Dla jednych kościół to niedzielna msza święta, dla innych cotygodniowe nabożeństwo, dla mnie to całotygodniowa wspólnota uczniów Jezusa, którzy się lubią.
Wspólnota wierzących jest tym, co lubię najbardziej. Nic bardziej mnie nie cieszy, wyłączając mój osobisty czas z Bogiem i z moją rodziną. Nie raz słyszałam, że celem nabożeństwa jest oddawanie Bogu chwały i nie jest istotne, czy ludzie, którzy w tym uczestniczą, się lubią. Za każdym razem gdy coś takiego słyszę moje serce krzyczy: Tak nie może być! To kłamstwo. To podróbka tego, co Bóg zamierzył dla swoich dzieci. Im dłużej i lepiej poznaję mojego Ojca tym lepiej rozumiem, że tworzymy razem z Nim rodzinę. Koncepcja kościoła, która nie opiera się na wzorcu rodzinnym jest niepełna, a wręcz fałszywa. Zdrowa rodzina się kocha, wspiera, jest dumna z poszczególnych swoich członków, nie zazdrości sobie nawzajem, lubi ze sobą przebywać. Czegoś takiego doświadczam od paru lat, gdy organizuję konferencje i spotkania warsztatowe pod nazwą „Weekendy dla Jezusa”. Prawdziwej wspólnoty posmakowałam też niedawno podczas podobnej imprezy w Ostródzie.
Po pierwsze – uwielbienie
Na miejsce dotarłam wykończona fizycznie po całym tygodniu ciężkiej pracy. Zmęczenie fizyczne nie było jednak tak wielkie jak duchowa pustynia i przygnębienie, które dopadło mnie tej jesieni. Problemy dnia codziennego raniły moje serce tak długo i głęboko, że nawet nie wiedząc kiedy, wyszarpały w nim spora dziurę. Spotkanie w Ostródzie rozpoczęło się od ponad dwugodzinnego uwielbienia. Nie, to nie było za długo. Każda pieśń, modlitwa, taniec, wiersz, słowo, które tworzyły ten niezwykły czas, na nowo wpompowywały w mojego przysuszonego ducha nadzieję, wiarę i miłość. Podczas tego czasu przeżyłam wyznanie grzechu, Boże przebaczenie, napływ Bożego Ducha i dziecinną wprost radość z Bożej obecności. Jeszcze więcej frajdy dawała świadomość, że uwielbienie było nie tylko moim osobistym aktem zetknięcia się z Najwyższym, ale też aktem wspólnego, rodzinnego spotkania z Tatą. Byłam szczęśliwa widząc innych jak przychodzą do Niego, jak przekraczają swoją własną strefę komfortu i oddają Bogu cześć tak, jak nigdy wcześniej jeszcze nie ośmielili się tego robić. Po uwielbieniu nie mogliśmy się rozejść jeszcze przez następnych kilka godzin. Przytulaliśmy się i modliliśmy się za sobą. Rozmawialiśmy o tym, co Bóg wśród nas robi. To był magiczny wieczór.
Po drugie – przyjaźń
Następne dwa dni były pełne radości, odprężenia jakie daje przyjaźń, pełna wrażliwości na potrzeby tych wokół nas. Modliliśmy się za sobą co chwilę, spontanicznie, niewymuszenie, w różnych miejscach, z potrzeby bycia bliżej Niego. Taka gromada złożona z nikogo próbująca wywyższyć Kogoś. Uderzająca dla mnie była atmosfera miłości, wzajemnej przychylności, zainteresowania życiem drugiego człowieka. Rozmowy i modlitwy trwały do późna w nocy, bo wszyscy byliśmy spragnieni swojej obecności.
Po trzecie – dary duchowe.
