Sobotę spędzamy w Malborku. Lokalny Kościół zaprosił nas, aby wspólnie głosić ewangelię mieszkańcom tego miasta. Spędzamy błogosławiony czas z Bogiem, sobą nawzajem oraz ludźmi na ulicy.
Wyjście na ulicę organizuje grupa młodzieży (13-16 lat), która gra, śpiewa, rozdaje ulotki i dużo się uśmiecha. Dorośli wspierają ich modlitwami i rozmowami z ludźmi. Wszyscy są zadowoleni: młodzież, dorośli oraz mieszkańcy miasta. Z tymi ostatnimi różnie bywa, ale na ogół bardzo dobrze.
Rozmowa pierwsza
– Co pan myśli o tym, co ta młodzież śpiewa? – pytam poważnego pana.
– Ja w ogóle nie chcę z panem rozmawiać – odpowiada stanowczo.
– Czy ma to może związek z tym, że mam niesympatyczną twarz? – obracam poważny ton w żart.
– Nie. Po prostu nie mam ochoty rozmawiać na takie tematy – wyjaśnia.
– A czy mogę panu opowiedzieć historię jaka nam się przydarzyła kilka tygodni temu na ulicy? – proponuję.
– Może pan – dostaję pozwolenie.
Opowiadam historię uzdrowienia kolana pewnej pani w trakcie modlitwy.
– Muszę przyznać, że to zaskakujące – mówi naprawdę zdumiony rozmówca.
– Takiego właśnie Boga przedstawiamy ludziom, Boga który jest tuż obok, który kocha, opiekuje się i troszczy, Boga, który jest rzeczywisty. Niech ten Bóg też i pana błogosławi, pokojem i radością – wypowiadam z przekonaniem.
– Dziękuję panu za tę rozmowę – odpowiada zadowolony i wdzięczny rozmówca.
Rozmowa druga
Przede mną stoi pokancerowany człowiek, który widać, że nie stroni od alkoholu.
– Co panu dolega? – pytam.
– Niczego od pana nie potrzebuję – odpowiada pewnym głosem.
– A gdyby mógł pan teraz dostać wszystko czego pan pragnie, co by to było? – pytam.
– Chciałbym móc znowu słyszeć na lewe ucho. Miałem już na nie trzy operacje i jedynie jest coraz gorzej. Nie ufam już lekarzom, ani Bogu – tworzy dystans.
– Jak ma pan na imię – pytam ze współczuciem.
– Krzysztof.
(Kładę rękę na ramieniu mężczyzny) – Panie proszę cię za Krzysztofem. Napełnij go pokojem i radością, a także nadzieją i marzeniami. Pozwól mu na co dzień doświadczać Twojej miłości. Spraw, aby mógł doświadczyć Twojej bliskości … – modlę się. Krzysztof ma łzy w oczach.
– Bardzo panu dziękuję za czas, który pan mi poświęcił. Bardzo dziękuję. To bardzo miłe. Dziękuję – odpowiada poruszony mężczyzna.
Rozmowa trzecia
– I co dziewczyny? Jesteście gotowe do nowego roku szkolnego? – pytam trzech nastolatek, które się zatrzymały, aby posłuchać muzyki.
– Nie bardzo – odpowiadają roześmiane.
– A czego obawiacie się najbardziej? – pytam dalej.
– Nauczycieli w nowej szkole – wyjaśniają.
– Czy mogę pomodlić się o waszą pomyślność w nowej szkole, wśród nowych ludzi? – pytam.
– Jasne! – odpowiadają zaskoczone.
– Panie błogosław te trzy młode osoby Twoim pokojem i Twoją mądrością, aby umiały żyć w nowym środowisku. Daj im sił do nauki i ciekawe pomysły na życie. Amen!
– Dziękujemy bardzo! – odpowiadają poważne i przejęte.
Rozmowa czwarta
– Co pani myśli o takich inicjatywach? – pytam panią, która przystanęła.
– Myślę, że to wspaniały pomysł. Ludzie potrzebują Boga. Z jakiego jesteście kościoła?
– Są tutaj osoby z różnych kościołów, które właśnie w taki otwarty sposób chcą się dzielić Bogiem z innymi – tłumaczę.
– Odważni jesteście. Podziwiam – mówi kobieta.
– Nie zmuszamy się do tego. Mówimy tak po prostu o tym, co nas cieszy – wyjaśniam. –
Błogosławię panią w mieniu – mówię na pożegnanie. Kobieta jest wyraźnie zadowolona.
Rozmowa piąta
Pani z córką stoją i słuchają muzyki niemalże od początku do końca. Są uśmiechnięte.
– Co pani myśli o ewangelizacji na ulicy – pyta pewna dziewczyna z naszej grupy.
– Wspaniały pomysł. My też jesteśmy wierzące. Wraz z córką należymy do Odnowy w Duchu Świętym. Im więcej Boga i Biblii, tym lepiej. Fajnie, ze tutaj jesteście. Moja córka miała mocne doświadczenia w kwestii Bożej obecności i demonstracji demonów. Wierzymy w świat duchowy i zawsze stajemy po stronie Bożych ludzi. Dziękujemy, że tutaj jesteście.
Rozmowa szósta
– Kim wy jesteście – pytanie pewien człowiek.
– Ludźmi, którzy doświadczyli w swoim życiu żywego Boga i mamy tyle z Nim doświadczeń, że chcemy opowiadać o Nim innym – tłumaczę.
– Odważni jesteście – mówi ciepło, ale z dystansem.
– Nie. Po prostu tak nas Bóg cieszy, że nic innego nie chcemy robić – mówię. – Opowiem panu o tym co się wydarzyło podczas jednej z rozmów. Czy mogę? – pytam.
– Pewnie! Niech pan mówi – mówi z zainteresowaniem.
Opowiadam o kobiecie, która miała chore kolano i została natychmiast uzdrowiona.
– To fascynujące, ale pan wybaczy – nie wierzę – mówi kulturalnie z uśmiechem i odchodzi.
Rozmowa siódma
– Jak panie myślą, dlaczego tutaj jesteśmy? – pytam dwie atrakcyjne kobiety z małą dziewczynką.
– Bo chcecie ludzi przyprowadzić do swojego kościoła? – odpowiadają lekko podejrzliwie.
– Tu nie chodzi o kościół, lecz o Boga. Dookoła nas przebywają setki ludzi. Wszyscy oni chodzą do kościoła, a pomimo tego większość z nich ma w swoim życiu problemy, z którymi nie umieją dać sobie rady. Mówimy o Bogu, który ma moc rozwiązywać te problemy, a jeżeli nawet nie zostaną rozwiązane, to ma moc dać im siłę do radzenia sobie – tłumaczę, a kobiety rozumieją o czym mówię. (Rozmawiamy ze sobą przez dłuższy czas. Opowiadam im moje własne doświadczenia.) – Czy mają panie może jakieś problemy, w sprawie których chciałybyście, aby się modlić. Bóg jest hojny. To jest wielka okazja, aby otrzymać coś od Boga. Nie wiadomo kiedy będzie następna – zachęcam. Kobiety obdarzają nas zaufaniem. Opowiadają o swoich problemach. Modlimy się za nimi i za dzieckiem. Są szczęśliwe. Dziękują i mówią:
– Nie wiem dlaczego się na to zgodziłyśmy. Coś w tym wszystkim jest coś pięknego. Jesteście fajnymi ludźmi – mówią nam na pożegnanie.
Rozmów i modlitw jest więcej tego dnia. Nie ma spektakularnych uzdrowień czy nawróceń, ale Duch Boży ewidentnie dotyka serc ludzkich i błogosławi tych, za którymi się modlimy. Do domu wracamy szczęśliwi i nakarmieni.
Maciej Strzyżewski
Ej, ej, a mój zdrowy kręgosłup? Dla mnie to meeeeega spektakularne :)!. Zostałem uzdrowiony podczas tego spotkania :). Dzięki Jezusowi.
To musiało być piękne. Piękne i zachęcające aby robić to samo. Ile trzeba mieć wiary i desperacji, aby modlić się za ludźmi nie widząc spektakularnych uzdrowień i uwolnień. Procentowo nie wygląda to najlepiej. Jezus miał dobre wyniki. 100% „trafień”. Myślę, że pozostaną na polu wiary „najlepsi” i wtedy się zacznie. Bóg zna czas – nam wystarczy znać Jego.
rewelacja . Chwala panu , i jakie przepiekne rozmowy az lza sie w oku kreci . 🙂