Zaczęłam na głos dziękować Bogu za trudne chwile, w których trzymał mnie mocno w swoich ramionach i prowadził, zamieniając płacz i narzekanie w radość i taniec. Modlitwa płynęła ze mnie tak mocnym strumieniem, że sama byłam zbudowana słowami, które wychodziły z moich ust.
Zawsze marzyłam o tym, aby wziąć udział w Sylwestrze modlitewnym, lecz moje marzenie przez lata nie mogło się spełnić. W kościele zawsze witaliśmy Nowy Rok modlitwą dziękczynną i krótkim studium Biblii, ale potem miały już miejsce jedynie zabawy i rozmowy. Był to czas mile spędzony, ale nie tego pragnęłam. Marzyłam, aby wejść w ten nowy czas w Bożej obecności. Pragnęłam, aby zacząć Nowy rok w uwielbieniu dla Pana i całonocnej modlitwie. W tym roku w końcu udało się. Bóg zaskoczył mnie swoją odpowiedzią na moje pragnienie.
Z grupą przyjaciół spotkaliśmy się w mieszkaniu pewnej dziewczyny. Tam dowiedzieliśmy się, że chrześcijanie na ulicy 3 Maja, organizują sylwestrowe nabożeństwo uwielbieniowe. Postanowiliśmy pojechać do nich. Przywitano nas z wielką radością. Były to osoby, które bardzo cieszyły się Bogiem i chciały Mu to okazać.
Zaczęliśmy od pieśni uwielbienia i chwały. Dziękowaliśmy Bogu w modlitwie za wszystko, co uczynił w mijającym roku oraz za to, co przygotował dla nas w roku nadchodzącym. Wtedy zrodziła się we mnie potężna wdzięczność za dobroć Boga, za liczne przełomy, spełnione marzenia i błogosławieństwa ponad miarę. Zaczęłam Go uwielbiać i błogosławić Jego Imię, bo jest dobry i na wieki trwa łaska Jego, a Jego wierność nie ma granic. Zaczęłam także na głos dziękować Bogu za trudne chwile, w których trzymał mnie mocno w swoich ramionach i prowadził, zamieniając płacz i narzekanie w radość i taniec. Modlitwa płynęła ze mnie tak mocnym strumieniem, że sama byłam zbudowana słowami, które wychodziły z moich ust.
Niespodziewanie zaczęłam ogłaszać wielkie rzeczy, które będą się działy w roku 2013, a mianowicie, że będzie to rok nowych przełomów, rok zwycięski, rok obfitości, rok w którym Bóg będzie dokonywał cudów w naszych domach, rok w którym zobaczymy ożywienie w kościołach, rok w którym ludzie będą szukać Boga, a Jego chwała zamieszka pośród nas, w naszych miastach i w całym naszym kraju. To było potężne doświadczenie. Ludzie przyłączyli się do mojej modlitwy. Bóg dotykał wielu serc.
Ze spotkania wyszliśmy bardzo zbudowani, pełni Bożej radości. Mieliśmy wielkie pragnienie, aby z kimś się nią podzielić. Poszliśmy wtedy do naszego, rodzimego zboru, żeby złożyć życzenia noworoczne tym, którzy tam się zebrali. Właśnie trwała modlitwa. Odbywała się w ciszy i powadze. Dziękczynienie zebranych naznaczone było cierpieniem. Były to modlitwy osób, które nieustannie proszą, ale nigdy nie otrzymują, które błagają, ale nie oczekują spełnienia. Z ich ust wylewał się ból i pragnienie Bożej radości. Było mi bardzo smutno z powodu tego doświadczenia. Włączyłam się w modlitwę, próbując przełamać depresyjną atmosferę i wnieść żywą radość na chwałę Boga. Zebrani trochę się ożywili, a potem poprosili nas, żebyśmy zagrali kilka pieśni. Zaczęliśmy wywyższać Boga i błogosławić ludzi. Składaliśmy im życzenia noworoczne. Odczuwałam w duchu, że Bóg musi być wywyższany na tym miejscu, bo tylko wtedy będzie mógł przynieść przemiany i prowadzić nas dalej. Odczuwałam Jego radość ze swoich dzieci i Jego miłość do każdego z nas. Potem pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domu naszej znajomej, gdzie szczęśliwi zjedliśmy pyszną kolację.
Łącze modlitewne
Chwilę później uruchomiłam Skype’a, żeby w modlitwie przywitać Nowy Rok razem zmoim ukochanym, Peterem. Najpierw u niego, godzinę wcześniej, a potem u mnie. Błogosławiłam go w imieniu Jezusa. Wywyższałam Boga za to, co czyni w jego życiu. Według prowadzenia Ducha Świętego modliłam się o wzrost i zwycięstwo w każdej dziedzinie życia Petera. Potem on błogosławił mnie w słowach tak potężnych, że czułam się kochana, cenna i ważna dla Boga. Chłonęłam te błogosławieństwa całą sobą i cieszyłam się Bożą dobrocią. Mój miły wypowiadał względem mnie słowa prorocze, które budowały, podnosiły i zachęcały (1 Kor 14,3). Wymienił wszystkie moje najgłębsze i największe myśli serca.
Po modlitwie zaprosiłam moich przyjaciół, aby poznali Petera. Od razu ujął ich jego ciepły stosunek do drugiego człowieka. Ania stała wpatrzona w niego i trudno było jej uwierzyć, że obca osoba tak bardzo może się cieszyć z tego, że ona niedawno oddała swoje życie Bogu. Mój Peter błogosławił ją i wypowiadał słowa zachęty. Duch Święty objawiał mu to, przez co Ania przechodzi i dawał mu dla niej wskazówki i właściwe fragmenty ze Słowa Bożego. Siedząca obok Marta nie mogła wyjść ze zdumienia i tylko pytała skąd on to wie, pomimo, że dopiero co przez całą godzinę rozmawialiśmy o darze jakim jest słowo wiedzy. Kilka minut później sama podeszła, prosząc o słowo prorocze. Peter ucieszył się, że może jej usłużyć. Bóg objawił mu w modlitwie to, czego Marta się obawia. Powiedział jej, że nie musi się bać, bo szatan został pokonany i Bóg zwyciężył w jej życiu. Potem poprowadził ją w modlitwie przebaczenia tym, którzy ją w przeszłości skrzywdzili.
Chwilę później do pokoju wszedł Marek. Otrzymał słowo, że Bóg będzie dotykał ludzi podczas, gdy będzie prowadził uwielbienie. To było mocne doświadczenie. Marek od dawna marzył o znalezieniu się na nabożeństwie, podczas którego zstępuje chwała Pana. Po Marku przyszedł Adam, chłopak o wielkim pragnieniu misyjnym w sercu. Peter miał też słowo dla niego. Adam był niezwykle zbudowany, a jego serce jeszcze mocniej zapłonęło dla Boga. Potem wszedł jeszcze Grzesiek, Asia i Waldek, każde z nich zostało pobłogosławione właściwym słowem na daną chwilę, słowem mądrości i słowem proroczym. Wspaniale było widzieć, jak Bóg dotyka serc tych wszystkich ludzi i wprowadza w związek ze sobą samym. Bóg dał wszystkim praktyczne wskazówki, a jednocześnie otulił ich swoją miłością i chwałą. Czuliśmy się, jak Samarytanka rozmawiająca z Jezusem przy studni.
