Jadłodajnia

portal ludzi głodnych i spragnionych Boga

Dobra czytanka wg św. ziom’a Janka

Dobra Czytanka wg św. ziom’a Janka to eksperymentalna adaptacja części Ewangelii Jana na polski język młodzieżowy. Z upływem czasu w ramach projektu powstała młodzieżowa grupa o nazwie Ekipa Zioma Janka.dobra_czytanka_wg_ziomka_janka (1)Jak twierdzą autorzy, przekład miał charakter eksperymentu, „pół żartem, pół serio”, dopiero powodzenie pierwszych kopii skłoniło ich do oficjalnego wydania. Zwolennicy przekładu wskazują na jego rolę ewangelizacyjną w środowiskach, które zwykle nie są otwarte na Pismo Święte.

 

4. Gadka Jezusa z Samarytanką (czyli J 4, 1)

1. A kiedy Pan zakumał, że faryzeusze usłyszeli, że Jezus zyskuje więcej uczniów i więcej chrzci niż Jan, 2. (chociaż w zasadzie to nie Jezus chrzcił, tylko jego uczniowie, szczegół)3. Wyszedł z Judei i poszedł tak dla odmiany do Galilei. 4. Musiał przechodzić przez Samarię. 5. Więc wbił się do samarytańskiego blokowiska (Sychar) blisko pola, które Jakub odpalił swojemu synowi Józkowi. 6. I tam była studnia Jakuba. Więc zmordowany podróżą Jezus, glebnął se przy studni; to było koło szóstej. 7. A tu wbija się samarytańska laska, żeby nabrać wody. Jezus powiedział do niej: „Daj mi pić!” 8. Bo jego uczniowie poszli do miasta, żeby kupić żarło. 9. Wtedy ta panna powiedziała mu: Pogięło cię? Jesteś Żydem i prosisz mnie, Samarytankę, o wodę? (bo Żydzi nie zadają się z Samarytanami). 10. Jezus na to: Gdybyś znała Boży dar i gościa, który mówi do ciebie: Daj mi pić, sama byś go prosiła, a on by ci dał żywej wody. 11. Mówi mu: Stary, nie masz nawet czerpaka, a ta studnia jest zawaliście głęboka; skąd wytrzasnąłeś żywą wodę? 12. Może jesteś większy od naszego ojca Jakuba, który nam odpalił tę studnię i sam z niej pił, i jego synowie, i jego stada? dobra_czytanka_wg_ziomka_janka (2)13.Jezus odpowiedział: Każdego, kto pije tę wodę znowu będzie suszyć. 14. Ale kto napije się wody, którą ja mu zapodam, tego już nie będzie nigdy suszyło, ale woda, którą mu dam, będzie w nim, źródłem tryskającym aż do życia wiecznego. 15. Panna do niego: Master, zapodaj mi te wodę, żeby mnie nie suszyło i żebym nie poginała tutaj po wodę! 16. On na to: Dobra, to spadówa po męża i wracajcie tutaj! 17.Panna przyczaiła: Koleś, ale ja nie mam męża. Jezus do niej: Proste, że nie masz. 18. Miałaś pięciu a ten gość, którego teraz masz, to nie twój maż. Prawdę zapodałaś. 19. Panna: Ej stary, normalnie jesteś prorokiem! 20.Nasi starsi na tej górze oddawali cześć Bogu; a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejscówka, gdzie należy oddawać Bogu cześć. 21. Jezus powiedział: Ej, panna, daj mi wiarę, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie oddawali czci Bogu 22. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, bo zbawienie pochodzi od Żydów, ziom. 23.Ale pogina już godzina i teraz jest, kiedy seryjni czciciele (tacy na serio,wiesz..) będą oddawali Ojcu cześć w DUCHU i w prawdzie bo i Starszy takich szuka, bo Go tacy kręcą! 24. Bóg jest duchem, a Ci, co mu cześć oddają, powinni to robić w duchu i w prawdzie, czaisz? 