Człowiek szedł ulicą i doświadczył Pana.
Jurek
Wczoraj na Kościele Ulicznym pojawił się pewien chłopak o imieniu Jerzy, który opowiedział swoje świadectwo przez mikrofon do tłumu ludzi. A o to jego historia: „Rok temu ćpałem i piłem. Miałem wiele rozterek egzystencjalnych. Zastanawiałem się czy w ogóle warto żyć. Pewnego dnia jechałem Metrem rozważając czy Bóg istnieje, czy się mną interesuje. Wszedłem na ruchome schody. Wjeżdżając na górę, zacząłem się modlić: „Boże, jeśli jesteś, objaw mi się”. Kiedy wyszedłem już na powierzchnię, ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem przed Metrem Centrum Kościół Uliczny. W tym momencie podeszła do mnie osoba, która zapytała mnie czy chcę przyjąć Ducha Świętego. Popatrzyłem w niebo i powiedziałem, że tak. Pomodliłem się z osobą z Kościoła Ulicznego. Oddałem swoje życie Jezusowi. Dzisiaj nadal żyję z Bogiem. On zmienił moje wnętrze. Zacząłem mieć głębszą z Nim relację. Zacząłem chodzić do Kościoła. Dzisiaj wiem, że On się o mnie troszczy. Jezus Chrystus żyje i daje mi każdego dnia wiele radości. Na co dzień studiuję. I układa mi się naprawdę dobrze. Chciałem wam to powiedzieć, bo to wszystko wydarzyło się naprawdę”.
Gosia
Po wyjściu z metra, podeszła z ciekawości do Namiotu Uzdrowienia na Kościele Ulicznym. Zagadnięta przez służbę modlitewną otworzyła się w rozmowie na bardzo osobiste tematy. Chętnie zgodziła się na wspólną modlitwę. Była tuż po odejściu od męża, który bardzo źle ją traktował. Potrzebowała uzdrowienia emocjonalnego (była w trakcie leczenia depresji). Bardzo chętnie przyjęła zaproszenie na niedzielne nabożeństwo. Przyszła. Przyszła też na grupę domową. Potem na kolejne nabożeństwo. 13 października publicznie oddała życie Jezusowi! Potem uczestniczyła w Nocy Chwały pomimo, iż tamtego dnia zmarła Jej ukochana babcia. Na kolejne nabożeństwo przyprowadziła dwójkę przyjaciół, którzy również zaczęli chodzić do kościoła. Depresja odchodzi, na jej miejsce wchodzą radość i pokój. W styczniu Gosia zostanie ochrzczona chrztem wodnym.
Pani Ania
To niesamowite co Jezus Chrystus robi dzisiaj. Latem tego roku, modliliśmy się w Namiocie Uzdrowienia o Panią Anię, która w dużej mierze utraciła słuch po tym jak pobił ją pijany mąż. Po modlitwie stwierdziła, że słyszy dużo lepiej. Cieszyła się jak dziecko. Za jakiś czas przyszła na Marsz dla Jezusa. Przyszła z córką, która miała zagrożoną ciążę (dwie pierwsze ciąże skończyły się poronieniem). Modliłam się z mężem o to aby ta ciąża przebiegła prawidłowo. Tak się też stało. Dziecko urodziło się jako wcześniak, ale zdrowe. 27.10.2013 roku Ania stojąc przed kościołem wyznała Jezusa swoim Panem i Zbawicielem. Od tego czasu co niedzielę jest w którymś z warszawskich kościołów, szukając swojego miejsca. Jest obecna niemalże na każdym spotkaniu Kościoła Ulicznego, zarówno we wtorki jak i w środy. „Awansowała” do służby rozdawania żywności bezdomnym. Duma jaką miała na twarzy, gdy zakładała na szyję smyczkę służby Kościoła Ulicznego, była wymowna.
Kanapka
Było zimno. Byłam zmęczona tuż po pracy. Nie miałam nawet czasu zjeść obiadu. Ostatkiem sił zdecydowałam, że pojadę służyć w Namiocie Uzdrowienia. Tymczasem sama czułam, że potrzebuję modlitwy, bo ledwo się trzymam na nogach. Gdy już dotarłam na miejsce, pomodliłam się krótko: „Boże, skoro już tutaj jestem, to użyj mnie pomimo tego, że sama nie czuję się najlepiej”. Bóg wysłuchał mojej modlitwy i tego wieczoru poprowadziłam pewnego chłopaka w modlitwie do wyznania Jezusa Panem i Zbawicielem. Chłopak od wielu lat trwał w homoseksualizmie. To było cudowne doświadczenie!
O godzinie 21:00 były rozdawane bezdomnym kanapki. Z głodu burczało mi w brzuchu. Pomyślałam, aby pójść w wziąć jedzenie dla bezdomnych. Marzyła mi się kanapka z łososiem. Nie chciałam jednak nikomu zabierać jedzenia. Zdecydowałam, że zjem coś jak dojadę do domu. Wtedy podszedł do mnie mój mąż i zapytał czy chcę kanapkę. Odmówiłam, mówiąc, że są one dla bezdomnych. Powiedział, abym się nie wygłupiała, bo dla wszystkich starczy. Wrócił z kanapką dla mnie i zapytał: „Czy może być z łososiem?”. Odebrałam to jako Boże przytulenie.
Anna Bocheńska