Jeszcze więcej modlitwy
Tak trwaliśmy w niebiańskiej atmosferze. Czuliśmy wszyscy, że weszliśmy w nowy wymiar radości i spraw duchowych. Zasmakowaliśmy Królestwa Bożego, zapachniało nam mocniej Chrystusem. Trudno było rozejść się do domów. Zapragnęliśmy modlić się więcej. Znowu wywyższaliśmy naszego Boga, który zawsze jest dobry i ma dla nas przygotowane wielkie rzeczy ku Swojej chwale. Z odwagą wołaliśmy o przemiany, obfitość i poddanie, w tych obszarach naszego życia, które tego potrzebowały. Potem błogosławiliśmy siebie nawzajem. Bóg ponownie objawiał swoje serce, swoje myśli i swoje plany wobec każdego z nas. Dobrze było widzieć, jak serce grzesznika kruszy się dla Boga pod wpływem Jego miłości.
Bóg był tak potężnie obecny, że nie chcieliśmy opuszczać mieszkania, tak jak młody Jozue nie chciał opuszczać Namiotu Zgromadzenia, w którym przebywała chwała Boża. Do domu wróciłam o 3 nad ranem i ciągle nie mogłam przestać wielbić Boga. Słowa uwielbienia i chwały dla Niego nieustannie wylewały się z mojego serca przez usta. Tak zasnęłam.
Tato, dziękuję za to, że w tym roku tak mocno doświadczyłam Twojej miłości, że dałeś mi odczuć głębię relacji z Tobą i rozkosz przebywania w Twojej obecności. Dziękuję Ci za to, że mogę kochać ludzi, dlatego, że Ty mnie kochasz tak żarliwie i potężnie. Dziękuję za wielkie rzeczy, które uczyniłeś w mojej rodzinie, w mojej pracy i w moim życiu osobistym. Dziękuję, że spełniłeś marzenia i pragnienia mojego serca. Dziękuję za to, że mam odwagę marzyć potężniej, żyć odważniej, przebaczać i kochać mocniej. Chwała Ci, mój Tato, mój Boże, mój Królu, mój Przyjacielu! Niech ten nowy rok będzie jeszcze bogatszy w Twoją łaskę, Twoje dzieła, Twoją miłość! Niech Twoje Królestwo wypełnia całą ziemię, niech ziemia napełnia się Twoją chwałą i znajomością Ciebie!
Kocham Cię, Tato!
Małgorzata Kreska
Dziękuje Bogu za was przyjaciele, ale mnie zaskoczyliście. Przyznam, że oczekiwałem pomocy, ale nie aż tyle. Dziękuje bardzo za modlitwy, one mnie podnoszą ku niebu.Chwała Bogu za Jadłodajnie.
Witaj w Królestwie!
Wierzę, że weszliśmy w rok i miejsce, w którym takie zjawiska staną się normą wśród nas wszystkich. Nie zakładam nic mniejszego. Wręcz przeciwnie. Spodziewam się wielkich rzeczy po Wielkim Królu.
Krzychu! byłem w Twoim miejscu, a może jeszcze niżej. Dzisiaj fruwam. Fakty, które opisujesz, są prawdziwe, ale nie są prawdą. Prawdą jest Słowo. Zgadnij co musi teraz ulec zmianie? Twoje fakty, czy Słowo? Weź Bracie dla siebie psalm 23. Właściwie dwa pierwsze słowa. Chwyć się tego! Reszta psalmu jest dla Ciebie kolego. Co teraz podważysz? Swoje fakty, czy psalm? Słowo trwa na wieki. Stań przed Bogiem i ogłoś Go (na głos) PANEM swojego życia.
Błogosław codziennie swoją rodzinę, swoją pracę, swoje konto i w ogóle wszystko błogosław, ogłaszaj zwycięstwo w każdej dziedzinie życia, zdrowie, wolność, obfitość i podnoś kielich swojego zbawienia. Nie błagaj, nie skomlij, tylko bierz z Jego pełni łaskę za łaską. Jezus nie powiedział – módlcie się o Ducha Świętego, tylko weźcie Ducha Świętego. Jeśli miejsce zgromadzenia, do którego uczęszczasz nie karmi Cię (a najwyraźniej tak jest) i trwa to wiele lat, jeśli Twoje dzieci ani Twoi znajomi nie chcą się do tego przyłączyć, to zadaj sobie pytanie, co TY tam jeszcze robisz? Szukaj miejsc życia, a będziesz żył, i to fantastycznie!!!
