Strach był i jest odwieczną i główną bronią szatana. Nie trzeba być znawcą strategii wojennych, aby wiedzieć, że przestraszenie przeciwnika jeszcze przed walką ma kluczowe znaczenie dla wygranej. Przestraszony wojownik albo ucieknie z pola bitwy, albo nie wykorzysta całego swojego potencjału. Tracąc ducha, tracimy też zwycięstwo w sferze materialnej.
Od lat obserwuję narastanie poziomu strachu wśród chrześcijan. Wyłapują oni informacje i historie, które kierują ich wzrok na to, jak na świecie jest źle, jak trudno będzie w przyszłości, jak potężny jest diabeł i jak ….. bezsilny i nieobecny jest w tym wszystkim Bóg.
Co się stało z potężną odwagą chrześcijan, którzy w pierwszym wieku zalali świat dobrą nowiną o Królestwie Bożym? Gdzie ich energia i natchnione Duchem Świętym pragnienia, przekształcające oblicze tego świata?
Sparaliżowana strachem
Całe moje życie przesycone było strachem przed ludźmi. Co powiedzą? Co pomyślą? Jak mnie ocenią? Czy mnie zaakceptują? Gdy poznałam Jezusa, gdy zaczęłam dowiadywać się o tym co On o mnie myśli, czego dla mnie pragnie, jakie ma plany względem mnie – byłam zdumiona. Przyzwyczajona do surowej samooceny, wychowana w społeczeństwie gdzie bardzo silnie krytykuje się każde potknięcie, każdą ułomność, oczekiwałam potępienia. Tymczasem On mówił do mnie łagodnie, pełen zachwytu nad tym, jak mnie stworzył i jak piękne marzenia włożył w moje serce. To, co uważałam za swoje dziwactwa, On wskazał jako moje najlepsze strony, które mogę ofiarować temu światu. W miejsce strachu zaczęła pojawiać się miłość, odprężenie i wolność.
Uwolnienie do służby
W zeszłym tygodniu ośmieliłam się, aby naśladować Jezusa w praktyce – wyszłam na ulice. Poszłam tam by pocieszać, przygarniać, uzdrawiać i uwalniać. Nigdy nie ośmieliłabym się tego zrobić, gdybym patrzyła na siebie. Zrobiłam to, bo patrzyłam Barankowi prosto w oczy, widząc co dla mnie zrobił i co o mnie myśli. Okulary wiary pozwoliły mi zobaczyć dla siebie miejsce tam, gdzie wcześniej widziałam zamknięte drzwi. Nie bałam się i nie wstydziłam, a Duch Wszechmocnego był nade mną. Pierwszy raz w życiu tak wyraźnie czułam, że jestem we właściwym miejscu i robię właściwe rzeczy. Robiłam to, do czego zostałam stworzona.
Strach nie zawsze oznacza wytrzeszczone oczy, trzęsące się nogi i poobgryzane paznokcie.
Strach ma wiele oblicz, odcieni i poziomów, z których wszystkie stanowią ważne narzędzie w rękach diabła. Żyjemy w czasach, gdzie stara się on używać całego arsenału środków mających wzbudzić w nas: zaniepokojenie, zagrożenie, uprzedzenie, brak zaufania, wątpliwości, zamartwianie się, analizowanie samego siebie. Wszystko to ma u swych podstaw brak wiary w potężnego, dobrego Boga, który może i chce nam pomóc.
Wierzący, który się boi nie jest już wierzącym w Boga, o którym mówi Biblia. Jego wiara została przesunięta w kierunku potęgi diabła i jego zastępów. Strach jest kultem mocy diabła.
