Jeden z moich kursantów, człowiek po 40-tce, pewnego dnia podczas zajęć dokonał niezwykłego wyznania. Wypowiedział zaskakujące słowa: „Kiedy byłem w liceum marzyłem, aby zdać maturę. Zdałem. Kiedy byłem na studiach marzyłem, aby mieć dziewczynę. Znalazłem. Potem marzyłem, aby obronić dyplom. Obroniłem. Ożeniłem się. Założyłem firmę. Wybudowałem dom. Mam dzieci. Mam pieniądze. Zwiedziłem świat. Nie mogę uwolnić się od myśli, że następnym wielkim wydarzeniem w moim życiu będzie mój pogrzeb”. Czy w życiu nie ma nic więcej niż to?