mocy. Nie na tym co my czynimy, lecz na tym co czyni On. Jan działał w mocy (Eliasza), Jezus w mocy Ojca., my w mocy Ducha. Pozbawieni Jego mocy nic nie jesteśmy w stanie zdziałać. Żadna wiedza akademicka czy intelekt na nic się kościołowi nie zda bez mocy z wysokości.
    Rzeczy, które dzieją się w Olsztynie nie są z ludzi. Jednak to, że się dzieją oznacza, że ludzie pragną, czerpią i nie blokują tego dzieła. To, że nie ma jeszcze opozycji na tak duży zbór, to tylko kwestia czasu. Na pewno się pojawi, ponieważ królestwo ciemności nienawidzi światłości, ale na to On się objawił, aby zniszczyć dzieła diabelskie. Jedno jest pewne: zwycięstwo należy do nas! Nie ma takiej mocy, która zatrzyma Boże dzieło w nas! Oby pożar w Olsztynie opanował całą Polskę. Wierzę w to gorąco, bo jak powiedział w Nowogardzie pastor Polok: dalej tak być nie może.

  2. agaglaz
    21/06/2012

    To jest cudowne!!! Amen,amen:))

  3. Wojtek
    20/06/2012

    Ponieważ mam przywilej uczestniczyć w opisanym procesie od dłuższego czasu, nie mogę się oprzeć przedstawieniu kilku refleksji.
    Twórczy ferment opisany w artykule jest częścią procesu, który rozpoczął się wcześniej na kliku poziomach i rozmaicie u poszczególnych uczestników.
    Ja osobiście dużo zawdzięczam społeczności z wierzącymi ludźmi z różnych, tak zwanych denominacji. Nigdy nie doświadczyłem z ich strony zranienia, ostrej krytyki czy szyderstwa, a wręcz przeciwnie – nie jeden raz uzyskałem pomoc, zarówno tę duchową, jak i tę najprostszą, materialną. Pokazali mi, że nie uważają siebie za centrum wszechświata – że tym centrum jest Chrystus.
    Wiadomo, zdarzali się po drodze ludzie ze swoimi słabościami, chęcią krytykowania i porównywania, ale nie było to zjawisko dominujące.
    Dużo dały mi także spotkania w ramach służby Coffee House, możliwość pracy nad charakterem w kontekście tego co mówi Boże Słowo.
    Ta sfera jest ledwie ruszona w chrześcijańskim świecie. Na przykład, ludziom wydaje się, że uzależnienie i współuzależnienie dotyczą tylko osób nad którymi panują alkohol i narkotyki.
    Tymczasem temat jest tak szeroki, że można rozważać go z Biblią latami.
    Możemy wówczas zauważyć ile w nas siedzi rozmaitych chorych zachowań i nawyków o czym nie mamy zielonego pojęcia.
    Dla wyjaśnienia – to wszystko grzech się nazywa!
    To dzisiejsze poruszenie jest efektem bogactwa Bożego oddziaływania na nas na przestrzeni ostatnich lat.
    Każdy z uczestniczących może zdać swoją unikalna relację.
    I nie możemy spocząć na laurach, na samozadowoleniu.
    Tę puszczającą pędy winorośl trzeba z Bożą pomocą pielęgnować.

  4. Jacek Sadowski
    20/06/2012

    Kościół potrzebuje przebudzenia duchowego oraz odnowy życia. Psalmista wyraźnie pyta:” Czyż nie ożywisz nas znowu, aby lud Twój rozradował się w Tobie? Okaż nam łaskę Twoją i daj nam zbawienie swoje”. A duch proroczy mówi: „Przebudzenie do prawdziwej pobożności jest największą potrzebą . Nie ma większej potrzeby aniżeli przebudzenie… Lud nie może zadowolić się zewnętrzną formą pobożności, która nie posiada ducha oraz siły. Kościół zadowala się jedynie pierwszym krokiem ku nawróceniu. Nowi wyznawcy są bardziej gotowi do aktywnej pracy, niż do pokornego poświęcenia. Chętniej angażują się w zewnętrzne formy religijne niż prawdziwą pracę nad sercem. Modlitwa jest zaniedbywana z powodu niepokoju i ruchliwości. Religia musi zacząć się od uprzątnięcia oraz oczyszczenia serca i być odżywiana przez codzienną modlitwę.”

    Powszechność jest przekleństwem naszego czasu. Kościół nie potrzebuje więcej inteligentnych i zdolnych ludzi, ale tych głęboko zanużonych w odnowionym i przebudzonym życiu. Co trzeba zrobić? Na pierwszy rzut oka nic. To praca Ducha Świętego. To On porusza serca gdzie chce i kiedy chce, i nie można nim manipulować poprzez ludzkie myśli, czy jakiekolwiek inne środki. Co możemy w takim razie uczynić? Dwie rzeczy. Po pierwsze nie przeszkadzać, po drugie możemy przygotować na nie samego siebie (czego przykładem jest rolnik, który starannie przygotowuje, a Bóg daje wzrost) i zbór. Cztery rzeczy, które oczekuje od nas Pan: pokora (pozbycie się wszelkiej pychy duchowej),modlitwa, szukanie Jego oblicza, odwrócenie się od złego. Czy nie powinniśmy iść za Jego głosem, czy nie powinniśmy oczyścić naszych lamp?

  5. Wiesiek
    18/06/2012

    Amen. Bóg otwiera serca i leczy swój lud. Jestem pod wrażeniem i Waszej służby i przebudzenia w jakże interesującym KADS

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Informacja

This entry was posted on 18/06/2012 by in Doświadczanie Boga, Najważniejsze teksty.
%d blogerów lubi to: