Jadłodajnia

portal ludzi głodnych i spragnionych Boga

Moc przez modlitwę 9 – Kazanie z serca

Z serca„Nic bowiem nie przemawia do serca, co z serca nie pochodzi, nic też nie przenika sumienia, co nie pochodzi od człowieka, którego sumienie jest prawdziwie żywe”. William Pen

Właściwe przygotowanie

„Dawniej więcej uwagi przywiązywałem do przygotowania mojego umysłu niż do przygotowania mego serca, co było często popełnianym przeze mnie błędem, który przynosił złe skutki, szczególnie w modlitwie. Zechciej zatem to zmienić, Panie! Rozszerz serce moje, a będę prawdziwie głosił Słowo Twoje!” Robert Murray McCheyne

„Kazanie, w którym głowa ma więcej do powiedzenia niż serce, nie będzie mogło skutecznie dotrzeć do serc słuchaczy.” Ryszard Cecil

Wszechstronna i objawiająca się w wieloraki sposób moc modlitwy dopomaga ustom głosić Ewangelię w całej pełni i ze swobodą. O człowieka usługującego Słowem należy się modlić, gdyż kształtuje się go w ten spsosób na kaznodzieję. Należy modlić się o usta kaznodziei. Jego usta powinny zostać otwarte przez modlitwę i modlitwą napełnione. Odważne usta są owocem wytrwałej modlitwy. Kościół i świat, Bóg i Niebo zawdzięczają wiele ustom Pawła, a jego usta z kolei zawdzięczają swoją siłę modlitwie.

Jakże nieograniczony i potężny wpływ na życie kaznodziei ma modlitwa! Jedną z największych jej wartości jest to, że wypełnia serce kaznodziei. To właśnie modlitwa sprawia, że kaznodzieja przemawia w sposób serdeczny i poruszający serca. Modlitwa sprawia, że w kazaniu kaznodziei słychać serce. Modlitwa obdarza także kaznodzieję troską o ludzi.

Ważniejsze niż umysł

To serce świadczy o kaznodziei. Ludzie o wielkim sercu są wielkimi kaznodziejami. Nawet ludzie o złych sercach potrafią czasami uczynić coś dobrego. Najemca i obcy potrafią zatroszczyć się o owce w jakimś stopniu, ale tylko dobry pasterz, który posiada serce dobrego pasterza, będzie dla owiec prawdziwym błogosławieństwem i w pełnej mierze wywiąże się ze swoich obowiązków względem nich.

Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do podkreślania wagi przygotowywania naszych kazań, że zapominamy o najważniejszej rzeczy, którą należy przygotować, a mianowicie o sercu. Przygotowane serce jest czymś znacznie ważniejszym, niż przygotowane kazanie. Napisano tak wiele książek na temat technik przygotowywania dobrych kazań, że zawładnęło nami przekonanie, że tylko na tym cała sprawa polega. Tymczasem przygotowanie techniczne jest jedynie rusztowaniem dla właściwego budynku, który mamy wybudować, a o którym często zapominamy. Młodego kaznodzieję uczy się, aby wkładał całą swą energię w przygotowanie kazania pod względem formy, smaku i piękna, co w rezultacie daje produkt mechanicznej pracy i intelektu. W ten sposób rozwinęliśmy u naszych słuchaczy przesadnie wyczulony smak, w wyniku czego zaczęto wysławiać krasomówstwo bardziej niż pobożność, retorykę zamiast objawienia, popularność i talent zamiast świętości. Przez to wszystko zatraciliśmy prawdziwe zrozumienie tego na czym w istocie polega głoszenie Słowa Bożego. Zatraciliśmy moc w głoszeniu ewangelii, zatraciliśmy siłę do przekonywania słuchaczy o ich grzeszności. Zatraciliśmy istotę prawdziwego chrześcijańskiego charakteru, zatraciliśmy autorytet w stosunku do sumień naszych słuchaczy i ich życia. Pojawiają się one zawsze w rezultacie prawdziwego kazania i rzetelnego usługiwania Słowem.

Nie byłoby rzeczą właściwą zarzucanie usługującym Słowem Bożym, że zbyt wiele studiują. Niektórzy z nich nie poświęcają dostatecznej ilości czasu na własne studium. Bardzo wielu nie studiuje w sposób właściwy i dlatego nie mogą stać się doświadczonymi pracownikami Pańskimi. Niemniej największą potrzebą jest nie kultura umysłu, lecz kultura serca, a największym problemem jest nie tyle brak wiadomości, co brak świętości, bo więcej wiemy niż rozmyślamy o Bogu i Jego Słowie. Nie czuwamy też w postach i modlitwie tak często, jak powinniśmy to czynić. Stan naszego serca jest największą przeszkodą w głoszeniu żywego kazania. Słowa Bożej prawdy napotykają w naszych sercach na przeszkodę, która nie przepuszcza ich mocy podobnie jak prąd, który napotyka izolator. W takim przypadku głoszone słowa nie mają siły przebicia i pozostają martwe.

