Power Camp 2014 – pierwsza relacja
Power Camp odbywa się w jednym z najbardziej urokliwych zakątków Polski – na terenie Kaszubskiego Parku Krajobrazowego, wśród wzgórz i jezior. Już samo przebywanie w tym otoczeniu sprawia, że człowiek czuje się bliżej Boga. Taki też cel przyświeca organizatorom Power Campu – Agacie i Maciejowi Strzyżewskim, aby impreza była ogólnorozwojowa, gdzie pokarm otrzyma nie tylko dusza, ale też ciało i duch.
Wtorek
Od rana trwają gorące przygotowania. Sala bankietowa, przy stadninie koni w Łapalicach, jest dostosowywana do potrzeb Power Campu. Rozstawia się kawiarnia „Czarna Porzeczka”. Na miękkiej wykładzinie pojawiają się skrzynkowe stoliki i miejsca do leżenia.
Do ostatniej chwili nie wiadomo ile osób i kto przyjedzie. Pojawiają się pierwsze samochody. Na gazie gotuje się wielki garnek zupy. Przed wieczorem zjawiają się osoby z Krakowa, Olsztyna, Szczecina, Gdańska, Poznania, Bielska-Białej, Warszawy, Wiednia oraz z Irlandii. Szybko się ze sobą zapoznają i traktują jak najbliższą rodzinę.
Osób jest tylko kilkanaście. To zdecydowanie za mało, aby pokryć koszty związane z wynajęciem ośrodka. Organizatorzy jednak nie panikują. Mają przekonanie, że imprezę należało zrobić bez względu na ryzyko. Pan dał wcześniej przeświadczenie, że wydarzą się tutaj wielkie rzeczy.
Dzień pierwszy ma w zasadzie tylko dwa punkty programu – zupę oraz wystąpienie Maćka Strzyżewskiego, który opowiada o tym jak doszło do powstania Power Campu. Jest to historia Bożego prowadzenia, składająca się z kilkunastu pełnych mocy doświadczeń.
Środa
Dzień rozpoczyna się uwielbieniem. Potem Krzysiek Waszczuk prowadzi nauczanie. Mówi o zaufaniu do Boga. Opowiada historię swojego wyjścia z potężnych długów, po tym jak otrzymał od Pana obietnicę tego, jak i kiedy to nastąpi. Od stycznia jest wolnym człowiekiem. Jego historia tchnie nadzieją. Potem uczestnicy modlą się za sobą w dwójkach i w trójkach. Coś znaczącego się wydarza. Znika duchowy opór i wydaje się, że od tego momentu dostęp do nieba jest łatwiejszy. Łatwiej jest rozmawiać o duchowej rzeczywistości. Wieczorem będzie ciąg dalszy tego doświadczenia. Znacznie mocniejszy.
Maciek Strzyżewski prowadzi warsztaty z opowiadania historii, które w życiu codziennym mogą odegrać znaczącą rolę w pracy z ludźmi. Wypowiedzi uczestników są oceniane. Jest wiele śmiechu i cennych wskazówek jak to robić lepiej. Te warsztaty to dobry wstęp do przemawiania na ulicy.
Po obiedzie uczestnicy imprezy mają przejażdżkę wozem drabiniastym. Piękne widoki, piękna pogoda, piękni ludzie. Wszyscy opowiadają doświadczenia o Bożym działaniu w codziennym życiu. Po wycieczce wóz parkuje przy mini zoo, które znajduje się przy stajni. Zwierzęta wzbudzają wielkie zainteresowanie, nie tylko dzieci.
Wieczorem po krótkim nauczaniu Agaty Strzyżewskiej na temat życia w Bożej mocy, następuje zmiana planu. Nie będzie prezentacji bardzo duchowego filmu, ani ogniska. Większość osób pragnie szukać Bożej obecności. Chcą się modlić, czekać tak długo aż przyjdzie. Do skutku. Modlitwa zaczyna się ok. 22.00 i kończy o 1.00 w nocy. Nie trzeba długo czekać. Boża obecność nadchodzi. Z ust płyną wyznania i uwielbienie dla Boga, a z oczu łzy. Wszyscy są poruszeni. Wszyscy czują, że to dopiero początek tego co ma się wydarzyć w dniach kolejnych. Nie pomylą się.
Maciej Strzyżewski
Jadłodajnia 
Oj, zazdraszczam 🙂
Ci, którzy nie byli niech rzewnie zapłaczą. Idealna sceneria by wylogować się do życia i do nasłuchiwania głosu Ducha Św.
Jak napisano: ludzie, którzy dopiero co się poznali, od początku „wyczuli” tę niepisaną, rodzinną więź: łączyła nas ta sama tożsamość, która wszystko zmienia. Nie brakowało niczego.
Wyjechaliśmy nasyceni i gotowi do dzielenia się tym „mięchem” 🙂
Był POWER!!