W niedzielę w Lubiążu zakończył się XXII Slot Art Festiwal. Ciężko było wracać do domu po imprezie, na której chciałoby się przebywać przez cały rok.
Olbrzymi pałac Cystersów w Lubiążu, za każdym razem wywiera takie samo imponujące wrażenie, co za pierwszym razem. Dzięki systematycznym pracom remontowo-konserwatorskim kolejne fragmenty pałacu są ratowane, a nawet przywracane do dawnej świetności. Jednak miejsce, jako całość, sprawia wrażenie opuszczonego i zaniedbanego. Ma to swoje plusy – pobudza wyobraźnię oglądających i stanowi idealne miejsce dla Slot Art Festivalu, imprezy, która łączy w sobie muzykę, sztukę i naukę.
Zdecydowaną większość uczestników SAF stanowi młodzież szkół średnich. Biega tutaj też coraz więcej dzieci, bo licealiści, którzy kiedyś przyjeżdżali sami, teraz przejeżdżają już ze swoimi rodzinami. Z tego powodu powstało nawet specjalne rodzinne pole namiotowe, które każdego roku zwiększa swoją powierzchnię. Jest to jedno z czterech pól, które w tym roku łącznie przyjęły sześć tysięcy uczestników.
Na terenie SAF-u obowiązuje całkowity zakaz spożywania alkoholu i brania narkotyków. To sprawia, że jest obecna energia młodości, a z drugiej strony jest przyjemnie i bezpiecznie.
W zasadzie przez całą dobę coś się tutaj dzieje. Najwcześniejszy punktem programu jest koncert modlitwy na scenie głównej. W tym roku zagrał m.in. Piotr Płecha, dawny muzyk Budki Suflera. Od godziny 11.00 – 17.00 odbywają się warsztaty i wykłady. Od 17.00 – 2.00 na ośmiu scenach grane są koncerty i odbywają się pokazy filmów. W tym roku hitem była scena folkowa, gdzie można było usłyszeć muzykę latynoską, irlandzką i boliwijską. Ludzie nie tylko słuchali, ale porwani energetycznymi rytmami, też tańczyli. Fajnie było patrzeć na ich szczęśliwe twarze lub samemu uczestniczyć w tej tanecznej uczcie.
Na scenie głównej występowały zespoły znane z radia i TV m.in. Luxtorpeda. Na scenach mniejszych występowały zespoły mniej znane, co nie oznacza, że gorsze np. o 00.30 na scenie w wirydarzu wystąpił znakomity muzyk z Nowej Zelandii – Hans Kraenzlin. Jego występ okazał się ważnym wydarzeniem muzycznym. Hans zabrał słuchaczy w takie wymiary dźwięku i ducha, że poruszeni byli wszyscy, zarówno zawodowi muzycy jak i zwykli słuchacze, wierzący i niewierzący. Przez kolejne dni można było usłyszeć komentarze na temat jego koncertu.
Osobiście byłem pod wielkim wrażeniem jam session, jakie miało miejsce w katedrze w późnych godzinach nocnych. Wiele osób grało na najróżniejszych instrumentach tworząc swoisty dźwiękowy harmider, na tle którego pewien muzyk improwizował na saksofonie.
Na scenie głównej duże zainteresowanie wzbudził występ zespołu No Longer Music, który zagrał nie tyle koncert, co wystawił rock operę, poświęconą miłości Boga do człowieka.
Swój program poprowadzili gospodarze programu Na poddaszu. Wystąpił także znany raper, Kolah. Na łące przed pałacem każdego dnia przemawiał David Pierce, który zachęcał Polaków, by nie tracili ducha rewolucji w sferze walki o wartości wyższe. Słuchały go setki ludzi. a dziesiątki wychodziły na środek jako wyraz chęci podążania pod prąd kultury masowej.
Gościem specjalnym Slotu był Władysław Frasyniuk, były działacz opozycyjny, uczestnik okrągłego stołu. Opowiadał o czterech latach spędzonych w więzieniu i odzyskaniu przez Polskę wolności.
Slot Art Festival sprawia, że człowiek staje się otwarty na drugą osobę i ma ochotę zrobić coś więcej ze swoim życiem. Dzieci całymi dniami bawią się ze sobą, zupełnie, jak gdyby nie istniały komputery i tablety. Nie nudzą się, bo na Slocie jest to po prostu niemożliwe. Dorośli, jeśli nie chodzą na wykłady czy koncerty, to przesiadują w namiotowych kawiarenkach, planując zmiany w swoim życiu, które wprowadzą po powrocie do domu. Na Slocie wchodzi się stan umysłu, jaki chciałoby się posiadać przez cały rok. Jest to stan radości, pokoju i emocjonalnej równowagi, którego nie da się przyćmić przez żadne telewizyjne newsy czy dziennikarskie sensacje.
Maciej Strzyżewski
Brzmi ciekawie już jak na zwykłą „masówkę”, a do tego wygląda, że wszystko na wyważony intelektualny poziom. Chyba rozważę podróż z Wysp, by się tam pojawić za rok. 🙂