Paweł padł na kolana i przez dwie godziny wyznawał Bogu swoje grzechy. Skończył około 1 w nocy. Tamtego dnia Bóg ponownie zdobył jego serce.
Jakiś czas temu odebrałem zaskakujący telefon. Zadzwonił mój ekscentryczny kolega, Antek, z którym nie widziałem się od przynajmniej 10 lat. Poznaliśmy się w podczas moich studiów w Podkowie Leśnej. Bardzo go lubiłem. Był zdolnym muzykiem i ciekawym człowiekiem, ale raczej nie kojarzył mi się z inicjowaniem życia duchowego. Antek rozpoczął od dosyć niezwykłego zapytania: – Czy wierzysz, że Bóg może uzdrowić chorego? Tracę słuch i bardzo interesuje mnie ten temat. – oświadczył. – Potrzebuję pomocy.
Antek pokonał 555 km wraz ze swoją dziewczyną i naszym wspólnym kolegą, Pawłem, aby przyjechać do naszego uroczego domu na wsi. Pawła też poznałem w Podkowie Leśnej. Wiele mu zawdzięczam w okresie studenckiego życia, kiedy to kierował mój wzrok na żywego Boga jak nikt inny. Był też powodem olbrzymiego smutku dla mnie i wykładowców, gdy odszedł z kościoła, a z rozmów z nim wynikało, że także od Boga.
Było lato, świeciło słońce. W ogrodzie na drzewach wisiały owoce, a pobliskie lasy wyglądały jak gigantyczne, majestatyczne skalniaki. Przebywanie w tych miejscach ożywiało wiarę. Jednak chłopcy przez kilka dni nie mogli się wyciszyć. Zbyt mocno byli skażeni pędem i cynizmem warszawskiego wyścigu po sukces. Długo rozmawialiśmy ze sobą o różnych rzeczach zanim doszliśmy do momentu kiedy byliśmy gotowi do modlitwy.
Paweł nie chciał uczestniczyć w modlitwie. Antkowi zależało na zdrowym uchu, ale nie jestem pewien czy aż tak bardzo na spotkaniu z Bogiem. Ostatecznie Paweł stanął razem z nami w kółku. Uwielbialiśmy Boga, aż do chwili kiedy mieliśmy przekonanie, że możemy modlić się o ucho Antka. Mówiliśmy do Boga i słuchaliśmy jego głosu. W pewnej chwili spłynął na mnie potężny, przygniatający smutek. Zacząłem płakać. Nie mogłem tego powstrzymać. Płakałem coraz mocniej i głośniej. Smutek był tak wielki, że aż omdlały upadłem na ziemię. Osoby zebrane przerwały modlitwę za Antkiem i zaczęły modlić się za mnie myśląc, że to ja potrzebowałem duchowej pomocy. Później zrozumiałem, że w doświadczeniu tym Bóg pozwolił mi przeżyć to co On odczuwał względem Pawła. To było niezwykle wzruszające doświadczenie.
Modlitwa się zakończyła. W kwestii ucha Antka nic się nie zmieniło. Ja natomiast otrzymałem olbrzymie pragnienie walki o Pawła. Tego popołudnia siedzieliśmy we trzech w pokoju. Nikt nic nie mówił. W powietrzu unosiła się atmosfera refleksji. Wszyscy czuli, że podczas modlitwy coś się jednak wydarzyło. Wiedziałem, że powinienem coś powiedzieć, ale nie wiedziałem co. Wtedy do pokoju weszła dziewczyna Antka i powiedziała z uśmiechem zdanie, które otworzyło drzwi do dalszych wydarzeń: – Opowiedzcie mi jak to było w Seminarium. Twarz Pawła spoważniała jeszcze bardziej. Coraz bardziej pogrążał się w myślach. Zaczął opowiadać. Ja kontynuowałem. Zaczynało mu się przypominać w jaki sposób upadł. Jednak Antka i jego dziewczyny te opowieści aż tak bardzo nie interesowały i wkrótce sobie poszli, a my z Pawłem już wyraźnie uczestniczyliśmy w podróży powrotnej do Królestwa Bożego.
Godzina była 21. Wszyscy poszli spać, a my we dwóch nawiązaliśmy takie porozumienie jakie mieliśmy dawniej. Paweł kruszał coraz bardziej i powoli puszczał to czego tak bardzo się trzymał przez ostatnie lata, przywiązanie do życia na warszawskich salonach z dala od Boga w glorii sukcesu zawodowego. Około godziny 23, Paweł z poważnym wyrazem twarzy, może smutnym czy nawet przerażonym powiedział: – Maciek! Módlmy się. Padł na kolana i przez dwie godziny wyznawał swoje grzechy Bogu. Skończył około 1 w nocy. Byłem pod wrażeniem tego co się wydarzyło. Nie miałem słów na wyrażenie mojego zachwytu nad mądrością i potęgą Boga.
Tamtego dnia Bóg ponownie zdobył serce Pawła. Antek pojechał do domu półgłuchy tak jak przyjechał. Natomiast Paweł wrócił do domu wyciszony i szczęśliwy. Ojciec ponownie odnalazł swojego syna i przygarnął go.
Maciej Strzyżewski
Chwała Najwyższemu Bogu!
Bog wspaniale walczy o kazdego z nas
Nie ma schematów …pośpiech też nie wskazany ..Bóg czyni to co chce i kiedy chce..uczmy się czekać..