Pewien założyciel kościoła w Spokane w Waszyngtonie, który niedawno wyszedł z więzienia, zaczął docierać do ludzi w miejscu nazywanym ,,Felony Flats” (Mieszkania
przestępstw). Widział, jak prostytutki, narkomani i w końcu handlarze narkotyków zaczynają wierzyć. Pewnego dnia trzech lokalnych dilerów przyszło do niego i powiedziało:
– Musimy z tobą pogadać. Chodź z nami.
Czuł pokój, więc wyszedł z nimi i wsiadł do ich samochodu. Pojechali na opuszczone miejsce, gdzie kazali mu wysiąść. Zdenerwowany, ale pełen ufności, zrobił to. Wtedy jeden z dilerów powiedział:
– Chcieliśmy ci powiedzieć, że uważamy, że jesteś w porządku. Chcieliśmy ci też powiedzieć, że twój syn znów się koło nas kręci i szuka narkotyków. Wszyscy uzgodniliśmy, że mu ich nie sprzedamy.
Dwa tygodnie później syn zadzwonił do niego zapłakany. Powiedział, że za każdym razem, gdy idzie do dilera po narkotyki, ten mu mówi: „Żadnych narkotyków. Zadzwoń do swojego ojca”. Ponownie oddał swoje życie Bogu i został ochrzczony przez swojego tatę.
Czy potrafisz sobie wyobrazić, że handlarz narkotyków pomaga komuś oddać życie Chrystusowi? Kilku założycieli kościołów będących członkami naszego ruchu było kiedyś dilerami. Dwóch dilerów z Felony Flats poznało Chrystusa i obecnie kościół spotyka się w jednym z domów, gdzie wcześniej sprzedawano narkotyki. Teraz ludzie nazywają tę część miasta ,Fell-on-Knee Flats (Mieszkania padających na kolana). Większość kościołów nigdy by nie uznało dilerów za podatny grunt do głoszenia ewangelii, podobnie jak Żydzi z pierwszego wieku nie uznawali za takich Samarytan. To błąd. Jest sporo dobrej gleby w takich miejscach. Znalezienie dobrej gleby nie jest trudne, jeśli rozprawimy się z czynnikiem strachu. Może się nawet zdarzyć, że dobra gleba odnajdzie nas.
Kościół na parkingu
Pewnego dnia odebrałem w biurze telefon. Głos z drugiej strony miał latynoski akcent i posługiwał się ciężką uliczną mową, ale wyczułem w nim miłego i delikatnego człowieka.
Miał na imię Gabriel. Był byłym członkiem gangu, niedawno zwolnionym z więzienia, gdzie przyjął Chrystusa, a obecnie mieszka w gangsterskiej dzielnicy Los Angeles. Wcześniej tego dnia przyszedł do jego mieszkania ktoś pod wpływem narkotyków i zachowywał się jak osoba związana demonicznie. Gabriel otrzymał skądś moją wizytówkę, a ponieważ znajdowało się na niej słowo ,,kościół” zdecydował się do mnie zadzwonić po poradę, chociaż byłem mu kompletnie nieznany Rozmawialiśmy przez kilka minut o tym, co Biblia ma do powiedzenia na temat narkotyków i demonów. Następnie zapytałem go, czy chodzi do kościoła. Odpowiedział, że odkąd wyszedł z więzienia, nie znalazł żadnego kościoła, w którym czułby się mile widziany Wtedy zapytałem:
– Czy chciałbyś założyć kościół?
Nastąpiła długa cisza. Następnie Gabriel zapytał:
– Czy jest to możliwe?
– Jasne! – powiedziałem. – Zaproś tylko ludzi z twojej okolicy na najbliższą środę, a ja zabiorę ze sobą Michaela i Jake’a i założymy kościół.
Zgodził się. W kolejną środę na przedmieściach wschodniego Los Angeles rozpoczął swą działalność nowy kościół. Żona Gabriela, Carlota, nie była wierząca i nie reagowała entuzjastycznie na prowadzenie kościoła w swoim mieszkaniu, dlatego przez kilka następnych miesięcy spotykaliśmy się na podwórkowym parkingu. Większość nowych wierzących ledwie umiała czytać, więc przyniosłem im Biblię na CD. Gromadzili się w mieszkaniu Gabriela wokół odtwarzacza, włączali go i w skupieniu słuchali Słowa Bożego.
Po tym jak parę osób oddało życic Bogu, zdecydowaliśmy się urządzić chrzest na parkingu w sobotę rano. Przynieśliśmy grilla i napełniliśmy zapachem grillowanych steków całe podwórko. Mnóstwo ludzi zaczęło się schodzić na bezpłatny posiłek. Zaczęliśmy śpiewać piosenki i wlaliśmy wodę do niewielkiego baseniku dla dzieci. Wszyscy przyglądali się z ciekawością; nawet balkony były pełne gapiów. Kazaliśmy nowowierzącym wejść do małego basenu i ochrzciliśmy ich na oczach wszystkich. Następnie zaprezentowaliśmy przesłanie ewangelii i zapytaliśmy, czy ktoś jeszcze chce podejść i przyjąć Jezusa i być ochrzczonym. Trzy osoby oddały życie Bogu i przyjęły chrzest. Nasza obecność w okolicy była od tego momentu dobrze znana i uważnie obserwowana.