Głoszenie umysłem

Czy można głosić ewangelię o Tym, który samego Siebie wydał na śmierć i przyjął postać niewolnika, posiadając żądzę własnej chwały i wysokiego stanowiska? Czy osoba, która jest pyszna i zarozumiała może głosić ewangelię o Tym, który był pokorny i który się poniżył? Czy człowiek kipiący ze złości, pożądliwości, egoizmu, twardości i nieustępliwości, czyli tym co cechuje ludzi tego świata, może tchnąć w ludzi cierpliwość, wyrzeczenie się samego siebie i delikatność? Czy sztywny w swoich zewnętrznych formach najemnik, bez serca i obojętny, może głosić ewangelię, która wymaga, aby Pasterz oddał życie swoje za owce? Czy Słowo Boże może być głoszone przez chciwca, skrzętnie liczącego każdy zarobiony grosz? Czy znajduje się on w takim stanie serca, w którym mógłby wraz z Pawłem zawołać i powtórzyć po Wesleyu: „Uważam to wszystko za śmiecie i odrzucam dzięki łasce Bożej. Uważam to za błoto na ulicy, którego nie pragnę, ani nie potrzebuję”. Boże objawienie nie potrzebuje potęgi ludzkiego geniuszu, błysku ludzkiej kultury, polotu ludzkiej myśli czy siły ludzkiego rozumu. Potrzebuje natomiast prostoty, słodyczy, pokory i wiary dziecięcego serca. To właśnie poddanie intelektu i geniuszu Bożej mocy uczyniło Pawła największym z apostołów. Dało ono również moc Wesleyowi.

Najważniejsze narzędzie pracy

Największą potrzebą jest przygotowanie serca. Luter głosił następującą zasadę: „Ten, kto się dobrze modli, ten też i dobrze Słowo Boże poznaje „. Nie uważam, że ludzie mieliby nie myśleć i nie używać swojej inteligencji, ale tylko ten człowiek będzie najlepiej używał swojego intelektu, który najstaranniej pielęgnuje cechy swego charakteru. Nie twierdzę, że głoszący Słowo nie powinni studiować. Uważamy natomiast, że przedmiotem ich studium powinna być Biblia, a najlepiej studiują ją ci, którzy z pilnością strzegą swojego serca. Nie głoszę, że kaznodzieja nie powinien studiować ludzkiego charakteru, ale największym znawcą ludzkiej natury staje się ten, który przeniknął głębię własnego serca. Tak jak narzędziem, służącym do głoszenia Słowa jest umysł, to jego źródłem jest serce.

Możesz udoskonalać swoje narzędzie, ale będzie ono tępe i nieprecyzyjne, jeżeli na pierwszym miejscu w Twoim życiu nie znajdzie się czyste i głębokie źródło. Każdy człowiek o przeciętnej inteligencji ma dostateczną ilość rozumu, aby móc głosić ewangelię, a jednak bardzo niewielu posiada dostateczną ilość łaski, aby to robić. Ten, kto walczył ze swoim własnym sercem i pokonał je, bo nauczył je pokory, wiary, miłości, prawdy, miłosierdzia, współczucia i odwagi, będzie umiał te bogactwa przelać do sumień swoich słuchaczy za pośrednictwem intelektu podczas, gdy Boża moc pozostanie aktywna. Na tym właśnie polega najprawdziwsze i największe powodzenie kaznodziei.

To serce jest zbawicielem świata. Umysł nie zbawia. Geniusz, wspaniałe walory umysłu, siła, talenty, żadna z tych rzeczy nie zbawia. Ewangelia płynie przez serce. Najpotężniejsze siły znajdują się w sercu. Cechy charakteru bazujące na miłości mają swój początek w miłującym sercu. Wielkie serca kształtują wielkie charaktery. Tylko wielkie charaktery mogą prawdziwie być Bożymi charakterami. Bóg jest miłością. Nie ma niczego większego ponad miłość, niczego większego ponad Boga. Serca stwarzają Niebo, a Niebo jest miłością. Nie ma niczego wyższego i słodszego niż Niebo. Tak więc serce, a nie głowa wpływa na to, że ktoś staje się wielkim, Bożym kaznodzieją. Serce w chrześcijaństwie jest najważniejsze pod każdym względem. To ono musi przemawiać z kazalnicy. Serce musi słuchać. Tak naprawdę to służymy Bogu naszymi sercami. Cześć oddawana Bogu umysłem w Niebie nie jest przyjmowana.