25. A ona mu: Taaa.. ja wiem, że Mesjasz (znaczy się Chrystus-zbawiciel) się tu jeszcze wbije; a jak się już wbije to nam wszystko wyklaruje. 26.Jezus do niej na to: Ja który rozmawiam z tobą jestem nim, czaisz? 27. A w tym momencie zleźli się jego uczniowie i nie mogli obczaić czemu on gada z ta panną. Żaden jednak nie pytał: O co ją pytasz? Albo: O czym z nią gadasz? 28. Tymczasem ona zostawiła swój baniak i pognała na bloki i zapodała wszystkim ludziom. 29.Yo! Chodźcie i zobaczcie tego gościa, co powiedział wszystko, co ja usqteczniałam! Czy to nie Chrystus (zbawiciel)? 30.Wybili się więc stamtąd i przyszli do Niego. 31. Tymczasem jego uczniowie prosili go: Jedz, Master! 32. A On na to: Ja mam szamę do żarcia, o jakiej wy nie wiecie. 33. Wtedy uczniowie gadali między sobą: Jakiś ziom mu szamę przyniósł? 34. Jezus przyczaił do nich: Mój szamerunek to pełnienie woli tego, co mnie przysłał i usqtecznianie jego akcji. 35. Czy nie gadacie: Jeszcze 4 miechy i będzie żniwo? A ja wam powiem: Podnieście swoje gały i zobaczcie pola, że żniwa to w sumie już są dojrzałe 36. Żniwiarz już zbiera wypłatę i plon na życie wieczne, żeby siewca i żniwiarz mogli mieć razem tą radochę. 37. W tym właśnie sprawdza się gadka, że inny ziom sieje, a inny żnie. 38. Ja was posłałem żąć to, nad czym się zbytnio nie napracowaliście; inni się natrudzili, a wy zebraliście plon z ich roboty.39.Wielu Samarytan z tego blokowiska uwierzyło w Niego dzięki świadectwu tej panny, co mówiła: Powiedział wszystko, co usqteczniałam. 40. Więc jak Samarytanie do niego przyszli, poprosili, żeby został; no i został dwa dni. 41.I jeszcze więcej ziomków dało wiarę dzięki jego nauce. 42. I przyczajali do tej panny: Już nie przez twoja gadkę wierzymy, tylko sami przyczailiśmy i wiemy, że gość jest bez kitu Zbawicielem świata. 43. A po dwóch dniach wybił się stamtąd do Galilei. 44. No bo Jezus sam powiedział, że prorok nie ma uznania w swoim własnym rewirze. 45. Więc jak już trafił do Galilei, to Galilejczycy go przyjęli, bo wiedzieli wszystko, co On usqteczniał w Jerozolimie w święto. 46. Pogiął więc znowu do Kany Galilejskiej, gdzie zrobił winko z wody. A w Kafarnaum był sobie jakiś dworzanin, którego syn chorował. 47. Więc jak usłyszał, że Jezus wybił się z Judei do Galilei,poszedł do niego i poprosił, żeby koleś wbił się do niego na kwadrat i uzdrowił mu syna, bo ten już ledwo zipał. 48. Wtedy Jezus przyczaił do niego: Jak nie zobaczycie znaków i cudów, to nie dacie wiary. 49. Gostek na to: Panie, please wbijaj się do mnie, zanim mój syn wykituje. 50. A Jezus do niego: Gościu, wrzuć na luz, idź już, bo Twój syn żyje. I uwierzył w to ten gość co mu Jezus rzekł i poszedł sobie. 51. A jak jeszcze był w drodze, jego słudzy przyszli do niego i powiedzieli: Twój chłopak żyje. 52. Spytał się więc ich, o której to było, a oni: Wczoraj o 7-mej spadła mu gorączka. 53. I wtedy ojciec rozkminił, że to była ta godzina, kiedy Jezus powiedział: Twój syn żyje. I wtedy koleś sam uwierzył, i cały jego dom. 54.To był drugi cud, który Jezus usqtecznił, jak wrócił z Judei do Galilei.

Więcej na:

http://www.ziomjanek.pl/

Dobra_Czytanka_wg_w_zioma_Janka,1957,800,600,0,0,0

pasek 2012 czerwony

Reklama

6 comments on “Dobra czytanka wg św. ziom’a Janka

  1. Mamrot Podlaski
    19/02/2013

    Może to niektórych „pobożnych i ułożonych chrześcijan” zdziwi, ale kiedy pisano Nowy Testament to nie był to język literatury pięknej czy klasycznej poezji, ale uliczny potoczny nazywany koine. Życzył bym sobie aby cała Biblia powstała w takim języku może wtedy młodzież z ciekawości zechciała by ją czytać.

  2. Powiem szczerze, że już po kilku przeczytanych słowach z tej „czytanki” poczułem niesmak i pomyślałem sobie, że gdyby Pan Jezus dzisiaj wszedł do jakiejkolwiek szkoły, to czy również w ten sposób przemówiłby do młodzieży i używałby takich samych słów? A przecież jest napisane: „w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał; [spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, BT] w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem” (2Kor. 5:20, BW). Zatem „Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże [niech wypowiada słowa prawdziwie Boże, BWP]. Jeśli kto usługuje, niech czyni to z mocą, której udziela Bóg, aby we wszystkim był UWIELBIONY Bóg przez Jezusa Chrystusa” (2Piotra 4:11, BW).

    Czy w takim słownictwie może być uwielbiony Bóg poprzez posługę, którą mamy czynić w miejsce Chrystusa? Nie wydaje mi się, aczkolwiek nie chcę tego powyższego przedsięwzięcia krytykować, ale pokazać drugą stronę, że można inaczej, że wszystko zależy od naszej wiary i poznania Bożego działania oraz poznawania standardów Nieba w służbie drugiemu człowiekowi.

    W pierwszym rozdziale listu do Filipian, w całym kontekście wypowiedzi apostoła Pawła, nie chodzi o to, aby Chrystusa zwiastować byle jak i na różne sposoby. Proszę sobie to przestudiować. Zwiastowanie Pawła sprowokowało co niektórych do tego, że w ogóle imię Jezusa zaczęło pojawiać się na ich ustach z powodu wrogości do tego co Paweł głosił i aby przysporzyć mu jeszcze większych cierpień. I w tym kontekście Paweł cieszył się z tego. Nawet, jeżeli mówią o nas źle, czy nam złorzeczą, ale z powodu naszej wierności Bogu, to jest to również zwiastowaniem Ewangelii.

    Tak się składa, że moja żona również jest nauczycielką (uczy języka angielskiego) i od wielu lat ma do czynienia z dziećmi i z młodzieżą, począwszy od nauczania początkowego a kończąc na studentach i ludziach dorosłych. Nigdy nie pozwoliła sobie na to, aby w jakikolwiek sposób zaniżać standardy w zwiastowaniu Ewangelii, próbując w ten sposób dotrzeć do młodzieży. Zawsze stawia im najwyższe cele, mówi do nich szczerze i otwarcie bez językowych wycieczek słownych, po to aby mogli ją lepiej zrozumieć.

    Przede wszystkim nigdy nie przedstawimy ludziom mocy Ewangelii, dopóki sami nie staniemy się Ewangelią. Nie tyle to, co mówimy ma moc, ale to JAK mówimy, jak się zachowujemy, jak wyglądamy, w jaki sposób traktujemy tzw. trudną młodzież i ile okazujemy im serca i zrozumienia.

