Jezus uczył, aby się modlić: Przyjdź Królestwo Twoje. Bądź wola Twoja. Okazuje się, że kiedy tak się modlimy, tak się naprawdę dzieje.
Duchowy zapalnik
Power Camp 2014 jest naprawdę mocny. Program jest bogaty i duchowo pożywny. Ostatni dzień jest spokojniejszy niż wcześniejsze. Uczestnicy są już zmęczeni. Leżą na trawie, pływają w jeziorze. Ostatnią noc chcą jednak poświęcić na modlitwę. Bóg uhonorowuje ich pragnienie i o północy na tych spokojnie modlących się ludzi wylewa swojego Ducha. Dzieją się rzeczy niezwykłe. Pojawiają się proroctwa, słowo wiedzy i reakcje ciała. Bóg przemawia i dotyka. Są łzy, wyznawanie grzechów i decyzje dla Boga. Następnego dnia od rana wszyscy rozmawiają o tym co się wydarzyło poprzedniej nocy. Są duchowo poruszeni. Power Camp się kończy i co dalej? Przebudzenie trwa w dalszym ciągu! Doświadczenia z Power Campu
Leszek przysyła mi następującego maila: „Czy mogę skorzystać z Waszego projektu baneru? Chcę wyjść na ulicę, aby modlić się za ludźmi. Na razie nie mam z kim, więc będę robił to sam”. Po kilku dniach dostaję następnego maila: „Zrobiłem to. Przez kilka godzin na ulicy miałem więcej doświadczeń niż przez ostatnich kilka lat” – pisze podekscytowany i zachęcony, aby zrobić to ponownie.
Wkrótce Krzysiek pisze do mnie maila z podobną prośbą. Też chce wyjść na ulicę w miejscowościach, gdzie panuje apatia i bezrobocie. Ma przekonanie, że Bóg będzie objawiał wśród tych ludzi swoją obecność.
Nic bardziej nie cieszy niż ludzie zapaleni przez Boga, którzy wydają podobne owoce życia jak psalmista, który napisał: „Kiedy jestem z Tobą, nie cieszy mnie ziemia” (Ps 73,25).
Proroctwo
Krzysiek zapowiada swój przyjazd do nas. Mówi, że ma dla nas proroctwo. Jesteśmy z Agatą ciekawi co to jest. Przedstawia nam wspaniałą wizję. Znajdujemy się na wielkim statku wycieczkowym. W pewnym momencie idziemy na jadalni. Pomieszczenie jest całe białe. Białe są ściany, podłogi, stoliki, krzesła, talerze. Podchodzi do nas biały kelner. Podaje nam biały jadłospis. W ofercie jest napisane: Przystawki – Słowo, Dania główne – Słowo, Deser – Słowo, Napoje – Słowo. Z Agatą wybieramy Słowo na danie pierwsze i główne oraz Słowo na deser. Kelner odchodzi. Po pewnym czasie podjeżdża do nas ze stoliczkiem na kółkach. Taca z potrawą jest przykryta dużą metalową pokrywką. Kelner powoli podnosi pokrywkę. Z talerza zaczyna bić silne śnieżno białe światło, które wypływa i zalewa pomieszczenie. Potem wychodzi na korytarz. Następnie zajmuje kajuty i w końcu cały statek.
Uczynienie ze Słowa całodziennego pokarmu sprawi, że rozpocznie się przebudzenie. Statek to Kościół. Ocean to ludy, narody, języki. Słowo to jednak coś znacznie więcej niż tylko Biblia. To obecność samego Boga, który ma moc, aby zmieniać i naprawiać. Jesteśmy z Agatą pod wrażeniem. Piękna, pełna zachęty wizja!
Wkrótce mamy dwa wyjścia na ulicę. Są przełomowe. Wiele się podczas nich uczymy. Zauważamy, że coraz więcej ludzi jest otwartych na ewangelię. Wyjście 1 Wyjście 2
Kościół Uliczny
Od Power Campu jesteśmy z Agatą przekonani odnośnie powołania Kościoła Ulicznego. To duże przedsięwzięcie, ale czujemy, że wyboru nie ma i musimy to zrobić. Kontaktujemy się z Pawłem Bukałą. Rozpoczynamy żmudne przygotowania. Im dalej w las tym więcej drzew. Miejscami przeraża nas ogrom przedsięwzięcia. Potrzebujemy mnóstwo współpracowników i pieniędzy. Otwierają się nowe drzwi. Możemy dzielić się wizją pracy na ulicy w szerokich kręgach chrześcijańskich. Pojawiają się pierwsi ludzie, którzy chcą nam pomagać.
