Czy kłopoty finansowe były kiedykolwiek przeszkodą w osiągnięciu przez ciebie pełni wolności i radości w Chrystusie? Jeżeli tak, to twój sposób myślenia o finansach wymaga uzdrowienia.
Problemy – okazja do nauki
Problemy finansowe mogą wydawać się przytłaczające. Diabeł zawsze stara się wykorzystać je do zastraszania i zniechęcania nas. To jest normalna część walki duchowej. Strach i zmartwienie to narzędzia, które mają odciągać nas od Słowa i drogi Bożej. Podobnie działa brak poczucia wartości i bezpieczeństwa. Trzeba je pokonać i uzdrowić!
Kiedy człowiek nie ma, uczy się szybciej. Ma po prostu większą motywację. Kiedy lecisz w dół, szybciej machasz skrzydłami! Uczucie stresu nie jest przyjemne, ale bez niego tak naprawdę nikt się nie rozwija. Nauka latania zawsze związana jest z ryzykiem i napięciem.
Szukanie rozwiązania
W takich sytuacjach starałem się sprawdzać jak reaguje moje serce. Czy biegnie ono z zaufaniem do Ojca, czy zaczyna szukać zaopatrzenia w miejscach poznania „dobra i zła”? Chwile, kiedy potrzebujemy rozwiązań na dziś, a te się nie pojawiają, są trudne. Widzę jak głęboko ukryte motywy lęku zmartwienia uruchamiają się w nas, próbując pchnąć w stronę cielesnych rozwiązań, które niczego nie zmieniają, a zapewniają tylko chwilową ulgę:
– notoryczne zadłużanie się
– wypieranie się potrzeb i porzucanie marzeń
– wyjazd w miejsca „mlekiem miodem” płynące, gdzie możliwości są większe, a przeszkody mniejsze
– próby znalezienia kontaktów z ludźmi, którzy oferują stałe dotacje
Prawie zawsze rozwiązania tego typu niosą w sobie ziarno cielesności, co w ostatecznym rozrachunku okrada nas z prawdziwego owocu, czyli przemiany postaw i myślenia. Aby mieć zdrowe serce lepiej jest skonfrontować chorobę, niż szukać okoliczności, w których objawy się nie nasilą. Czasami trzeba wystawić się na ryzyko i brak komfortu z nim związaną. Warto jest działać odważnie, w oparciu o Słowo Boga, tak by decyzje, które podejmujesz zmierzały w kierunku budowania czegoś trwałego dla przyszłych pokoleń. Strach i troska nigdy nie prowadzą w kierunku Bożej woli, dlatego najlepszą rzeczą jaką możemy zrobić to użyć Słowa i wiary do ich pokonania, aby nie wpływały na nasze finansowe decyzje.
Fundament dla poczucia wartości
W żadnej sytuacji nie powinienem czuć się gorszy od drugiego człowieka. To zabezpieczy mnie, gdy ja sam zacznę obfitować. Jeżeli nie czuję się gorszy nie mając, nie będę czuł się lepszy mając. Dzieje się tak, gdyż moje poczucie wartości jest zbudowane nie na posiadaniu, lecz na Bożej miłości. Pieniądze nie nadają mi wartości, umożliwiają jedynie wypełnienie powołania.
Bardzo pomogło mi zrozumienie, że nie każdy bogaty jest złodziejem, a wysoki stan majętności nie oznacza zaprzedania duszy diabłu. Miłość pieniędzy nie jest udziałem tylko bogatych, ale wszystkich ludzi będących pod wpływem mamony. Nie mając nic można być największym miłośnikiem pieniędzy.
Byłem kiedyś na konferencji w Londynie. W kieszeni miałem jednego funta, a patrzyłem na ludzi, którzy wrzucali tysiąc funtów na specjalny cel. W głębi duszy miałem pretensję za ten stan rzeczy. Musiałem się przyznać, że czuję się mniej kochany niż ci ludzie.
Tym co odegrało ogromną rolę w moim podejściu do pieniędzy było połączenie się z ludźmi, którzy nie dali mi pieniędzy, kiedy ich potrzebowałem. Wynikało to z faktu, że byli to ludzie wiary, którzy stale kierowali moją uwagę właśnie na wiarę. Umacniali w ten sposób moją zależność wprost od Boga. Byli na tyle mądrzy, aby wiedzieć, że moim podstawowym problemem nie jest brak pieniędzy, lecz nieprzemienione myślenie. Pastor Goodman stwierdził w naszej pierwszej rozmowie: „Jesteś biedny, bo myślisz jak Polak. Musisz zmienić mentalność. Nie jesteś już Polakiem, jesteś synem Boga, powinieneś więc myśleć w Boży sposób”. Uchroniło mnie to od położenia ufności w nich i ich zasobach.
Początek wolności finansowej
Wolność finansowa zaczyna się w miejscu całkowitego zaufania do Boga, jako źródła zaopatrzenia, z pominięciem jakichkolwiek ludzi. Sposób w jaki zdobywamy lub otrzymujemy pieniądze ma ogromny wpływ na nasze serce. Pieniądze zbyt wcześnie dane lub przekazane w niewłaściwy sposób sprawiają, że możemy uzależnić się od pomocy i zacząć ufać nie temu źródłu, co trzeba. Warto szukać partnerów, a nie sponsorów.
Po latach widzimy jak niewielki owoc wydały pieniądze przywiezione z zachodu, zainwestowane w konsumpcję i budynki, a nie w przemianę ludzi. Żadna kwota nie jest w stanie zmienić na trwałe żadnego kościoła, jeśli nie zmieni się mentalność jego przywódców.
Paweł Godawa
Paweł Godawa jest pastorem prężnie rozwijającego się kościoła „Woda Życia” w Koszalinie.
Fragment z książki dla pastorów i liderów pt.: Filary praktycznego budowania lokalnego kościoła
Po prostu rewelacja! Wielkie AMEN dla autora. W dzisiejszych czasach w krajach wysoko rozwiniętych gdzie chrześcijanie nie przechodzą prześladowań za wiarę, presja finansowa, uzależnienie od pożyczek, niemożność spłaty długów, to narzędzia królestwa ciemności, które skutecznie, nawet mocniej niż prześladowania niszczą chrześcijan i nie chrześcijan. Problem jest niedoceniany, a nawet ignorowany przez wielu przywódców kościelnych i pastorów. Głoszą pogląd, że bieda jest cnotą, a bogaci to złodzieje. Gdyby to była prawda, to Indie okazały by się najbardziej uduchowioną i chrześcijańską częścią świata! Aż dziw bierze jakich cudów ludzie doczytują się w Biblii na temat finansów. Bóg jest źródłem bogactwa, u Niego jest bogactwo, On stworzył bogactwo i obdarza bogactwem. Jego planem dla człowieka było i jest bogactwo. Obdarzył Adama bogactwem. Wyprowadził przez Mojżesza swój naród z kraju nędzy do kraju bogactwa i pragnie nas wszystkich obdarować bogactwem i błogosławieństwem. U niego jest do wzięcia bogactwo, cześć i chwała. Kto się z tym nie zgadza, niech w tym komentarzu, w miejsce słowa „bogactwo”, wstawi słowo „ubóstwo”. Dzisiaj zza wielu kazalnic słychać krytykę i potępienie dla tak zwanej ewangelii sukcesu. Pastorzy i duchowni nie rozumiejąc zupełnie sukcesu ewangelii, głoszą niemoc, niewiarę i brak sukcesu. I co głoszą, to mają w swoich zborach i kościołach w myśl powiedzenia ……. Mówisz – masz.