Historia zwycięzców
Tysiące lat dzieli nad od wydarzeń znad Morza Czerwonego, gdy dwunastu Izraelitów zostało wysłanych na zwiady do ziemi obiecanej. Część zwiadowców była dobrej myśli i cieszyli się tym, co tam zobaczyli. Uznali oni, że Bóg oddaje w ich ręce niesamowitą ziemię. Wyprawa zwiadowcza była dla nich zapowiedzią zwycięstwa i nowej przygody. Większa część grupy zwiadowczej jednak zupełnie inaczej odebrała zdobyte informacje:
„Nie możemy wyruszyć na ten lud, gdyż jest on od nas silniejszy. I rozpuszczali między synami izraelskimi złą wieść o ziemi, którą zbadali, mówiąc: Ziemia, przez którą przeszliśmy, aby ją zbadać, to ziemia, która pożera swoich mieszkańców, a wszystek lud, który w niej widzieliśmy, to mężowie rośli. Widzieliśmy też tam olbrzymów, synów Anaka, z rodu olbrzymów, i wydawaliśmy się sobie w porównaniu z nimi jak szarańcza, i takimi też byliśmy w ich oczach” (Lb 13,31-33).
Widzimy tu dwie grupy ludzi w obrębie ludu Bożego. Jedni rwą się do akcji, drudzy boją, że zginą. Znając koniec tej biblijnej historii wiemy, że postawa drugiej grupy wypływała z niewiary i doprowadziła całe pokolenie do śmierci poza granicami ziemi obiecanej. Brak wiary w potężnego Boga zaowocował strachem, defensywą i chybieniem celu.
Te dwie grupy wierzących nadal siedzą obok siebie w kościele. Jedni są podekscytowani nadchodzącymi wydarzeniami czasów końca, opowiadają sobie jak to Bóg działa, zaprowadza swoje Królestwo aż po krańce świata, jak ewangelia głoszona jest pomimo i wbrew działaniom szatana. Druga grupa jednak cytując Pismo Święte wskazuje na wojny, powodzie, zwiedzenia i odstępstwa. Opowiadają o tym jak ciężko jest głosić ewangelię, jak łatwo można zostać zwiedzionym, jak łatwo diabeł jest w stanie przejąć kontrolę i jak strasznie trzeba uważać, niedowierzać, unikać i wycofywać się.
Pierwsza grupa pojmuje zdobywanie ziemi obiecanej w sposób ofensywny, druga wskazuje na potrzebę defensywy. Co ciekawe obie grupy w jednakowo gorący sposób oczekują przyjścia Jezusa. Jedni jednak czekają na Niego jako na Króla, który powróci do swojego Królestwa, a drudzy jako na Króla, który przyniesie swoje Królestwo, aby uratować chrześcijan od bezlitosnego świata. Jedni zaprowadzają Królestwo na ziemi według polecenia Jezusa, drudzy czekają aż Królestwo samo do nich przyjdzie.
Straszenie Biblią
W jakiś sposób udało się diabłu użyć biblijnych wersetów by przekonać niektórych chrześcijan, że wszystko co powinni robić, to się bać, siedzieć w kącie i błagać Boga o Jego szybki powrót. Najczęściej używane Biblijne argumenty na poparcie defensywnego sposobu myślenia to:
1. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych (Mt 24,24).
2. Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi! (Mt 7,15).
3. I strzeżcie się ludzi, albowiem będą was wydawać sądom i biczować w swoich synagogach. (Mt 10,17).
Jezus wspominając o wojnach, powodziach, fałszywych prorokach, braku miłości i wiary mówił o okolicznościach w jakich wypadnie nam głosić dobrą nowinę o Królestwie i zaprowadzać je w mocy Jego Ducha. Jezus niejako opisał scenerię, która będzie zmieniana pod wpływem odważnego głoszenia i działania z mocą.
To prawda, że w Biblii znajduje się kilka ostrzeżeń i proroctw dotyczących odstępstw i ludzi, którzy będą siać zamęt i niepokój. Te słowa musiały szczególnie głośno brzmieć w uszach apostołów, którzy słyszeli je osobiście. Po zesłaniu Ducha Świętego rozpoczęli jednak najbardziej ofensywne i odważne działania jakie kiedykolwiek widział świat. Czyżby nie wiedzieli, że trzeba uważać? Ależ wiedzieli. W ich sercach został jednak zapalony ogień miłości i mocy, który zgasił wszelki strach. Apostoł Paweł ujął to w ten sposób: „Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia” (2 Tm 1,7). „Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze!” (Rz 8,15).