Całkowicie zgadzam się z Agatą i Gochą, po raz kolejny doświadczam w swoim życiu (po trudnych przeżyciach) Bożego dotyku, który wprawia mnie w zdumienie. Doświadczam odbudowywania przez Niego mojego życia w nieporównywalnie lepszej jakości niż przedtem, podniesienia i coraz większej wolności. To jest fascynujące doświadczenie! Bardzo budująca jest to, że tak naturalnie otaczamy się modlitwą i piszemy o tym :)) Ja też modlę się o Ciebie, Krzysztofie.
Amen! To będzie rok przełomów i obfitości 🙂 Bóg jest tak niesamowity taki dobry i wszechmogący, ciągle mnie zaskakuje. Jestem Nim po prostu zachwycona…
To chyba najlepszy tekst jaki czytałem, obrazujący na czym polega kontakt z Bogiem. Różne istnieją wyobrażenia czym jest bliski związek z Bogiem.
W tęsknocie i radości Bogiem opisanej przez Małgosię leży początek posłuszeństwa, bojaźni, mocy i darów. Bardzo budujące. Sam takiego związku nie posiadam. Ocieram się o niego od czasu do czasu, chciałbym częściej, ale cieszy mnie, że duchowy standard jest wyznaczony a szlaki przetarte.
Doświadczenie modlitwy opisanej przez Małgosię jest rzeczywiście wyjątkowe. A fakt, jak modlitwa przenikała całe jestestwo, budzi rzeczywiście zazdrość – budującą w swym wymiarze, bo wszak inaczej chrześcijanin zazdrościć nie potrafi 😉 Działo się to wszak w szczególnym, umownym dniu…coś się kończy, coś zaczyna…radość z minionego, nadzieja na nadchodzące, właściwi ludzie, nawet Ci, początkowo zastygli w Jej zborze. Ale jeżeli przerzucimy strony naszej pamięci, to myślę że znajdziemy takie momenty naszego życia, gdzie czuliśmy, że nasza modlitwa porywa nas w przestworza. Czasem mam tak w…pracy. I jest to paradoksalnie trudne przeżycie. Charakter pracy wymaga powściągliwości na zewnątrz, natomiast to, co w środku przypomina pierwszą, licealną miłość, narodziny dzieci, chrzest – po prostu kąpiel w endorfinach. Niewypowiedziana radość. Po prostu. Każdy z nas chciałby mieć takie relacje z Bogiem, jakie miał Jezus. Ale relacje się buduje. A to wymaga wiary, cierpliwości, zaufania, miłości i czasu. Czasu spędzonego na modlitwie właśnie, bo to najlepszy kanał informacyjny działający w naszą stronę,( bo zanim się odezwiemy, Pan zna już przecież nasz przekaz ) Naszym modlitwom wciąż czegoś brakuje. Pojawia się sztampa, jałowość, odklepanie, mantra. Tak, jakbyśmy zapominali, że nie rozmawiamy ze ścianą, szybą, czy drzwiami, ale z żywym Bogiem, który jest tuż obok „na wyciągnięcie modlitwy”, jak ktoś to kiedyś pięknie ujął. Wiem, o czym piszę, bo kiedyś modliłem się piękniej, inaczej…
Czasem pragnienie i potrzeba modlitwy pojawia się spontanicznie ( ja w pracy ), czasem zaistniałe okoliczności, które jak wierzę inspiruje Pan ( Gosia ), sprawiają, że modlitwa jest cudowną, duchową poezją.
