Przez trzydzieści lat w szczecińskim zborze KADS toczyły się gorące dyskusje na temat pilnego znalezienia nowego miejsca na nabożeństwa. Wyznawców, ściśniętych w małym, dusznym pomieszczeniu przy Placu Mariackim, ogarniała coraz większa frustracja. Zbór nie mógł się rozwijać, bo miejsc nie było nawet dla tych, którzy już do niego należeli. W końcu nadeszły zmiany – zaskakująco radykalne.
W grudniu 2012, jeden z wyznawców na forum nakreślił wizję zmian. Spotkała się ona z wielkim zainteresowaniem większości słuchaczy i wkrótce doszło do jej realizacji. Część osób wyszła ze zboru macierzystego, aby założyć drugi zbór, który według założeń miał się znajdować w atrakcyjnej części miasta, blisko ludzi, do których jako wspólnota chcieli docierać. Podniosły się też głosy krytyczne, które zarzuciły twórcy projektu burzenie istniejącego do tej pory porządku i jedności Kościoła. Wyznawcy podzieli się na dwie grupy: rozgoryczonych, którzy uważają, że zbór się rozpadł oraz entuzjastów, którzy uważają, że zbór się rozmnożył.
Prosto z ulicy
W centrum Szczecina wśród ciągu sklepów ma swoją siedzibę Przystanek Niebo – kościół nie tyle z formy, co z ducha. Od ulicy dzieli go duża witryna. Ludzie, przechodzący obok, widzą to, co się dzieje w środku, a dzieje się dużo, bo ci którzy do niego należą są pasjonatami Boga, misji, pracy i życia.
Pomieszczenie ma artystyczny wystrój. Nie ma tutaj rozwiązań prowizorycznych. Najdrobniejsze szczegóły są dopracowane. Podobnie jest z muzyką i nauczaniem. Nic nie razi, ani nie męczy. W oczy rzuca się olbrzymi potencjał duchowy, intelektualny, edukacyjny i finansowy osób, które tam chodzą.
Spotkania
W piątkowy wieczór przychodzący zasiadają w wygodnych kanapach i fotelach, luźno porozstawianych po sali. W podwieszonych pod sufitem słoikach palą się świeczki. Miejsce wygląda jak przytulna kawiarnia. Rozpoczyna się Szabat. Zespół gra, a zebrani po ciężkim tygodniu pracy wielbią Boga i modlą się. Potem wspólnie jedzą kolację.
W sobotę na nabożeństwie zbiera się ok. 70 osób. Muzycy zachowują się swobodnie. Słuchacze indywidualnie reagują podczas uwielbienia. Jedni siedzą, inni stoją, a jeszcze inni klęczą. Do przodu wychodzą osoby, które mają do coś do powiedzenia. Niektóre osoby wychodzą spontanicznie. Słuchacze są poruszeni. To jedno z głównych założeń tego miejsca, aby nauczanie było autentyczne, praktyczne i odżywcze.
Dzieci mają swoją salę, ze zjeżdżalnią i piłeczkami, gdzie przygotowane nauczycielki z faktu poznawania Boga tworzą dla nich przygodę życia.
Po nabożeństwie nikt się nie rozchodzi. Większość osób pozostaje aż do godziny 21. Widać, że te osoby się lubią i uwielbiają przebywać ze sobą. Są tutaj ludzie w każdym wieku. Trzon stanowią osoby koło trzydziestki, ale jest też sporo dzieci, nastolatków i ludzi starszych.
Dotychczasowe miejsce, chociaż piękne i świeżo wyremontowane, to przestaje już wystarczać. Trwają poszukiwania większej sali, na 250 osób.
Co jakiś czas pojawiają się goście z Polski, którzy usłyszeli o Przystanku i przyjeżdżają, aby się zainspirować. W ostatnią sobotę chłopak z Zielonej Góry powiedział: „Jestem tutaj już po raz trzeci w ostatnim czasie. Aż chce się tutaj powracać”.
Programy
W sobotę rano odbywają się nabożeństwa główne. W środę wieczorem mają miejsce spotkania teologiczne, podczas których studiowane są zasady biblijne.
Od kilku miesięcy na Przystanku Niebo zadomowił się Przystanek Kobiet – cykliczne spotkania dla pań, które są sąsiadkami, przyjaciółkami, koleżankami z pracy. Po dwóch pierwszych spotkaniach trzeba było wprowadzić listę zapisów, bo chętnych było zbyt dużo.
Przystanek Niebo rozpoczął swoje istnienie od słów Radka Sieji, wypowiedzianych rok temu. Od tamtego czasu Radek jest niekwestionowanym liderem projektu. Sam niewiele mówi, nikogo nie ustawia, nie strofuje, wręcz jakby go nie było, a jednak kształtuje to miejsce według wyraźniej wizji, którą posiada. Radek na co dzień pracuje w duńskiej firmie jako inżynier. Ma żonę i dziecko. Następne w drodze. Znaczną część swojego wolnego czasu poświęca na Przystanek. To jego drugi dom i trzecie dziecko.
Marzenia i zmagania
Wiele radości przeżywają uczestnicy Przystanku, ale napotykają też na przeszkody. Jak zawsze, gdy coś wychodzi, pojawiają się ludzie, których to niepokoi. Młodzi ludzie jednak wypatrują przyszłości, która zapowiada się jeszcze lepiej niż teraźniejszość, a której główną radością będą mieszkańcy Szczecina, którzy na Przystanku będą oddawali swoje życie Jezusowi.
Dzięki inicjatywom, takim jak Przystanek Niebo, polski Kościół wkracza w nowy wymiar służby, która wynika ze zrozumienia wyzwań i potrzeb współczesnego świata. Oby w naszym kraju powstawało jak najwięcej takich miejsc, gdzie przypadkowi ludzie, wchodząc prosto z ulicy, mogliby doświadczyć smaku i zapachu Królestwa Bożego, zakochali się w Jezusie i zaczęli wzrastać w dojrzałości na Jego chwałę.
Maciej Strzyżewski
CHWALA PANU ,ze jest takie miejsce i mlodzi ludzie ,ktorzy oddaja swoje serce i czas dla dobra innych niech PAN wam blogoslawi w tym co robicie
Robicie dobre rzeczy, super, chwała Panu!
Wszystko piękne,odpoczynek dla duszy i odświeżenie dla ducha. Chciałoby się zdjąć buty i zatopić w tej atmosferze. Błogosławię Was, przystankowcy, niech się przez Was rozlewa miłość i boże poznanie – na wszystkich, przyjaciół czy nieprzyjaciół! Maciuś, dziękuję!
Fajna ekipa!
Piękna relacja!
Zycze Bozych Blogoslawienstw dla nowego zboru!
Fantastyczni ludzie, fanatyczny lider, fantastyczna muza, fantastyczne miejsce, fantastyczny JEZUS!
😉 to wszystko dzięki Bogu! to Jego dzieło, a my próbujemy nie przeszkadzać…
Jestem pod wielkim wrażeniem 🙂 P I Ę K N O W K A Ż D Y M S Z C Z E G Ó L E ! Taki jest nasz BÓG! Taki jest Przystanek Niebo!