Dzień trzeci
Dojeżdżają kolejne osoby. Poprzedniego wieczoru Bóg mocno dotykał ludzi. Opowiadają o tym.
Marta Bukała opowiada o Bogu, który jest Ojcem. Niby to fakt oczywisty, a jednak jej przedstawienie tematu wiele wnosi. Po jej wystąpieniu pojawia się myśl – jak wiele tracą kościoły, które nie pozwalają nauczać kobietom.
Nasi goście obchodzą czwartą rocznicę ślubu. Otrzymują prezent i liczne modlitwy. Doświadczamy wspólnoty serc. Co chwilę ktoś za kimś się modli i kogoś przytula. Osoby, które biorą udział w spotkaniu po raz pierwszy, czują sie znakomicie.
Tomek i Grzesiek pokazują prezentację z Indii, gdzie budowali sierociniec.
„Czarna porzeczka” działa owocnie. Dwie blachy szarlotki znikają w 20 minut. Dzieciaki bez przerwy skaczą.
Byłam i jestem poruszona!
To niesamowite, że są jeszcze ludzie , którzy są autentyczni i żyją zgodnie z tym w co wierzą….
To daje dużo do myślenia biorąc pod uwagę w jaki sformalizowany sposób organizacje mające w swojej nazwie słowo” chrześcijańskie” ukazują ludziom „duchowy cmentarz” dziwiąc się , że ludzie omijają „go ” z daleka..
Autentyczność to najlepszy sposób przekazywania ” duchowego pokarmu”
Dlatego każdy kto „otrze się ” o żywych chrześcijan…będzie zainspirowany by zadać sobie pytanie -czy chrześcijaństwo to tylko mit? a może jednak nie tylko!
Może coś więcej?…może ratunek?
Sama się ostatnio pogubiłam…w tym sformalizowanym chrześcijaństwie…
Dziękuję przesympatycznym, bardzo życzliwym organizatorom i serdecznym uczestnikom!
Do zobaczenia za rok! – Jola Mazurek z Gdańska
Zazdroszczę Wam z całego serca- o takiej wspólnocie można tylko pomarzyć. Może kiedyś w mojej Łomży zagości taki Duch jak u Was na Campie:)