Zazdroszczę tobie takich przeżyć, wdzięczności, uwielbienia, miłości, wiary. U mnie jest zupełnie odwrotnie, w każdej dziedzinie życia wszystko mi się sypie, a z modlitwami mam podobnie jak w tym smutnym zborze- ciągłe niewysłuchane błagania- nawet parę dni temu zakończył się 10-cio dniowy czas modlitwy. Niektórzy oczekiwali konkretnych odpowiedzi, Zniechęcony poprzednimi spotkaniami „modlitewnymi” postanowiłem nie uczestniczyć, choć od połowy spotkań spróbowałem. Obawiam się, że z marnym skutkiem. Fakt, że bardzo oddaliłem się od Boga i mam taki bałagan w sercu, małżeństwie, pracy, że jak czytam o takich doświadczeniach to trochę kręci mnie w oku łza zazdrości i boję się tylko żeby nie zaczęły mnie denerwować.
Krzysztof!
To nie jest tak, że skoro inni doświadczają takich wspaniałych chwil, to dla Ciebie już nie starczy. Nie oznacza to też, że inni są godni, zasłużyli, czy lepsi od Ciebie. Bóg posłał Swojego Syna, byś miał życie i to życie w obfitości, nie byle jakie, nie takie jak teraz, ale takie jakiego pragniesz: życia spełnionego, pełnego pasji i niesamowitego. To, co się dzieje teraz w Twoim życiu to nie jest Boża wola i proszę przestań tak myśleć. Jesteś teraz zdesperowany i to dobry stan o ile wybierzesz zaufanie w Bożą dobroć, a nie zgorszenie Jego niesprawiedliwością, czy Jego zaniedbaniem. Zawsze jest czas by do Niego wrócić i pozwolić Mu powoli wszystko odbudowywać. On się tym zajmie, tylko zaufaj Mu znowu. Krzysztofie wyznaj Mu swój bunt i niesmak i poczekaj na Niego w ciszy i zaufaniu. Przypomnij sobie jak wiele rzeczy w przeszłości Bóg dla ciebie zrobił i oddaj Mu chwałę. W Psalmach jest napisane, że Bóg zamieszkuje chwałę Swojego ludu. Uwielbiaj Go pomimo swojego bólu i niesmaku, a On przyjdzie i zamieszka z Tobą, a wtedy będziesz się tak cieszył, że następne sprawozdanie z Jego działalności będziemy czytać tu na Jadłodajni z Twoim nazwiskiem, jako autora.
Modlę się za Tobą, wyczekuję Jego kolejnego cudu i już nie mogę się doczekać!!!
Krzysztofie, Bóg jest DOBRY! Ja przyjęłam to jako coś niepodważalnego i tego doświadczam i wiesz co? Dla Ciebie też jest dużo przygotowane! Każda trudność i każde nieobfitujące miejsce w życiu potrzebuje Bożego dotyku. Tak, to wyzwanie, ale każda trudność jest miejscem, w którym możesz doświadczyć zwycięstwa i wzmożonego rozwoju. Szatan próbuje nas okradać z tego, co Bóg nam obiecuje. Ale my jako Boże dzieci, nie musimy mu na to pozwalać! Będę się modlić o Ciebie. A Ty „rozkoszuj się Panem, a da ci, czego życzy sobie serce twoje”. Bóg lubi prostować nasze ścieżki. Tylko WSZYSTKO trzeba złożyć w Jego ręce, tak do samego końca. Bóg lubi ROZPACZLIWE i DESPERACKIE modlitwy. Anna, matka Samuela, tak bardzo pragnęła syna, że gotowa była oddać go Bogu z wdzięczności. W swych prośbach była skupiona bardziej na Dawcy niż na darze. Takiej modlitwy Bóg nie może nie wysłuchać. Niech na suche miejsca w Twoim życiu spadnie deszcz Bożej miłości i niech wyrośnie na nich ogród Jego chwały, niech zaowocują drzewa! Módl się fragmentem z Księgi Izajasza 41,10-20. Błogosławię Cię w Chrystusie!
Brakuje mi takich relacji w Bogu jakie tu zostały opisane. Niech Pan nas dotyka i niech nas prowadzi w naszym życiu. Amen!