Nadzieja dla zagubionej
Pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy w kręgu i rozmawialiśmy o Biblii, zauważyłem młodą, która nas obserwowała. Nie podchodziła do nas, ale stała w pewnej odległości z dwójką małych dzieci, słuchając Słowa. Po kilku tygodniach Juanita w końcu przyszła na spotkanie. Nic jednak nie mówiła i jedynie słuchała Pisma. Kilka tygodni później czytaliśmy o cierpieniu Chrystusa. Ze szczegółami opisano biczowanie i ukrzyżowanie (działo się to zanim wyświetlano film „Pasja”). Juanita siedziała na brzegu krzesła, bez słowa. Następnie przeczytałem o zmartwychwstaniu i wtedy już nie wytrzymała. Gdy powiedziałem: „Powstał z martwych”, podniosła rękę i zapytała:
– Czy to znaczy, że powstał Jego duch?
– Nie, nie tylko duch, ale także Jego ciało ożyło – powiedziałem. – Czy pamiętasz historię o niewiernym Tomaszu? – zapytałem.
– Pokręciła przecząco głową. Uświadomiłem sobie, że ta dziewczyna, mieszkająca przez dwadzieścia lat w Los Angeles, nigdy wcześniej nie słyszała historii z Ewangelii. Była zaskoczona jej przesianiem. Chciałbym, żeby większość chrześcijan była tak przejęta tą historią. Po spotkaniu rozmawiałem z nią. Zapytałem o jej dzieci. Każde miało innego ojca, Obaj siedzieli w więzieniu. Przeżyłem szok, gdy dowiedziałem się, że jej młodsze dziecko nigdy nie otrzymało imienia. Po prostu mówiono na niego Pyzaty. Jego ojciec byt w więzieniu bez możliwości zwolnienia warunkowego, gdyż był niebezpiecznym członkiem mafii meksykańskiej. Gdy rozmawiałem z dziećmi, zauważyłem, że wstydziły się mówić. Później dowiedziałem się od innych, że oboje miały poważne problemy z wymową.
W kolejnym tygodniu, po spotkaniu na parkingu, Juanita powiedziała:
– Diabeł nie chce, żebym została chrześcijanką, ponieważ straci werbującego.
Zgodziłem się, że diabeł tego nie chce i zapytałem, co takiego ona robi, że werbuje dla diabła ludzi.
– Jestem handlarzem narkotyków. Robię to od trzynastego roku życia – odpowiedziała.
Powiedziałem, że ma rację odnośnie diabła i zapytałem:
– Czy chcesz, by ten okrutny i zły wróg wygrał?
Zaprzeczyła. Zapytałem, czy chce, żebym się o nią pomodlił. Nie od razu odpowiedziała, ale było to zdecydowane: Tak. Obróciła się do mnie tyłem i pozwoliła mi położyć dłoń na swoim ramieniu. Dużo wcześniej nauczyła się nie pokazywać ludziom swoich łez, ponieważ taka słabość mogłaby zostać wykorzystana przeciwko niej. Modliłem się o to, by diabeł nie wygrał i by w niedługim czasie stała się chrześcijanką. Nie chciałem jej poganiać.
Tydzień później rozmawiałem z kimś w mieszkania w jej budynku, gdy usłyszałem dziecięcy głos, radośnie wołający:
– Michael! Michael! – Obróciłem się i zobaczyłem jak do mojego współpracownika w zakładaniu kościołów biegnie dwóch chłopców. To był Pyzaty i jego brat. Ewidentnie ich problemy z wymową zniknęły. Następnie zobaczyłem Juanitę, która podbiegła do mnie, rzuciła mi się na szyję i ogłosiła mi i każdemu w obrębie kilometra, że oddała życie Chrystusowi. Powiedziała, że znalazła też normalną pracę. Musiała daleko dojeżdżać i długo pracować. Nie zarabiała zbyt dużo, ale praca była legalna. Dobrze się z tym czuła.
Nawrócony po pijanemu
Kilka tygodni później byłem na najwyższym piętrze budynku, w którym usługiwaliśmy. Rozmawiałem z wielkim latynoskim gościem o imieniu Carlos. Był pijany i w torbie miał butelkę, z której popijał. Właśnie wyszedł z zamkniętego oddziału psychiatrycznego, gdzie trzymano go nie dlatego, że był pomylony, ale dlatego, że był tak wybuchowy, że musieli go zamknąć w sali z obitymi ścianami, dla jego własnego bezpieczeństwa i dla ochrony wszystkich innych. Bełkotał historię swojego życia. Był członkiem znanego w okolicy gangu, mordercą, który zabił kilka osób. Spędził za kratkami dwadzieścia jeden lat z czterdziestu trzech lat swojego życia. Jego osiemnastoletnia córka źle się prowadziła, co wzbudzało w nim żal i wzburzenie. Nagle zaczął zachowywać się gwałtownie i popychać mnie.