Niebezpieczeństwo

Jednym z najgroźniejszych i najbardziej rozpowszechnionych we współczesnym kaznodziejstwie błędów jest wkładanie w kazania więcej umysłu niż serca, więcej rozmyślania niż modlitwy, a to właśnie wielkie serce i dobre serce czyni kaznodziejów wielkimi. Czego najbardziej potrzeba, aby ewangelia mogła być właściwie głoszona? To szkoły teologiczne, które uczą rozszerzać i pielęgnować serce. Głoszący Słowo przywiązuje do siebie ludzi i otrzymuje względem nich autorytet, który znajduje się w jego sercu. Ludzie mogą podziwiać dary kaznodziei, być dumni z jego wielkiego potencjału i być poruszeni w trakcie kazania, ale to w sercu kryje się forteca jego mocy, którego berłem jest miłość, a tronem jego władzy serce.

Dobry pasterz

Dobry pasterz dał życie swoje za owce. Jeszcze nigdy nikt nie został męczennikiem z powodu swojego umysłu. Tylko serce oddaje życie z miłości i wierności. Aby być wiernym sługą Ewangelii potrzeba wielkiej odwagi, ale tylko serce może takiej odwagi dostarczyć. Talenty i geniusz mogą być bardzo odważne, ale muszą być to talenty i geniusz serca, a nie umysłu. Jest znacznie łatwiej napełnić głowę, niż przygotować serce. Łatwiej jest przygotować kazanie z głowy, aniżeli z serca. Serce ściągnęło Syna Bożego z Nieba i tylko serce może pociągnąć ludzi do Nieba. Świat potrzebuje mężów o dużym sercu, którzy umieją współczuć tragicznej sytuacji, w której on się znalazł, którzy pocałunkiem ukoiliby jego smutek, których nędza tego świata pobudziłaby do wytężonej pracy w celu przyniesienia mu ulgi w cierpieniu. Chrystus był mężem boleści, ponieważ był przede wszystkim mężem serca. „Daj Mi serce twoje!” – oto czego Bóg żąda od ludzi. „Daj mi serce twoje!” – oto żądanie człowieka w stosunku do człowieka.

Zawodowe kaznodziejstwo jest zwykle pozbawione serca. Gdy w usługiwaniu poważną role spełnia wynagrodzenie to serce z pewnością spełnia drugorzędną rolę. Jest możliwe, aby uczynić głoszenie Słowa naszą pracą zawodową, a potem nie poświęcać się tej pracy całym sercem. Ten kto w głoszeniu Słowa na pierwsze miejsce wysuwa swoje „ja” pozostawia serce w tyle. Ten, kto nie zasiewa serca w swojej modlitwie i w swojej pracowni, nigdy nie będzie zbierał plonu dla Boga. Modlitwa w odosobnieniu jest pracownią serca. Tam możemy nauczyć się więcej na temat tego jak głosić Słowo Boże niż w naszych bibliotekach. „ I zapłakał Jezus” to najkrótszy, ale też najpotężniejszy wiersz Biblii. Ten bowiem, który „wychodzi z płaczem (nie z wygłaszaniem wielkich kazań!), rozsiewając drogie ziarno, będzie wracał z radością niosąc snopy swoje” (Ps 126,6).

Modlitwa daje balans, przynosi mądrość, rozszerza horyzonty umysłu i wzmacnia go. Modlitwa jest doskonałym nauczycielem i najlepszą szkołą dla kaznodziei. Tu myśl nie tylko rozjaśnia się i krystalizuje, ale się w niej przede wszystkim rodzi. W czasie jednej godziny modlitwy możemy się nauczyć więcej, jeśli się modlimy właściwie, aniżeli w czasie wielu godzin spędzonych przy biurku. W odosobnieniu znajdują się takie książki, których nie można znaleźć, ani przeczytać w żadnym innym miejscu. Tam też Bóg daruje objawienia, których w żaden sposób nie można otrzymać gdzie indziej.

E.M. Bounds

Edward McKendree Bounds (1835-1913) był kaznodzieją metodystycznym i prawnikiem.

2013

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Informacja

This entry was posted on 09/05/2013 by in Tak warto żyć.
%d blogerów lubi to: