Pod Urząd Marszałkowski w Gdańsku schodzą się ludzie. Większość ma na sobie czerwone koszulki z bardzo wyraźnymi napisami, na których widnieją teksty biblijne wywyższające osobę Jezusa Chrystusa. W marszu bierze udział ok. 500 osób.
Pochód przechodzi obok kluczowych punktów miasta: urzędów i Pomnika Stoczniowców. Uczestnicy modlą się o pomyślność dla władz i mieszkańców Gdańska. Pod trzema krzyżami odbywają się tańce radości i wdzięczności.
– W naszej kulturze nie jest powszechne, aby tańczyć na cmentarzu – mówi pomysłodawca marszu Artur Pawłowski. – To miejsce jest rodzajem cmentarza. Tutaj zginęli ludzie. Stało się to dlatego, że walczyli o wolność. Wspominamy ich imiona, dziękujemy im i cieszymy się, że możemy żyć w wolnej Polsce.
Jeden z transparentów niesie bezdomny i dziewczyna z przeszłością. Oboje dwa dni temu oddali swoje życie Bogu. Mają na twarzach duże uśmiechy. Są szczęśliwi, bo Chrystus ich uratował.
Dzwonię do Roberta, aby opowiedzieć mu o marszu i dowiedzieć się, gdzie on jest.
– Jestem w Domu Samotnej Matki. Strzygę poranione przez życie kobiety – mówi jak zwykle szczęśliwy, kiedy pomaga innym.
Pochód eskortuje policja na motocyklach. Jeden z uczestników podchodzi do policjanta i dziękuje mu za opiekę nad maszerującymi. Policjant ma łzy w oczach i mówi, że pierwszy raz spotyka się z manifestacją ludzi, którzy są tak mili i życzą innym tak dobrze.
Po marszu ludzie zbierają się pod dużą sceną. Występuje zespół dziecięcy Sami Twoi, który śpiewa przy akompaniamencie zawodowych muzyków. W piosenkach o Esterze, Izaaku i Samsonie wyzwolona jest duża ilość energii.
Kolah opowiada o życiu w Bożej obecności. Przekaz jest wyraźny, dobitny i bezkompromisowy. Wiele osób podchodzi, aby posłuchać rapu w czystym wydaniu.
Po raz ostatni występuje Elvis, daje koncert znakomity zespół profesjonalnych muzyków, Cortuum. Jeszcze kilka modlitw z ludźmi, kilka łez wdzięczności, uścisków i dziękczynnych modlitw. Tydzień Jezusa w Trójmieście się kończy.
Maciej Strzyżewski