– Jestem poza Bożym zasięgiem! I nic mnie to nie obchodzi! Mogę cię teraz podnieść, wyrzucić przez balkon, zabić i to mnie nie ruszy! – powiedział.
W tym momencie bracia, którzy byli ze mną, zaniepokoili się. Wyglądałem na spokojnego, ale wewnątrz zastanawiałem się, jak szybko zejść temu człowiekowi z drogi. Patrząc mu prosto w oczy, powiedziałem:
– Nie jesteś poza Bożym zasięgiem. Jemu naprawdę zależy na tobie.
Mój przyjaciel, Joseph, wyciągnął Biblię i zaczął ją czytać. Carlos natychmiast się uspokoił. Słowo Boże to potężna broń, która może uspokoić dzikie bestie i poskromić pełnego złości mordercę. Dumny byłem z błyskotliwości Josepha. Uspokajało mnie także to, że Joseph, zanim stał się chrześcijaninem, zdobył czarny pas w dżudzitsu.
W pewnej chwili sam Carlos chwycił Biblię, odnalazł jakiś fragment i zaczął go czytać. Co za zadziwiający zwrot akcji! Zapytałem Carlosa, czy mogę się o niego pomodlić. Głęboko westchnął i powiedział cicho i z ulgą:
– Jasne, chłopie!
Położyłem dłoń na jego ramieniu i modliłem się:
– Panie Boże Wszechmocny, modlę się o to, żebyś teraz cudownie uspokoił Carlosa, tak by mógł słyszeć i zapamiętać tę modlitwę.
Potem modliłem się o to, żeby Bóg objawił mu się osobiście i w bardzo realny sposób, że nie jest poza Bożym zasięgiem. Poprosiłem Ojca, by pokazał Carlosowi, że go kocha i zależy Mu na nim. Poprosiłem Boga, by przebaczył Carlosowi jego wcześniejsze życie. Po tym Carlos, wyraźnie zmęczony, odszedł powoli i zniknął w ciemności nocy. Nigdy wcześniej go nie widziałem i szczerze mówiąc, nie spodziewałem się go ponownie zobaczyć.
Następnego tygodnia przyjechałem do kościoła. Do tego czasu żona Gabriela otworzyła już swój dom dla naszego małego kościoła. Gdy wszedłem do pokoju gościnnego zobaczyłem Carlosa! Elegancko ubranego, bo przecież przyszedł do kościoła! Był trzeźwy, bardzo spokojny, cichy i nawet trochę zawstydzony Słuchał wszystkiego, co mówiliśmy Gabriel i on byli kiedyś w jednym gangu. Obaj byli znani jako nieobliczalni goście, zdolni rzucić się na każdego. Szczególnie Carlos był znany w mieście jako jeden z najbardziej niebezpiecznych przestępców w okolicy. Nikt by się tego nie spodziewał, że będzie nieśmiało i pokornie siedział tamtego wieczoru w kościele. Po spotkaniu podszedł do mnie i powiedział:
– Hej, człowieku, od tygodnia nie piję!
Następnie chwycił mnie za ramię (tym razem delikatnie) i powiedział:
– Słuchaj, chodź ze mną, chcę ci coś pokazać. – Chętnie mu towarzyszyłem, upewniając się jednak, że mój przyjaciel jest ze mną.
Carlos wziął nas ulicę dalej i wskazał na wielki dom na rogu ulicy. Następnie poinformował z dumą:
– To jest dom mojej mamy. Możemy tam zmieścić dużo ludzi!
Weszliśmy do środka i Carlos przedstawił nas swojej mamie, zwykle bardzo niechętnej spotkaniom ze znajomymi syna! Gdy dowiedziała się, że jesteśmy chrześcijanami, trochę się odprężyła, ale wciąż była sceptycznie nastawiona. Zapytaliśmy, czy możemy pomodlić się o nią i jej dom. Chwyciliśmy się za ręce i stojąc w kręgu w jej pokoju gościnnym, poprosiliśmy Boga o błogosławieństwo dla jej domu i każdego, kto do niego wchodzi. Modliliśmy się także o Carlosa i jego mamę. Gdy zobaczyła, że nic od niej nie chcemy, tylko życzymy dobrze jej i jej rodzinie, otworzyła się na nas i udostępniła swój dom dla Królestwa.
W ciągu dwóch tygodni jeszcze więcej osób spotykało się w domu Carlosa, a jego mama przygotowywała dla wszystkich wspaniałe posiłki.
Gdzie siejesz?
Co byś wybrał do jedzenia: placek z błota czy placek z owocami? Różnica polega na zasianiu dobrego ziarna w dobrej glebie. To, jak coś się zaczyna, ma zasadniczy wpływ na to, jak się zakończy. Zbierasz to, co zasiałeś i jesz to, co zebrałeś.
Doświadczenia pochodzą z książki pt.: „Kościół organiczny”
Wszystkim polecam książkę z której pochodzi ten fragment opowiadania. Traktuje ona o sensie naszego chrześcijańskiego życia, ponownie pomaga odnaleźć sens życia i służby. Sprawi, że będziesz chciał czytać Biblię od nowa i zobaczysz w Niej nowe rzeczy.