W niedzielę rano zamieszczam informację o tym, że zbieramy pieniądze na namiot dla Kościoła Ulicznego. Pół godziny później dostaję wiadomość: „Przelew poszedł. Możecie kupować namiot”. Dziękuję Bogu za tę zachętę i zamieszczam drugą informację o tym, że zbieramy pieniądze na agregat prądotwórczy. Wieczorem dostaję wiadomość: „Przelew poszedł. Możecie kupować”. Bóg ma swoich ludzi i nieograniczone zasoby.
Doświadczenia uliczne
Jadę do Słupska. Szosą bez pobocza idzie dziewczyna z małym dzieckiem i wózkiem. Zatrzymuje mnie:
– Jedzie Pan do Lęborka? – pyta.
– Nie. Jadę do Słupska – odpowiadam.
– To w takim razie idę dalej – mówi dziewczyna.
– 50 km? – pytam zaskoczony.
– Tak. Idę już od dwóch godzin. Nie mam pieniędzy. Nie mam wyjścia – mówi jakby w amoku.
Robię miejsce w samochodzie i pakuję wózek do środka. Dziewczyna jest wdzięczna za pomoc. Zaczynamy rozmawiać ze sobą. Uciekła od chłopaka, który ją poniża. Ma półtora letnie dziecko, a jest wciąż niepełnoletnia. Jedzie do ojca, który dopiero co wyszedł z więzienia. Słucham jej opowieści i pytam Boga o to co mam jej powiedzieć. Opowiadam jej o moim idealnym, pełnym miłości dzieciństwie. Mówię, że kiedyś myślałem, że wszyscy mieli takie życie jak ja. Słucha rozmarzona. Nie zna takiego życia, ale dowiaduje się, że takie istnieje. Opowiada o piekle życia z ojcem alkoholikiem i mówi, że ona z kolei myślała, że wszyscy ludzie mieli dzieciństwo podobne do niej. Nabiera tęsknoty na dobre życie. Opowiadam o Jezusie Chrystusie i Jego ofercie dla niej. Dziewczyna płacze. Mówi, że nigdy nie słyszała takich pięknych rzeczy. Podwożę ją pod sam dom. Daję pieniądze na nową drogę życia, Biblię i modlę się za nią. Jest szczęśliwa.
Przejeżdżam obok Aqua Parku. Podejmuję spontaniczną decyzję, aby pójść do jacuzzi. Jestem wyczerpany po całym tygodniu pracy i trudno o lepszy relaks niż ciepła woda. Wchodzę do niecki. Po chwili dołącza kobieta i mężczyzna. Zaczynamy ze sobą rozmawiać. Najpierw na temat zdrowia, potem o Kościele Ulicznym. Robią wielkie oczy. Opowiadam im doświadczenia. Mężczyzna mówi, że jest zielonoświątkowcem. Wtedy zaczynam mówić do niego po imieniu. Na zakończenie mówi, że nie sądził, że jedno z najlepszych nabożeństw przeżyje w jacuzzi.
Od kilku dni mam parcie, aby wyjść w Słupsku na ulicę. Odczuwam Boże namaszczenie. Poszczę, aby mieć jasny umysł. Dzień w pracy był wyjątkowo trudny, ale pomimo tego wychodzę do ludzi. Pogoda jest piękna. Na ławce przysiadam się do kobiety, która ma rozłożone Strażnice. Nie nastawiam się na walkę. Patrzę na jej intencje. Staram się dostrzec jak patrzy na nią Bóg. Wiem, że On ją kocha. Chwalę jej odwagę i poświęcenie. Na koniec dziękuję za rozmowę i błogosławię ją. Miłość Jezusa sprawia, że spędzamy ze sobą fajny czas.
Na ławce siedzi starsze małżeństwo. Zatrzymuję się przy nich. Mówię kim jestem i co robię. Kobieta próbuje mnie zbyć, ale mężczyzna słucha z zainteresowaniem. Opowiadam o Jezusie Chrystusie, który kocha człowieka. Opowiadam doświadczenia. Oboje słuchają. Zaczynają zadawać pytania. U kobiety znika z twarzy podejrzliwość. Opowiada o wylewie męża i prosi o modlitwę. Modlimy się o niego wspólnie. Spływa na nas Boży pokój. Jest wspaniale. Są zadowoleni. Dziękuję im za przywilej modlitwy i rozmowy. Idę dalej.
Maciej Strzyżewski
Chwała Panu! Alleluja 🙂