Przechodził obok. Zatrzymał się. Oddał swoje życie Chrystusowi. Po prostu kolejny dzień Tygodnia Jezusa.
Zarówno w Gdyni jak i w Gdańsku wiele się dzieje. Miasteczka tętnią życiem. Grają zespoły, ludzie rozmawiają i się modlą. Ponadto mamy kolejny dzień idealnej pogody. Tym jednak, co jest istotą festiwalu to nie tylko zabawa, lecz przemiana ludzkiego życia. Każdego dnia mamy możliwość oglądania decyzji jakie ludzie podejmują dla Boga.
Od dwóch dni w Gdańsku działamy w warunkach polowych. To, co się dzieje nie jest medialne, ale naprawdę wiele się dzieje.
Po tym jak przemawia Martin, mówca z Zambii, 10 osób wychodzi do przodu, aby oddać życie Bogu. Jednym z nich jest chłopak, który wziął wolne w pracy, aby pojechać najpierw na Tydzień Jezusa w Warszawie, a potem w Trójmieście. Kiedyś żył z Bogiem, ale coś się wydarzyło i zaczął podążać za swoimi zmysłami. Teraz pragnie wrócić do Boga, ale czuje się związany. Czuje, że potrzebuje uwolnienia. Mówca modli się o błogosławieństwo dla każdej osoby indywidualnie, gdy podchodzi do tego chłopaka mówi coś innego: – Bądź uwolniony w imieniu Jezusa!
W Gdyni przemawia Jack z Tanzanii. Na jego apel 15 osób oddaje swoje życie Bogu. Podczas Spotkania z Uzdrowieniem kolejne 15 wychodzi do przodu. Wiele z nich po modlitwie potwierdza poprawę stanu zdrowia.
W Gdańsku dwie dziewczyny zatrzymują się i przyglądają się wolontariuszom. Są z Korei Południowej. Nie wierzą w Boga, ale chętnie słuchają o Jezusie Chrystusie. Powiedziały, że mają u siebie egzemplarze Nowego Testamentu i obiecują je czytać.
Pod wieczór W Gdańsku rozwiązuje się worek z ludźmi. Mamy rozmowę za rozmową i modlitwę za modlitwą.
Troje pozytywnych, młodych ludzi przechodzi obok namiotu Tygodnia Jezusa.
Podchodzę i pytam ich z uśmiechem.
– Czy słyszeliście już dobre wieści?
– Nie. A jakie? – pytają pozytywnie zaskoczeni.
– Jezus Was kocha! – mówię z entuzjazmem.
Można by pomyśleć, że się oburzą, wyciągną papierosa i mnie zignorują, ale nie. Wręcz przeciwnie.
– To niesamowite! – mówi dwudziestolatka. – Właśnie wychodzę z bagna, w które wpadłam. Przez całe lata bardzo źle żyłam. Przez dwa lata gimnazjum bardzo intensywnie myślałam o samobójstwie. Słuchałam black metalu, czytałam Biblię Szatana, chodziłam na niedobre imprezy. Wtedy ktoś na ulicy powiedział mi to samo, co ty, a mianowicie, że Jezus mnie kocha. Autentycznie chciałam wtedy gościa zabić. Wpadłam w szał. Z drugiej strony przeraziła mnie moja reakcja. Wtedy zdałam sobie sprawę, że mam poważne problemy. Przestraszyłam się. Umówiłam się z księdzem egzorcystą na rozmowę. Całymi latami byłam dumna i mówiłam wszystkim, że jestem ateistką. W tamtym momencie przestałam nią być. Potrzebowałam pomocy i tylko Bóg mógł mi pomóc. Coś było ze mną nie tak. Od kilku miesięcy wychodzę w duchowego dołka. Dziękuję za to, co mi dzisiaj powiedziałeś. To zdanie, bardzo mi pomogło.
W trakcie rozmowy cztery razy się przytulamy. Na koniec chwytamy się za ręce i modlimy.
Generalnie przechodzący ludzie są bardzo otwarci. Mamy wiele długich i głębokich rozmów.
Wielkie rzeczy dzieją się w Klubie Atlantic w Gdyni, gdzie Brent Grosvenor wystawia swój musical poświęcony życiu apostoła Pawła. Na sali jest ponad 400 osób. Spektakl trwa dwie godziny i kończy się łzami bardzo wielu osób. Przewidziano na niego dwie godziny, ale ludzie wychodzą dopiero po trzech. Wcześniej ma miejsce modlitwa, do której wychodzi duża część sali.
Na koniec dnia w Parku gra zespół Przed Nami, a grupa Teatralna Tożsami wystawia przedstawienie pt.: „Golgota”.
Dzień kończy się spisaniem przez policję, co nie jest dobre. Tego dnia jednak blisko 100 osób oddaje swoje życie Chrystusowi i to jest fantastyczne.
Maciej Strzyżewski