    W tej chwili żona uczy w gimnazjum i w podstawówce. Do szkoły ubiera się tak, jak na co dzień, w długie, skromne suknie i chusty na głowę. Do niedawna podjeżdżała pod szkołę, czy na wolontariat do Domu Dziecka starym, wiernym, podniszczonym Polonezem, ale jej odmienny strój i nader skromny samochód na tle innych dobrych nauczycielskich aut, nigdy nie był powodem żartów młodzieży. Dlaczego? Bo szybko daje się im poznać jako życzliwa im, zdecydowana, wiedząca po co jest w szkole i fachowa nauczycielka – przyjaciółka. Pomimo swojej pobożności potrafi się z nimi śmiać, słuchać kiedy oni mówią swoim językiem, nie potępiać ich i nie gorszyć się kiedy otwierają się przed nią takimi jakimi są, a często nie objawiają pięknych cech. Potrafi wysłuchać ich muzyki, a jednak zainteresować ich też muzyką, ale taką, która niesie za sobą życie i radość, a też pochodzi z młodzieżowych portali muzycznych. Sama, nie używa ich języka i nie pochwala ich złych zachowań, choć nigdy ich nie potępia, nie kpi z nich, ale prostuje ich młodzieńcze wybryki w taki sposób by chcieli się zmieniać od wewnątrz, od serca. Nie zależy jej na wytresowaniu grzecznych dzieci, ale na dotarciu do ich serc, aby stawali się uczniami Chrystusa. Uczniowie cenią w niej uczciwość, sprawiedliwość, prawdomówność, konsekwencję. Zapalają się natchnieniem i inspiracją i sami zaczynają Żyć. Wielu z nich odwiedziło nasz dom. W tym roku żona doświadczyła czegoś co nazwała ukoronowaniem jej pracy pedagogicznej, w której jej mentorem i metodykiem był sam Król Wszechświata. (Żona zawsze na przestrzeni już pawie 20 lat swojej pracy zawodowej prosiła Boga o pomoc w przeprowadzaniu lekcji, stosowanych metod dydaktycznych i wychowawczych, o pomoc w podejściu do indywidualnych uczniów, ich rodziców, czy też relacji z innymi nauczycielami i dyrekcją.) W tym roku koroną jej pracy były wspólne modlitwy z uczniami w trakcie ich pierwszych i ostatnich lekcji. Taki zwyczaj jest w tej szkole od dawna, że uczniowie modlą się swoimi modlitwami, a żona zapytała, czy może się z nimi modlić i zaczęła powierzać ich Bogu w modlitwie, prosić o pomoc w prowadzeniu lekcji, w zachowaniu poszczególnych indywidualnych uczniów, których imiona w modlitwie wymieniała głośno. Najpierw modlą się uczniowie ich modlitwą, a potem żona wznosi ręce do góry i modli się jak i o co jej Duch danego dnia podpowiada. Niektórzy uczniowie odpowiadają: „Bóg zapłać”, inni czynią znak krzyża, jeszcze inny uczeń w odpowiedzi na jej modlitwę zaintonował modlitwę „Ojcze nasz”. Co ciekawe, gdy wchodzą do sali lekcyjnej, uczniowie sami pilnują, aby modlitwa się odbyła. Oni podświadomie jak te owce wyciągają swoje uszy do Głosu, który woła ich gdzieś z daleka i oznajmia pokój, dobro, miłość, akceptację. I faktycznie Pan Bóg dokonuje cudów, gdyż wszelkie demony złego są związane i żona nie tylko może w spokoju przeprowadzać lekcje, ale również obserwować w myśl słów Ducha Proroctwa: ‘budzącą się na twarzach dzieci Inteligencję Wszechświata’. To najpiękniejszy moment jej pracy zawodowej, kiedy na pustych zwykle twarzach budzi się koncentracja, skupienie, oczy uspokajają się, a ręce spokojne leżą na ławce, umysł zaczyna pracować, kojarzyć, a serce powoli nadąża za resztą Bożego stworzenia. A przecież wiecie jaka jest dzisiejsza młodzież i w jaki sposób potrafi się zachowywać na lekcjach. Dzięki tym modlitwom, dzieci i młodzież uczy się, że z Panem Bogiem można rozmawiać jak z Przyjacielem i powierzać Mu wszystkie swoje problemy i troski.

    Żona rozmawia z młodzieżą otwarcie, interesuje się ich życiem, ale najczęściej treści Ewangelii przekazuje im w praktycznym przełożeniu na ich codzienne życie w szkole i w domu. W żaden sposób nie zaniża standardów, a wręcz przeciwnie, wszystko co robią i czego się uczą mają wykonać na maksimum swoich możliwości. Czasami słuchają z otwartymi ustami i z szeroko rozdziawionymi buziami Prawd, które z ust mojej żony brzmią dla nich jak coś nie z tego świata. Niejeden uczeń powiedział już żonie: „Pani jest święta”, „Pani to za życia już jest zbawiona, jakby mieszka w Niebie”. Na lekcji o Święcie Dziękczynienia, na pytanie za co możemy być w życiu wdzięczni, 9-ciolatek odpowiedział: „Możemy być Bogu wdzięczni, za to, że uwalnia nas od grzechu”, a kiedyś nawet jeden z rodziców dziecka uczącego się w tej szkole, spotykając na drodze inną nauczycielkę powiedział do niej takie słowa: „wy tam macie taką nową anglistkę, przecież to jest anioł, anioł…”

    Nie piszę tego po to, aby gloryfikować moją żonę, ale aby zachęcić nas wszystkich do tego, aby w naszym osobistym życiu polegać wyłącznie na Słowie Bożym i Duchu Proroctwa i to w każdym zakresie naszego życia, również i w naszym zwiastowaniu. Wszystko co wychodzi poza Słowo jest tylko ludzkimi sposobami na życie, na religię i jej zwiastowanie. Wiele słów napisała E White odnośnie wychowania, nauczania, edukacji i o służbie nauczycielskiej, doprawdy wystarczy tylko to przyjąć i wprowadzać w życie, a Pan Bóg będzie mógł przemożnie działać w naszym życiu i przez nas. Nie ma potrzeby wymyślanie jakiś nowych sposobów, przyjmujmy raczej to co już zostało nam objawione i co jest namaszczone przez Niebo, a rezultaty tego przekroczą nasze wyobrażenia tak w życiu osobistym jak i zawodowym, doczesnym i duchowym.