Nigdy jeszcze nie widziałam, żeby Bóg był wśród nas obecny w tak wielkim stopniu. Słowo głoszone było z mocą. Duch przenikał nasze sumienia do tego stopnia, że przeświadczenie o grzechu kazało nam od razu go wyznawać. Uwielbienie prowadzone było z niesamowitym wyczuciem obecności Boga. Czuliśmy, że znajdujemy się przed Jego tronem. Trudno jest opisać jak uzdrawiające było to doświadczenie. Uwielbianie i dziękczynienie oczyszczały nas z ludzkiego myślenia i pragnień. Stawaliśmy się nowymi stworzeniami w Chrystusie. Chorzy byli uzdrawiani nawet bez modlitwy. Nasze dzieci uczyły się o Bożych darach i wszystkie zapragnęły służyć Bogu. Specjalne spotkania dla nich pomagały im podejmować samodzielne decyzje dla Królestwa Bożego.
Zobaczyliśmy jak poważne traktowanie modlitwy czyni wśród nas prawdziwe cuda. Rozpoznawaliśmy Bożą Obecność i przychylność i to zachowywało nas w niewymuszonej pokorze i wzbudzało potężne pragnienie by być bliżej Niego, by Go lepiej poznać, by mocniej „wgryźć” się w Jego Słowo, by przybywać z Nim bardziej.
Wyjechaliśmy zbudowani i nakarmieni Jego chlebem. Bóg i kochająca się wspólnota sprawiły, że wiele decyzji zostało podjętych, wiele przełomów miało miejsce, a pomysły i wizje służby dla innych aż kwitły w naszych sercach. Tak dzieje się zawsze, kiedy gromadzi się Boża rodzina. Wspaniałe jest to, że już tutaj na ziemi możemy tego doświadczać, a w niebie będzie to wyglądało jeszcze lepiej. Królestwo Boże naprawdę jest już między nami.
Agata Strzyżewska
Dzięki:)
Wiesiu! Jak jesteś na fejsie to mogę Cię wprowadzić w naszą zamkniętą grupę „Mocne Doświadczenia z Duchem Świętym”. Jest tam nas około 50 osób i stanowimy pewnego rodzaju społeczność Jezusa. Mój mail: klif-wood@tlen.pl
Jak czytam Ciebie Agatko czy Maćka czy Krzycha lub wypowiedzi kilku innych osób to mam wrażenie uczestniczenia w czymś znajomym, bliskim duchowo-czuję powiew Ducha Św, ale potem spotykam innych ludzi wierzących i jestem rozczarowany ich poziomem duchowości, mówią wzniosłe słowa a wokół nich tylko pustka. Ostatnio porzuciłem swój zbór charyzmatyczny ,bo coś było w nim nie tak, za dużo dziwnych emocji,a ja potrzebowałem spokoju i zwyczajnego wielbienia Boga, może czułem się zmęczony, może zaniepokojony, pewien znajomy eks-charyzmatyk podesłał mi info na temat niektórych praktyk charyzmatycznych i to chyba mnie przekonało-wróciłem do swoich luterskich korzeni. Może mam i inne niż pozostali zborownicy poglądy ale tutaj nikt mi niczego nie narzuca, jestem wreszcie wolny , tyle że nieco samotny duchowo:( Wasz Portal jest naprawdę dla każdego, kto pragnie Boga i widzę w Was ludzi oddanych Panu, chociaż niektóre poglądy AD7 są mi raczej obojętne lub zgoła obce duchowo to mogę powtórzyć,że jesteście moimi kuzynami w Chrystusie:)W
Wieśku. Rozumiem Twoje dylematy, bo sam jestem w podobnej sytuacji. Jednak wolność o której piszesz jest największym Twoim skarbem i darem od Boga. Gdzie Duch Pański tam wolność. To w jakiej jesteś sytuacji, to tylko sezon. Bóg poprowadzi Cię teraz do miejsc, o których nawet nie marzyłeś. Tylko wolni ludzie osiągają szczyty. W ciszy i zaufaniu będzie Twoja moc. Nic się nie martw – czekaj i uwielbiaj Pana. W takich okolicznościach dzieją się rzeczy. Wielkie rzeczy! Polecam wykład Pawła Godawy z Wody Życia. Znajdziesz Jego obecność w ciszy:
http://www.wodazyciakoszalin.pl/multimedia/programy-telewizyjne/361-2012-10-02
Bardzo nam miło słyszeć, że dobrze się z nami czujesz. My Ciebie również odbieramy jak rodzinę. Bardzo cieszy nas Twój głos na forum, który zawsze wnosi świeży powiew.