Wybieranie słowa Boga
Apostoł Paweł przeciwstawia bojaźń, trzeźwemu myśleniu. Bycie świadomym zagrożeń nie oznacza, że mamy się bać. Wręcz przeciwnie strach jest wynikiem braku trzeźwego myślenia. Znając Boga, który oddał Swoje Syna by odkupić i przywrócić synostwo człowiekowi, by napełnić go Swoim Duchem, tym samym który ożywił Jezusa z martwych, nie możemy i nie mamy możliwości, by się bać. Strach jest oznaką wiary w kłamstwa, które diabeł stara się w nas wmówić, przez rodziców, nauczycieli, współmałżonka, lokalną kulturę czy światopogląd, czasem nawet przekonania religijne. Bóg przez swoje słowo uczy nas, co jest prawdą. Jedynie Jego słowa są prawdą, a one zawsze przynoszą wolność, radość, uzdrowienie i nadzieję. Znając Boga i Jego wolę, nie boimy się! Wzbiera w nas odwaga by iść do świata i go zmieniać. Jeżeli twoje ostrożne myślenie nie prowadzi Cię na zewnątrz, do ludzi, by zdobywać ziemię obiecaną oznacza, że uległeś strachowi, uwierzyłeś w kłamstwo.
Agata Strzyżewska
Życie w strachu , niepokoju to życie bez Boga. Czasem się na tym łapię i wtedy powracam w Jego kochające ramiona, ale nieraz bywa to trudne- jestem otoczony w większości przez ludzi niewierzących, którzy kierują się strachem jako głównym źródłem motywacji. Niepokój o przyszłość powoduje ludźmi i kieruje ich krokami-ci, którzy mają dużo boją się ,że to utracą i bywają gotowi do każdej podłości, aby tylko utrzymać swój stan posiadania, inni boją się że nie wystarczy im na podstawowe środki do życia lub martwią się stanem swojego zdrowia i sytuacją w kraju. To są znane nam wszystkim niepokoje lecz po drugiej stronie znajduje się pokój ,który przewyższa wszelki rozum i on pochodzi od Boga. Bardzo ciekawy artykuł weryfikujący także moje widzenie świata i przypominający mi ,że w Bogu mogę rzeczywiście wszytko. Pozdrawiam serdecznie:)
To daje do myslenia… Wlasnie dzis mielismy blogoslawiony dzien na polskojezycznym zjezdzie w Bochum. Gosc z Polski, pastor, motywem przewodnim jednego z kazan uczynił: „To, co najlepsze, jest dopiero przed nami” (przykladem bylo zycie Mojzesza). W innym wystapieniu zas wskazal na wiare i odwage 3 mlodziencow (Dan. 3), ktorzy nie kierowali sie emocjami, lecz po prostu podjeli decyzje, ze beda wierni, niezaleznie od tego, jakie moga poniesc konsekwencje…
super
Wreszcie! Wreszcie coś prostego, zwyczajnego i genialnego! Bo jak mamy Boga, to któż przeciwko nam?
Piękny, nowotestamentowy, przemieniony sposób myślenia! Agatko. Dziękuje, że przecierasz dla nas szlaki Boże. Wystarczy pięć takich osób i zdobywamy miasto! Widzę, że to niedługo ruszy i w Polsce będą działy się Boże rzeczy potwierdzające wpływ ewangelii na ludzkie serca. Moja nawrócona obecnie młodsza córka zawsze powtarza, że to co pamięta z dzieciństwa z naszych rozmów o Bogu w domu i kościele, to strach przed przyjściem Jezusa i czasami końca. Tak wtedy brzmiałem. No…., ale kto miał mnie nauczyć czegoś innego? Wyjście z tej atmosfery zajęło mi 8 lat.
Dzięki Agatko za te słowa. Są niesamowite i tak bardzo teraz potrzebne mi i moim przyjaciołom. Zastraszanie to broń szatana, która spowalnia i reorganizuje każde marzenie. Chwała Jezusowi, że w Jego Królestwie walczy się inną bronią i innymi metodami.