Pod Wrocławiem w ciągu zaledwie kilku minut Bóg dotknął ciała i duszy czternastu osób. To było wspaniałe.
Od kilku lat odczuwałem bóle w dolnym odcinku kręgosłupa. Raz było lepiej, raz gorzej, lecz dolegliwość komplikowała życie coraz bardziej. Coraz częściej nie mogłem się wyprostować.
Poranne nabożeństwo było bardzo budujące, ale ciężko było mi się na nim skupić z powodu bólu. W pewnym momencie chciałem poprosić moją żonę, aby pomodliła się do Boga w tej sprawie. Wewnątrz kłębiła się jednak myśl, że ból był tak duży, że modlitwa tutaj nic nie pomoże, a nie chciałem przechodzić rozczarowania Bogiem więc nie poprosiłem.
Po soczystym wielbieniu postanowiłem pójść na warsztaty z modlitwy za chorymi, które prowadziło kilku bardzo młodych Amerykanów. Chłopcy najpierw opowiedzieli swoje doświadczenia, a potem przedstawili proste zasady modlitwy.
Modlitwa na stacji benzynowej
Jeden z nich, Matthew, pewnego razu zatrzymał się na stacji benzynowej, aby zatankować. Zobaczył tam człowieka, który z trudem chodził co tłumaczyła czapka z napisem: Związek Niewidomych. Matthew dostał silnego przekonania, aby modlić się o wzrok tamtego. Bał się jednak i stresował. Czuł się bardzo niekomfortowo w tej sytuacji i chciał uciec z tego miejsca. Ostatecznie poszedł za głosem serca i zaproponował modlitwę, a tamten człowiek zgodził się na nią. Już po kilku minutach był w stanie przeczytać napisy na znakach oddalonych o 150 m. Obaj byli poruszeni Bożą miłością.
Modlitwa na ulicy
Drugi Amerykanin, Jordan, zobaczył na ulicy chłopca na wózku inwalidzkim. Podszedł do niego i zaproponował modlitwę. Chłopiec zgodził się. Okazało się, że tydzień wcześniej przeżył wypadek samochodowy. Lekarze nie dawali szans na powrót do pełni władz w nogach. Po chwili modlitwy Amerykanin poprosił chłopca, aby wstał. Wstawał z trudem, ale w dalszym ciągu nie mógł chodzić. Nic się nie zmieniło.
Gdy następnego dnia Jordan szedł ulicą, zobaczył tego samego chłopca idącego z mamą za rękę podskakując. Ze łzami w oczach oddał Bogu chwałę i poszedł dalej z jeszcze większą wdzięcznością dla Stwórcy.
Modlitwa pod Wrocławiem
Po tych doświadczeniach byłem pierwszym, który wstał, aby się za nim modlić. Stanęły przy mnie trzy osoby, siedemnastoletnia dziewczyna, która przez przypadek trafiła na to spotkanie oraz chłopak i mężczyzna. Położyli ręce na moje plecy i zaczęli się modlić. Mężczyźni błagali Boga mówiąc językami, a ona zaskoczona milczała. W trakcie modlitwy obmyślałem w jaki sposób po zakończonej modlitwie powiedzieć im, że kręgosłup w dalszym ciągu mnie boli, tak aby nie było im przykro. W czasie modlitwy śledziłem zmiany ruszając miednicą, ale w dalszym ciągu odczuwałem przeszywające bóle. Kiedy modlitwa zakończyła się stwierdziłem, że wszelki ból odszedł. Kręgosłup nie bolał mnie w żadnej pozycji. Staliśmy zaskoczeni. Zaproponowałem modlitwę dziękczynną, w której podziękowałem Bogu za to, że w tak namacalny sposób objawił swoją obecność i uzdrowił mnie.
Wówczas ta młoda dziewczyna zszokowana tym co się stało poprosiła o modlitwę za jej głową, gdyż od lat cierpiała z powodu migren. Po pierwszej próbie minął ból w lewej stronie głowy. Po drugiej przeszedł ból w prawej. Pozostał już tylko jeden bolący punkt, który zniknął po trzecim podejściu. Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. Płakała. Nigdy nie widziała i nie słyszała o takich rzeczach. W sposób wyraźny zostało dotknięte nie tylko jej ciało, ale przede wszystkim dusza. Chwała Panu za Jego cudowne dzieła, które od tysięcy lat powodują tę samą reakcję, zachwyt i bojaźń.
Na piętnaście osób, za którymi modlono się, aż czternaście tego poranka wyszło na środek i wydało świadectwo uzdrowienia. Po tym jak opowiedziałem o mojej niewierze i uzdrowieniu podeszła do mnie dziewczyna, która powiedziała, że czuje się tak samo jak ja. Opowiedziała o swoich problemach zdrowotnych i pozwoliła, aby się za nią modlić. Nie wiemy czy została uzdrowiona czy nie, bo nie mogła tego stwierdzić na miejscu, ale była wyraźnie duchowo poruszona.
Tego dnia nie miałem ochoty o niczym innym rozmyślać i opowiadać. Dzisiaj mija tydzień od tamtego zdarzenia. Kręgosłup mnie nie boli. Bóg jest wielki, mocny i obecny. Niech przyjmie wszelką chwałę!
Maciej Strzyżewski
Artykuły podobne:
Byłem świadkiem setek modlitw kiedy Bóg milczał, kiedy nic się nie działo. Mam mieszane odczucia kiedy czytam o takich doświadczeniach, ale wcale nie neguję możliwości Bożej interwencji. Zalecam jednak zdrowy rozsądek w podchodzeniu do uzdrowień. Łatwo popaść w charyzmatyczny fanatyzm, w którym brak uzdrowienia tłumaczy się niewiarą chorego wpędzając go w poczucie winy i niejednokrotnie prowadząc do odejścia od Boga. Znam takie przykłady z ruchu zielonoświątkowego. Łazarz nie miał wiary, a Jezus go wskrzesił. Myślę, że Duch rozdziela każdemu jak chce, także i w kwestii uzdrowień.
Cieszę się jednak, że doświadczamy uzdrowień, bo ukazują one Boga jako istotę, której na nas zależy i która angażuje się w nasze sprawy. Zalecam jednak powściągliwość. Na dzisiaj mam dowody Bożego działania, ale mogę też przytoczyć wiele przykładów braku odpowiedzi na modlitwę. Dobrze, że w Waszym Kościele dzieją się na uzdrowienia. Dobrze że dochodzi do przebudzenia, gdyż to pokazuje, że Pan działa! Ostatnio zaczynam studiować Wasze Lekcje biblijne i jestem jakiś pełniejszy duchowo:)
Myślę Maćku, że robisz dobrą robotę na tym portalu. Pozdrawiam serdecznie.