    Jeżeli jesteśmy Chrystusowi, to Jego Duch objawia się w nas i przez nas. I to właśnie dzieci i młodzież potrafią bezbłędnie odczytać. Czują się wówczas bezpiecznie, one wiedzą, że są kochane przez nas takimi jakimi są i że nam na nich zależy, na ich życiu, na ich powodzeniu. Otwierają się i zaczynają słuchać. Zwierzają się żonie z rzeczy, o których nawet ich rodzice nie wiedzą, są przekonane, że mogą żonie zaufać i otrzymają zawsze mądrą radę.

    Na przykład największych łobuzów żona dosyć często zaprasza do naszego domu, poznajemy się, rozmawiamy, różne rzeczy razem robimy i próbujemy nadać im cel w życiu. Stawiamy im bardzo wysoką poprzeczkę i zauważamy, że właśnie to pozwala im sięgnąć wiarą wyżej ponad ten świat i powszechne kościelnictwo. Nigdy nie stawiamy na pewnego rodzaju doznania czy emocje, ale w sposób praktyczny pokazujemy im w jaki sposób mają zacząć twardo stąpać po ziemi, bez młodzieńczej głupoty i ziemskich przyjemności, tak aby dojrzeli cel, do którego zostali powołani, gdyż Chrystus za każdego człowieka oddał swoje życie i każdy z nas może ponownie mieć czystą kartę i zacząć od nowa z Chrystusem w sercu.

    Być może, jak żona znajdzie chwilkę czasu to podzieli się osobiście swoimi spostrzeżeniami w nauczaniu młodzieży, ku naszemu wspólnemu zbudowaniu i pokazaniu, że można również inaczej…

    Pozdrawiam

  3. Maciek
    27/12/2012

    Nie wiem czy kiedykolwiek próbowaliście wejść do jakiegoś gimnazjum czy liceum, aby porozmawiać z młodzianami na temat wiary, Boga czy Biblii. Polecam. To doświadczenie sprowadza na ziemię miłośników pobożnych, poprawnych teologicznie dyskusji. Ci ludzie zabijają śmiechem, ignorancją i obojętnością. Jednym z najkoszmarniejszych obecnie zawodów jest jest bycie nauczycielem religii w tych szkołach. Chyba nikt nie cierpi na tak niskie poczucie własnej wartości i sensu wykonywanej pracy jak ci nauczyciele. Ich uczniowie następnym razem przyjdą do kościoła z własnej woli za 30 lat. Do tego czasu narobią wiele krzywdy sobie i innym. Jeżeli w przyszłości wszystko dobrze pójdzie to opamiętają się i będą szukali Boga.

    Wierzę, że już dzisiaj można zainteresować młodzianów Bogiem. Jako, że pracuję z nimi na co dzień zauważam, że reagują na niektóre duchowe sygnały, te dla nich zrozumiałe. Na święta przyjechała do nas nastoletnia siostra mojej żony. Trafiła na półce na „Dobrą Czytankę” i o dziwo przeczytała ją całą, po czym skomentowała, że była naprawdę mocna. Mieliśmy z nią później fajną rozmowę. Podobnie reagują moje dzieci, które chcą, abym im ją codziennie czytał. Zabawne jest to, że nie rozumieją slangu i muszę im tłumaczyć o co w tych historiach chodzi.

    • Krzysztof Waszczuk.
      27/12/2012

      Super! Dzisiaj tą samą ewangelię trzeba podać w radykalnie inny sposób. Ale ta robota jest tylko dla wierzących, którzy nie zgorszą się z byle powodu. Grono szyderców niech pozostanie siedząc.

  4. Krzysztof Waszczuk.
    26/12/2012

    Bez kitu. Nie wchodzi mi to, ale jak ziomki to zajarzą……. to spoko!

  5. Wiesiek
    26/12/2012

    Moja żona obruszyła się jak zacząłem jej cytować ten fragment- jest polonistką, ale mi się osobiście podoba… gdzieś jest napisane przecież,że wszelkimi sposobami należy głosić Jezusa i tu chyba o to chodzi. Wielu młodych ludzi nie sięgnie po Ewangelię chyba,że zobaczą w niej swój język, swoje słownictwo. Wydaje mi się,że taka forma może być początkiem drogi do Boga, chociaż tradycjonalistów może zniesmaczyć lub zniechęcić to myślę,że jest to dobre. Pozdrawiam

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Informacja

This entry was posted on 26/12/2012 by in Inspirujące ksiażki.
%d blogerów lubi to: